A przecież mozna to pogodzić...Nie jestem radykałem...nie wyrzekam się dyniowego szaleństwa, nie ganię za dekoracje i dziecięce przebieranki. W moim domu na małe czarownice i młodych potomków draculi czeka wielka paka herbatników (już napoczęta, gdyż pierwszych zawstydzonych przebierańców powitałam już przed godziną:) ).
Równocześnie rano gdzieś pomiędzy wiązaniem butów Antkowi a gorączkowym poszukiwaniem kluczyków do samochodu usiłowałam wytłumaczyć Matyldzie istotę nadchodzącego Święta. Chyba odkładając temat na później i bojąc się rozmawiać z dziećmi o śmierci dołączam do grona matek-kwok, chcących za wszelką cenę chronić dzieci przed smutkiem. To niezwykle trudny temat, ale dziś patrząc w oczy mojej małej córeczki usiłującej zrozumieć moje słowa o niebie, duszy i aniołkach postanowiłam w środę wieczorem, w Dzień Zaduszny, pierwszy raz porozmawiać z nią o tych, których już z nami nie ma...Czy wystarczy mi odwagi...
Czy Wy rozmawiacie ze swoimi pociechami o przemijaniu?
***
Tymczasem dziś wieczorem posiedzimy w blasku świec przy kolacji i będziemy cieszyć się swoim towarzystwem. Tak po prostu. A Wam Kochani podaruję w prezencie przepis na jesienne cynamonowe zawijańce (przepis Bajaderki z cincin)
"Mleko lekko podgrzac, maslo rozpuścić. Drozdze zmieszać z lyzeczka cukru, lyzka maki i zalac 1/4 szklanki mleka, wymieszac i zostawic na 5-10 minut. Ze wszystkich skladnikow i rozczynu wyrobic miekkie, elastyczne ciasto, zostawic do wyrosniecia. Rozwalkowac prostokat o wymiarach okolo 40 x 25cm, posmarowac rozpuszconym maslem i posypac cukrem zmieszanym z cynamonem. Zwinac jak rolade, pokroic delkatnie, aby sie nie splaszczyly i ukladac w wysmarowanej maslem formie. Ja ukladam je dosc blisko siebie, bo lubie miekkie brzegi, ale mozna oczywiscie zachowac wieksze odstepy a wtedy buleczki beda bardziej chrupkie. Przykryc blache wysmarowana maslem folia i wlozyc do lodowki. Nastepnego dnia wyjac z lodowki na 1/2 godziny przed planowanym pieczeniem, aby mogly dojsc do temperatury pokojowej. Piec okolo 10 minut w temperatrze 200 st.C. Po upieczeniu mozna polukrowac dowolnym lukrem lub posypac cukrem pudrem.Celebrujcie wspólne chwile, niekoniecznie w upiornych maskach:)
Oczywiscie zawijance moga byc upieczone tego samego dnia, po uformowaniu zostawic do wyrosniecia w cieplym miejscu i piec jak powyzej. Wariacje: - do ciasta mozna dodac smazona skorke pomaranczowa, otarta skorke z cytryny lub rodzynki - do nadzienia oprocz wymienionych skladnikow mozna dolozyc rodzynki, orzechy, skorke pomaranczowa, kokos itp. - nadzienie mozna zrobic slodsze lub mniej slodkie w zaleznosci od smaku. "
Jestem 31 000 gościem, wow! Ja o przemijaniu jeszcze z córką nie rozmawiam, bo jest za mała, ale wiem, że mnie to czeka. Jeśli idzie o zawijańce, to aż ślinka cieknie. Chyba przez Ciebie też coś dzisiaj upiekę ;)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz a ja się nie boję z Moja Kosią ma 5 lat rozmawiać o śmierci, odchodzeniu... to jest nasze życie... oczywiście robię to w dostępny sposób dla Niej i widzę jak to rozumie, jak zadaje pytania i nie boi się tematu śmierci i choroby... dzisiaj sama zapytała czy pójdziemy na cmentarz i zapalimy znicze!Pozdrawiam serdeczni:)
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat.Moi panowie sami już pytają o pewne sprawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super zawijance Aniu, ja robie calkem podobne ale uzywam ciasta francuskiego, nadzienie identyczne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anulka...cynamonki lux!!
OdpowiedzUsuńZaczerpne przepis...jakos słodko u nas ostatnio...spelniam zachcianki jesienne...póki co szarlotka jest na topie z naszych pysznych jabłuszek z ogrodu:)
U nas tez amerykańscy przebierancy byli już w dwóc turach...koszmar,nie lubię tego ,moje dzieci wiedza ,co to Haloween,ale nie u nas w Polsce,chyba sie nie spodziewali,ja zreszt atez nie!I na czym sie skonczyło??Na płaczu syna,który otworzyl drzwi i zamarł,tak sie przestraszyl,bo oczywiscie smierc przyszla i jakas inna szkarada w masce!!:(
A jakby tak w pingwinka czy motylka:)?!?!?!
...My tez żyjemy jutrzejszym świetem i tak im własnie wytłumaczyłam ,ze nasze świeto jest jutro ,a na czym polega juz dawno wiedza...nawet mój 4latek!
Sciskam i zycze spokojnego wieczoru i zadumanego wtorku!
Zapraszam do mnie ...na swiateczne wstawki:)
Ja nie mam w sobie zakazu wewnętrznego na zabawę Haloweenową, ale jednocześnie wolę naszą zadumę... Z Trollem jeszcze nie rozmawiałam o przemijaniu, bo za mały jeszcze, ale powiem szczerze, że boję się tego tematu, bo bardzo dużo wspomnień będzie przywoływał i sporo mnie kosztował. Na pewno jednak nie pomnę go milczeniem :)
OdpowiedzUsuńA ja uważam, ze można połączyc jedno i drugie, najpierw odwiedziliśmy z dziecmi cmentarz na którym pochowani są moi dziadkowie, rozmawialismy o odchodzeniu, śmierci i pamieci o naszych bliskich.
OdpowiedzUsuńPo powrocie do domu upiekliśmy straszne paluchy, i bezowe duszki, i wspólnie robiliśmy halloweenowe przebrania ( każda okazja do wspólnego bycia razem jest dobra)
A co do Twojego pytania, to tak, rozmawiam z moimi dziećmi o smierci, z 6-latką inaczej niż z 10 letnim synem.
Jutro też idziemy na cmentarz, tym razem na stary krakowski Cmentarz Rakowicki.Od Kilku lat mamy taki zwyczaj , ze zapalamy tam znicze na zapomnianych grobach, o których nikt nie pamięta.
pozdrawiam
Ja z Corka jestem w Ameryce juz 23 lata , Karolina miala 5 lat kiedy pierwszy raz zobaczyla
OdpowiedzUsuń"stwory" halloweenowe,bylo nam to bardzo obce przez dlugi czas...Obchodzilismy swieto zmarlych tak , jak w Polsce tylko przy kominku.
Potem zrozumialam, ze musze pogodzic te dwa swiaty i halloween stal sie zabawa, a 1 listopada pozostal dniem wspomnien o bliskich...
W odpowiedzi na Twoje pytanie : sprawa smierci byla zawsze naturalnym tematem w moim domu, nie robilo sie z niej tabu,totez Karolina wyrosla w klimacie spokojnego respektu do sprawy tak naturalnej, jaka jest "odejscie" czlowieka, ale... uwazam, ze rozmowy na ten temat z malymi dziecmi powinny czekac, az dziecko samo zapyta i podawac tylko tyle informacji ,ile dziecko wymaga, wtedy dziecko "rosnie" z tematem,przyswaja sobie wiadomosci wedlug swojego rytmu...
Pozdrowienia serdeczne i zyczenia wielu ,wspolnie spedzonych chwil !
Hej Aniu, pewnie mozna polaczyc oba tematy tak jak piszesz i wspomniec dzieciaczkom babci czy moze wojku ktorzy sa juz w niebie itd. wszystko w taki delikatny sposob wlasnie zeby zrozumialy ale bez strachu:-)
OdpowiedzUsuńU nas wczoraj tez co chwile do drzwi dzwonily wampiry, duszki, czarownice itd. zawstydzone i niepewne, podoaba mi sie to ze tutaj z taka grupa tez zawsze chodzi jeden rodzic zeby pilnowac zeby dziaciaczkom nic sie nie stalo:-) No i fajnie takim slodziakom otwierac drzwi i patrzec jak sie ciesza ze slodyczy:-)
Pozdrawiam
Syl
Ja odkąd pamiętam, rozmawiałam z moimi dziewczynkami o śmierci. Robiłam to na bierząco i bardzo naturalnie. Wiem, że robię to naturalnie i one widzą w tym prawdę i wiedzą, że tak juz jest i nic na to nie poradzimy. Mówię im tylko przy tym, że dlatego, że tak jest, muszą żyć jak najpiękniej mogą i chcą:-)Najzdrowiej i najpiękniej:-)
OdpowiedzUsuńDzieci mają swój własny świat wyobraźni...
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować przepis:-)pozdrawiam!
Słyszałam kiedyś wypowiedź psychologa, że do 7 roku życia nie powinno się dzieci zabierać na pogrzeby, ani mocno uświadamiać w tym temacie. Troszkę tak, ale nie za mocno, bo dziecku ciężko to zrozumieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj Aniu,
OdpowiedzUsuńprzez przypadek tu do Ciebie dziś trafiłam (a może to nie przypadek:)
Wiesz, zaintrygował mnie temat który poruszyłaś: dzień taki jak dziś czy jutro nastraja do rozmowy także z dziećmi o śmierci właśnie. I ja z moim dopiero 4 latkiem dziś rozmawiałam o tym co to dusza, śmierć, wiara. Co On z tego zrozumiał nie wiem ale zachwyca mnie jego dziecięca ufność i wiara, że po tamtej stronie jest dobrze, że ludzie są "schowani w pudełkach" i dobrze im tam:)
Chciałabym patrzeć na to wszystko tak jak on sam ale czasem to trudne....
ps. a zawijańce super, też mam ochotę!!!!
pozdrowienia ślę,
Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze, utwierdziły mnie w postanowieniu rozmowy z Tusią...a ona mnie uprzedziła...Wczorajsza wizyta na cmentarzu pociąnęła za soba lawinę pytań, a ja starałam się na wszystkie odpowiedzieć. To bardzo trudny dla mnie temat,nawet łzy poleciały momentami...
OdpowiedzUsuńAniu, ja też nie ganię nikogo za hallowenowe przebieranki. Wydaje mi się jednak ,że 1 listopad to dobry czas na zadumanie i jakoś nie mam ochoty wówczas, na huczne ucztowanie.
OdpowiedzUsuńPrzepis fajny, ciekawe jakby nadzienie komponowało się z orzechami włoskim?
Niestety temat "poważnych rozmów z dziećmi" jest mi obcy ale za Ciebie trzymam kciuki :) Podobno pierwszy raz jest najtrudniejszy a potem już z górki :) Powodzenia
OdpowiedzUsuńKamilko - moje zawijańce były w wersji z orzechami wloskimi - i były przepyszne!!! W sam raz na długie wieczory :)
OdpowiedzUsuń