Nie chwaliłam się tym do tej pory, ale od lipca mamy nowego domownika... Ten domownik wiekiem przewyższa nas wszystkich...Lukrecja...Golden Retriever... w listopadzie skończy jedenaście lat iswój czas spędza głównie wylegując się to na jednym to na drugim boku, choć czasem nawet pobiega za piłeczką jak za szczenięcych lat...albo z rozkosznym mruczeniem wyciągnie się na grzbiecie i czeka na pieszczoty...
Luśka nie ma wesołej beztroskiej przeszłości, ale do tego nie chcemy już wracać...teraz najważniejsza jest jej przyszłość, z nami, w kochającym domu, bo za punkt honoru postawiliśmy sobie zapewnienie jej spokojnej starości, w pełni zasłużonej i wypracowanej emerytury...
Dzieciaki ją uwielbiają, mimo naszych początkowych obaw i stopniowego oswajania maluchów z nowym członkiem rodziny, cały proces przebiegł bez najmniejszej komplikacji:)
Niestety, nasza Luśka choruje, ma za soba poważną operację, dolegają jej stawy biodrowe, czasem wstaje z wielkim trudem...dziś jedziemy na kolejne badania, więc trzymajcie kciuki, żebym przywiozła już tylko dobre wieści!
A tymczasem buziaki do nas i mokrego nochala Lukrecji:) (która baaardzo nie lubi pozować do zdjęć:P)
Jak to się stało, żę ja maniaczka kotów, zakochana w nich po uszy mam pieska?? Los tak chciał... a ja z pokorą los akceptuję:) Bo jak JEJ nie pokochać??
Buziaki
Ana
EDIT: W złą godzinę napisałam posta Kochani....Lukrecja jest bardzo chora i pprawdopodobnie pod koniec tygodnia przejdzie kolejną operację:(:(:( Jeśli wytrzyma.....Przed nami majtrudniejsza decyzja:(:(:(
Aniu to wspaniałe co zrobiliście. Sama mam goldena - ma 1,5roku , a rodzice mają starczego 9 letniego.
OdpowiedzUsuńTo wspaniały gest... Wspieram fundację goldenów, która właśnie szuka domków dla takich piesków.
Śliczna jest! Życzę jej dużo zdrówka i radości z tych lat psiej emerytury... buziaki
Aniu, a możesz podrzucić link do tej fundacji???
UsuńLukrecja to piekne imie! I piesek tak samo! Bedzie dobrze bo ma Was!
OdpowiedzUsuńBardzo się wzruszyłam tym postem i choć Cię nie znam lubię Cię teraz jeszcze bardziej niż wtedy,kiedy czytałam Twoje posty :)Sama mam psa ze schroniska z trudnym początkiem życia to kocham go jak własne dziecko.Moje ukłony w Twoją stronę za odwagę,bo nie łatwo jest przygarnąć "starego" psa,którego w zasadzie mało kto zechce.Ściskam Was mocno...ja i mój najwierniejszy przyjaciel :))
OdpowiedzUsuńBeti, nie było innej opcji jak wziąć Lukę do domu, nie miałabym serca po cięzkiej operacji kazać jej wrócić tam, gdzie przebywała:(
UsuńŚliczna psinka, trzymam kciuki żeby wszystko było w porządku :)
OdpowiedzUsuńJestem właścicielką młodego goldena i jak patrzę na harce Twojej Lukrecji na trawie to widzę mojego Bastera. Trzymam kciuki za waszą psinkę. Niech wraca do zdrowia, żebyście spędzili jeszcze długie lata razem.
OdpowiedzUsuńSylwia - to wyczochraj tego swojego Bastera od ciotki i od babci Luki!!
UsuńSłodziak. Dużo zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńPiękny pies,trzymamy kciuki :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś- ważne, aby te kilka dni, tygodni, lat były dla suni dobre, ciepłe i żeby wiedziała, że ktoś ją kocha.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Katko, lat, lat...ja marzę o latach, a teraz zaważą o jej losie najbliższe dni...
UsuńWspółczuję kłopotów, Lukrecja piękna i mam nadzieję, że wyzdrowieje. Jest między dobrymi ludźmi, trzeba wierzyć.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia,
Madziu, wierzę ogromnie!! Muszę
UsuńJako pierwsze napisze, ze bardzo podziwia to, co dla Niej zrobiliscie. Przygarneliscie do domu doroslego psa, w dodatku chorego. Nie poszliscie na latwizne biorac slodkiego szczeniaka dla dzieci.... Mam wielki szacunek i podziw.
OdpowiedzUsuńSunia ma kochane oczy i bardzo bardzo chcialabym, zeby wszystko skonczylo sie pomyslnie.
Mysle o Was i pozdrawiam.
Dagi
Dagi, na prawdę, dziękuję za te slowa, ale nie zasługuję na podziw. historia Luki jest dość zawiła, ale ja do końca życia będę miała wyrzuty sumienia, że zareagowałam zbyt późno, że moglam zabrać ją do domu wcześniej...nie jestem bohaterem, czuję się raczej jak tchórz i dlatego tak bardzo boli fakt, że kiedy wreszcie Luka zamieszkała z nami nie możemy się soba spokojnie nacieszyć:(
UsuńNo niestety goldeny często cierpią na schorzenia stawów biodrowych.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Luśkę, a przed Wami chylę kapelusz :)
Dani, otóż to - to podobno przypadlośc goldenów na stare lata...ale niestety pojawiła się kolejna choroba, która dziś została zdiagnozowana, operacja jest konieczna:(
Usuńo boże trzymajcie się jakoś ja też zmagałam się z chorobą ukochanego zwierzaka...mój kot nie przetrzymał i odszedł oby w Waszym przypadku było inaczej bo strata tak boli...
OdpowiedzUsuńAgatko - wiem:( Ja bardzo przeżyłam stratę mojej kociambry, która była ze mną 18 długich lat...
Usuń3mam kciuki ,Lukrecja sliczna , powodzenia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Kochana trzymaj się ja oraz moje kotopsy trzymamy kciuki za sunię, oraz by wam dodać siły w trudnych decyzjach. Z doświadczenia wiem, że czasem lepiej jest pozwolić psu by poszedł za tęczowy most niż patrzeć na jego cierpienie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas nie można tak jak w Szwecji ubezpieczyć psa na wypadek choroby. To pomaga w decyzjach zwłaszcza finansowych.
To jest ogromna odpowiedzialność decydować o życiu...my zdecydowaliśmy, że nie będziemy czekać aż choroba sprawi, że Luka będzie umierac w cierpieniu...w sobotę rano operacja...trzymajcie kciuki bardzo bardzo mocno - to bedzie dla Lusi ogromny wysiłek i druga powazna operacja w ciągu 2 miesięcy:(
UsuńBędziemy trzymać na pewno wysyłam też pozytywne fluidy.
Usuńważne że udało jej się zaznać prawdziwej miłości i domowego ciepła :) trzymam kciuki aby operacja się udała
OdpowiedzUsuńMadziu, ale za krótko, to za krótko, nie moge sobie darować....i zaklinam wszelkie łaski, żeby Luka przeżyła operację i żeby zaznała wreszcie terochę spokoju i szczęscia...
UsuńAniu mam ciary i lzy w oczach!!!!!!!!! kochanie wszystkiego dobrego dla Lukrecji, kocham psiulki, kilka miesiecy temu pozegnalismy z powodu raka kochana nasze 12letnia Norke, bylam przez jakis czas wykonczona tak tesknilam. Slonko najwazniejsze, ze znalazla u was rodzine, cieplo i milosc!!!!! ona to czuje i jest szczesliwa! trzymam mocccccno kciuki daj znac po jak i co!! sciskam najmocniej!
OdpowiedzUsuńSyl, przestań, bo i ja będę znów beczeć, a teraz trzeba dużo sily...Luka ma nowotwór i dlatego była już operowana:( Ale teraz doszła kolejna powazna choroba i trzeba usunąć macicę więc kolejne cięcie radykalne, boję się jak przeżyje samą operację i narkozę, bo już ostatnio było cięzko...trzymaj mooocno kciuki w sobotni poranek:(
UsuńAle mam ciary wlasnie taka chorobe miala Norka!!! ale mysmy nie operowali bo weterynarz mowil zeby nie, ze w jej przypadku to nie ma sensu. Bedzie dobrze, musi byc i tyle!!!!!! mysle o was caly czas!!! w sobote sie odezwij!! pls
OdpowiedzUsuńAż mi się łezka zakręciła jak czytałam...
OdpowiedzUsuńBądź dobrej myśli, najważniejsze to trafić na prawdziwego weterynarza. Naszego Dużego już kilka razy myśleliśmy, że trzeba będzie uśpić, a za miesiąc kończy 12 lat. I to sprawiły dwie cudowne panie weterynarz.
Trzymam mocno, mocno kciuki!
Trzymam mocno kciuki za pieska, mój labrador ma dyspalazję od urodzenia i widzę jak coraz ciężej jest mu chodzić, dobrze że teraz Wasz piesek czuje miłość bo to najważniejsze, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki,będzie dobrze,musi być dobrze.Trzeba być dobrej myśli.W sobotę koniecznie napisz co i jak.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki:) Pies o takiej mordce i takim imieniu nie może chorować:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, jesteście Kochane! Dziś jest nowy dzień, koniec płakania po kątach. Teraz najwazniejsze jest przygotowanie Luki do operacji - dobrze reaguje na antybiotyk na szczęście i dziś nawet wrócił jej apetyt...operacja w sobotę o 7:30, trzymać kciuki za moją psią dziewczynkę proszę!!!
OdpowiedzUsuńojej, już się naczytalam o chorym juniorku u Syl, teraz Luśka, szkoda zwierzaków, jak ja nie lubie tej ciemnej strony posiadania pupila, duzo radosciz nimi i z nich ale tez te troski...Pozdrawiam Aniu:)
OdpowiedzUsuńOch dokładnie tak jak mówisz:( Choroby i odchodzenie naszych pupili jest okropne:(
UsuńDużo zdrówka dla psinki. Trzymam kciuki! Miałam 2 pieski więc wiem co przeżywasz.
OdpowiedzUsuńAniu aż przykro czytać...domyślam się jakie decyzje przed Wami ;(
OdpowiedzUsuńŻycie to wybory, czasem te najtrafniejsze bywają najtrudniejsze....
LUKA TRZYMAJ SIĘ !
Aniu - ja 3 dni temu przygarnęłam starą kotkę - 10 letnią , chociaż moja sunia jej nie tolerowała jakoś się z tym pogodziła, też miała operację i nie wiadomo było jak się zakonczy - udało się :) żyje i dochodzi do siebie na okiennym parapecie - JESTES WIELKA , że dałaś miłość PSU - nie zanm Cię - jestem pierwszy raz na Twoim blogu ale na pewno jesteś cudowną osobą , ludzie nie powinni kupować szczeniąt , ale brać te porzucone , niekochane psy zza krat schroniska , jest ich tak wiele a tęsknota w ich oczach ogromna ... Aniu wszystkiego dobrego dla twojej psinki :) i dla całej Twojej wspaniałej rodziny
OdpowiedzUsuńpozdrawaiam ania :)
Aniu myslalam w czasie czytania postu ze wszytsko bedzie dobrze,a jednak na koniec dowiedzialam sie ze nie, jaka szkoda :(
OdpowiedzUsuńMimo wszystko trzymam mocno kciuki.
usciski
Ania trzymamy wszystkie kciuki i jesteśmy z Wami.
OdpowiedzUsuńAniu, nie wiem co napisać, to jednocześnie szczęście, że ma Was, ale doczytałam do końca to łzy same lecą...ja sobie nie wyobrażam jakby mojego psiakowi coś było i na każdą jego drobną przypadłość reaguję histerycznie...
OdpowiedzUsuńBędę się modlić o Twoją sunię...będzie dobrze!musi!!!
Na pewno wszystko zakończy się pomyślnie! Teraz są duże możliwości leczenia naszych ulubieńców! A psinka prześliczna! Powodzenia życzę! :)
OdpowiedzUsuń