W tym roku, tak jak w poprzednim, postanowiliśmy obchodzić Dzień Dziecka rodzinnie, bez góry prezentów, za to z niespodziankami, zabawami i atrakcjami przez calutki weekend, tak, aby za kilka, a może nawet kilkadziesiąt lat wspomnienia z tego dnia pozostały niezatarte... Wierzę, że tak właśnie będzie, bo o ile zabawki otrzymane za chwilkę złapią nieco kurzu na dnie szafy, o tyle to co pozostanie w naszej i dzieci pamięci będzie wieczne...
Rok temu spędziliśmy dzień w Zoo Eberswalde, tym razem zabraliśmy dzieciaki na weekend nad morze. Do samego końca było to niespodzianką, sobotnie pakowanie w wielkiej tajemnicy, podróż...i wreszcie morze i radość maluchów :) Były spacery brzegiem morza, zbieranie kamyczków i muszelek, nocna wyprawa na plażę. Niedziela upłynęła pod znakiem zabaw i atrakcji. Wyścigi quadami, festyn, rzucanie kaloszem (i nagrody za dobre wyniki!), układanie lego, loterie, obowiązkowe plażowanie i oczywiście rybka i duuuże lody na promenadzie.
Po powrocie do domu czekała największa niespodzianka...Edziu...ale o tym następnym razem :)
tymczasem zapraszam na fotorelację z bajkowych dwóch dni. Najpiękniejszym podziękowaniem były słowa matusi "Mamusiu, nigdy nie zapomnę tego dnia!" i wieeelki buziak od Antosia.
Witać, że dzieci zachwycone i o to przecież chodziło ;-)
OdpowiedzUsuńMy też tak właśnie robimy że nie skupiamy sie w tym dniu na prezentach ale na wspólnym czasie i mocy atrakcji:) Widac, że cudny czas mieliście, piękne, radosne zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńNiewyraźni? Nie brali Rutinoscorbin! Sorry, ale tak mi się zawsze kojarzy. Jak to jednak reklama potrafi mózg wyprać ;)
OdpowiedzUsuńA Dzień Dziecka super. Też bym taki chciała! My niestety w tym roku spędziliśmy na chorowaniu. Najpierw coś trafiło Młodego, a potem jeszcze na mnie wlazło :/ Za to opiekowaliśmy się sobą nawzajem i też było miło ;)