• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

24 kwietnia 2017

RENOWACJA DREWNIANEGO STOŁU



Wokół stołu toczy się życie. Takie domowe. Codzienne. Tutaj jemy posiłki, tutaj gramy w planszówki, tutaj siedzimy i plotkujemy z przyjaciółmi wieczorami i jemy uroczyste obiady z rodziną. tutaj dzieci najczęściej odrabiają lekcje (choćby miały biurka z kosmosu i tak zawsze są jęki, że chcą przy stole).
Nasz stół musi przetrwać wiele.


Kiedy odnawiałam stary mebel kupiony w komisie kilka lat temu mój wybór był oczywisty - biel! Musi być biel. I bielone drewno, szczotkowane, zniszczone. I było pięknie - sami zobaczcie TUTAJ.
Wszystko ładnie zgrywało się z białymi odnowionymi krzesłami szkolnymi i białymi meblami w salonie.



Użytkowaliśmy ten stół bardzo intensywnie przez kolejne cztery lata. Te lata pokazały mi jakie dwa podstawowe błędy popełniłam odnawiając go po raz pierwszy. Chcecie je poznać?


1. Głębokie szczotkowanie drewna


Nadal kocham fakturę drewna po szczotkowaniu - mocno wyczuwalne i widoczne słoje - zwłaszcza przy miękkich gatunkach - jak sosna, z której zrobiono blat. Niestety po latach pięknie wygląda TYLKO na meblach, które:
  • nie są użytkowane zbyt intensywnie - np. półki, dekoracyjne komody, powierzchnie pionowe, np. ramy łóżek, a co się z tym wiąże zbyt często czyszczone, wycierane, szorowane.
  • są zabezpieczone dobrą trwałą i odporną na szorowanie powłoką,
  • są zabezpieczone szybą.
Mimo to zawsze będą trudniejsze do utrzymania w czystości niż powierzchnie gładkie. 


2. Woskowanie drewna miękkim woskiem wybielającym


Choć wygląda zjawiskowo tuż po, bardzo szybko wyciera się gdy myjemy stół, a przecież przecierać trzeba go nawet kilka razy dziennie - zwłaszcza, gdy w domu są maluchy. W efekcie co kilka tygodni wypadałoby uzupełnić warstwę wosku. 
Dodatkowo - resztki jedzenia i picia zmywają się bardzo ciężko i blat - mimo częstego mycia - wygląda wciąż na brudny i nieestetycznie się klei.



Mądrzejsza o te doświadczenia zabrałam się za odnawianie stołu wraz z pierwszymi ciepłymi promieniami lutowego słońca. Jak to zwykle bywa - miałam jeden dzień. Przecież NIE MOŻNA obejść się bez stołu dłużej, prawda?


Moi instagramowi towarzysze mogli oglądać relację na żywo na instastories, a dla Was zmontowałam z tych mocno amatorskich filmików jeden - wybaczcie pionowy format i amatorszczyznę. Obiecuję poprawę!



Do pracy użyłam:
  • szlifierkę taśmową oraz mimośrodową,
  • strug elektryczny,
  • papier ścierny gradacja 60, 180, 240,
  • bejcę wodną "dąb jasny",
  • olejowosk twardy,
  • farbę do drewna, kolor czarny,
  • taśmę malarską,
  • gąbkę ścierną o gradacji 400

ETAP I - STRUGANIE 

W idealnym świecie poświęciłabym jeden calutkie dzień na pracę ze strugiem ręcznym. Z przyjemnością. Niestety czas gonił, więc w ruch poszedł bardzo wyrywny strug elektryczny. Musiałam ściągnąć 2 mm powierzchni blatu by wyrównać ją po wcześniejszym szczotkowaniu. Takim strugiem można narobić sporego bałaganu, dlatego

DOBRA RADA:
rozpoczynając i kończąc "przejazd" strugiem po blacie/desce lekko unieście go do góry. jeśli tego nie zrobicie, lub wręcz dociśniecie mocniej - urwie Wam spory kawałek końca obrabianego materiału.




ETAP II - SZLIFOWANIE WYRÓWNUJĄCE

Po wstępnym struganiu powstała dość nierówna powierzchnia, choć już bez zarysowanego usłojenia. Następnym krokiem było więc jej wyrównanie - i do tego użyłam szlifierki taśmowej, którą nazywam pieszczotliwie "czołgiem". Papier o gradacji 60 i kolejna gimnastyka.

DOBRA RADA:
szlifując tym narzędziem staraj się trzymać je niemal idealnie równolegle do obrabianego materiału, z równomiernym naciskiem i prowadź je wzdłuż słoi. W przeciwnym razie powstaną nieestetyczne wyżłobienia, wgłębienia  i rysy w poprzek słoi - ciężkie do naprawienia.



ETAP III - WYGŁADZANIE POWIERZCHNI

To bardzo ważny etap, który ma za zadanie przygotować blat do użytku. Użyłam tu szlifierki mimośrodowej i papieru o gradacji 180 i następnie 240. Szlifierka mimośrodowa ładnie niweluje wszystkie rysy i drobne ubytki w drewnie i wygładza je (papier min 240) przed malowaniem czy lakierowaniem.

DOBRA RADA:
Nie dociskaj szlifierki w czasie pracy, utrudnia to jej ruch obrotowy i wcale nie pomaga w szybszym wygładzeniu powierzchni!



ETAP IV - PRZYGOTOWANIE STELAŻA I NÓG POD MALOWANIE

Od początku wiedziałam, że cały stelaż oraz nogi mojego stołu będę ponownie malowane - tym razem na kolor czarny, więc przygotowałam je na kolejną warstwę farby lekko tylko szlifując wierzchnią warstwę. Na szczęście nie były pokrywanie lakierem, więc po szlifowaniu wystarczyło tylko oczyścić je z kurzu i pyłu i odtłuścić.

DOBRA RADA:
Jeśli powierzchnia, którą chcesz pokryć kolejną warstwą farby była wcześniej lakierowana - musisz solidniej przyłożyć się do szlifowania i usunąć warstwę lakieru. 




ETAP V - malowanie, bejcowanie i olejowanie

Do pomalowania stelaża i nóg potrzebne były dwie warstwy czarnej dobrze kryjącej farby, choć po pierwszej warstwie nie wyglądało to najlepiej! Farbę nakładałam szerokim pędzlem na powierzchnie szersze i wąskim pędzelkiem w zakamarkach. Najtrudniejszym i najżmudniejszym zadaniem na tym etapie (i najbardziej przeze mnie nielubianym) jest oklejanie taśmą malarską - niezbędne gdy chcesz połączyć malowanie i olejowanie na jednym meblu, a nie masz ochoty na jego rozkręcanie.
Blat przyciemniłam bejcą wodną w kolorze jasnego dębu by pozbyć się żółtego koloru sosny, którego po prostu nie lubię.
przy okazji malowania stołu czarną farbą "oberwało" też krzesło - patyczak. Zdecydowanie lepiej mu w takim ubraniu, prawda?


Na warstwę finalną zdecydowałam się na twardy olejowosk, którym zabezpiecza się powierzchnie użytkowe i który sprawdziłam już na innych meblach. Jest wodoodporny, matowy - na czym bardzo mi zależało i odporny na szorowanie. Czyli ideał.
Choć planowałam nałożenie tylko dwóch warstw (wcześniej przy meblach bukowych i dębowych tyle warstw wystarczało) to okazało się w trakcie, że miękka sosna była bardziej spragniona i wypiła aż trzy warstwy nim jej powierzchnia się nasyciła. Po wsiąknięciu i wyschnięciu każdej z warstw przecierałam stół gąbka ścierna o gradacji 400 - dla wygładzenia.



DOBRA RADA:
To najdłuższy etap prac, bo trzeba odczekać min 2-3 godziny między malowaniami. Zdarza się mnie także -  czekać zdecydowanie krócej. Jednak w przypadku mebli "na lata" lepiej trzymać się instrukcji producenta i poczekać aż warstwy przeschną i będą wtedy odporne na uszkodzenia i odpryśnięcia.



Efekt finalny zaskoczył mnie bardzo pozytywnie - i nie tylko mnie! Jadalnia jest przytulniejsza, a stół w połączeniu z krzesłami odnowionymi wcześniej (zobaczcie tę metamorfozę TUTAJ) tworzą bardzo miły dla oka komplet. I piszę to ja - miłośniczka bieli we wnętrzu.



Pozostał jeszcze jeden ważny element - szuflada i gałka meblowa - następnym razem pokażę Wam jak szybko stworzyć fajny i oryginalny element mebla.



Jak Wam się podoba jadalnia w nowej odsłonie?

Macie ochotę na odnowienie Waszego stołu? ZRÓBCIE TO!



NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco