• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

31 października 2011

Tradycja

Czasem wydaje się być śmieszna, zupełnie niezgodna z tym, co niesie za sobą współczesny świat. Kochamy zabawę, śmiech, chcemy być wiecznie młodzi, zadowoleni z życia...boimy się nawet pomyśleć o śmierci...Dlatego dużo łatwiej jest przebrać dziecko i wysłać po słodycze z papierową torebką niż opowiedzieć mu o przemijaniu, śmierci, nauczyć szacunku i pamięci o bliskich, którzy odeszli...

A przecież mozna to pogodzić...Nie jestem radykałem...nie wyrzekam się dyniowego szaleństwa, nie ganię za dekoracje i dziecięce przebieranki. W moim domu na małe czarownice i młodych potomków draculi czeka wielka paka herbatników (już napoczęta, gdyż pierwszych zawstydzonych przebierańców powitałam już przed godziną:) ).
Równocześnie rano gdzieś pomiędzy wiązaniem butów Antkowi a gorączkowym poszukiwaniem kluczyków do samochodu usiłowałam wytłumaczyć Matyldzie istotę nadchodzącego Święta. Chyba odkładając temat na później i bojąc się rozmawiać z dziećmi o śmierci dołączam do grona matek-kwok, chcących za wszelką cenę chronić dzieci przed smutkiem. To niezwykle trudny temat, ale dziś patrząc w oczy mojej małej córeczki usiłującej zrozumieć moje słowa o niebie, duszy i aniołkach postanowiłam w środę wieczorem, w Dzień Zaduszny, pierwszy raz porozmawiać z nią o tych, których już z nami nie ma...Czy wystarczy mi odwagi...
Czy Wy rozmawiacie ze swoimi pociechami o przemijaniu?

***


Tymczasem dziś wieczorem posiedzimy w blasku świec przy kolacji i będziemy cieszyć się swoim towarzystwem. Tak po prostu. A Wam Kochani podaruję w prezencie przepis na jesienne cynamonowe zawijańce (przepis Bajaderki z cincin)


"Mleko lekko podgrzac, maslo rozpuścić. Drozdze zmieszać z lyzeczka cukru, lyzka maki i zalac 1/4 szklanki mleka, wymieszac i zostawic na 5-10 minut. Ze wszystkich skladnikow i rozczynu wyrobic miekkie, elastyczne ciasto, zostawic do wyrosniecia. Rozwalkowac prostokat o wymiarach okolo 40 x 25cm, posmarowac rozpuszconym maslem i posypac cukrem zmieszanym z cynamonem. Zwinac jak rolade, pokroic delkatnie, aby sie nie splaszczyly i ukladac w wysmarowanej maslem formie. Ja ukladam je dosc blisko siebie, bo lubie miekkie brzegi, ale mozna oczywiscie zachowac wieksze odstepy a wtedy buleczki beda bardziej chrupkie. Przykryc blache wysmarowana maslem folia i wlozyc do lodowki. Nastepnego dnia wyjac z lodowki na 1/2 godziny przed planowanym pieczeniem, aby mogly dojsc do temperatury pokojowej. Piec okolo 10 minut w temperatrze 200 st.C. Po upieczeniu mozna polukrowac dowolnym lukrem lub posypac cukrem pudrem.



Oczywiscie zawijance moga byc upieczone tego samego dnia, po uformowaniu zostawic do wyrosniecia w cieplym miejscu i piec jak powyzej. Wariacje: - do ciasta mozna dodac smazona skorke pomaranczowa, otarta skorke z cytryny lub rodzynki - do nadzienia oprocz wymienionych skladnikow mozna dolozyc rodzynki, orzechy, skorke pomaranczowa, kokos itp. - nadzienie mozna zrobic slodsze lub mniej slodkie w zaleznosci od smaku. "
Celebrujcie wspólne chwile, niekoniecznie w upiornych maskach:)


17 komentarzy:

  1. Jestem 31 000 gościem, wow! Ja o przemijaniu jeszcze z córką nie rozmawiam, bo jest za mała, ale wiem, że mnie to czeka. Jeśli idzie o zawijańce, to aż ślinka cieknie. Chyba przez Ciebie też coś dzisiaj upiekę ;)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz a ja się nie boję z Moja Kosią ma 5 lat rozmawiać o śmierci, odchodzeniu... to jest nasze życie... oczywiście robię to w dostępny sposób dla Niej i widzę jak to rozumie, jak zadaje pytania i nie boi się tematu śmierci i choroby... dzisiaj sama zapytała czy pójdziemy na cmentarz i zapalimy znicze!Pozdrawiam serdeczni:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trudny temat.Moi panowie sami już pytają o pewne sprawy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Super zawijance Aniu, ja robie calkem podobne ale uzywam ciasta francuskiego, nadzienie identyczne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Anulka...cynamonki lux!!

    Zaczerpne przepis...jakos słodko u nas ostatnio...spelniam zachcianki jesienne...póki co szarlotka jest na topie z naszych pysznych jabłuszek z ogrodu:)

    U nas tez amerykańscy przebierancy byli już w dwóc turach...koszmar,nie lubię tego ,moje dzieci wiedza ,co to Haloween,ale nie u nas w Polsce,chyba sie nie spodziewali,ja zreszt atez nie!I na czym sie skonczyło??Na płaczu syna,który otworzyl drzwi i zamarł,tak sie przestraszyl,bo oczywiscie smierc przyszla i jakas inna szkarada w masce!!:(
    A jakby tak w pingwinka czy motylka:)?!?!?!

    ...My tez żyjemy jutrzejszym świetem i tak im własnie wytłumaczyłam ,ze nasze świeto jest jutro ,a na czym polega juz dawno wiedza...nawet mój 4latek!

    Sciskam i zycze spokojnego wieczoru i zadumanego wtorku!
    Zapraszam do mnie ...na swiateczne wstawki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mam w sobie zakazu wewnętrznego na zabawę Haloweenową, ale jednocześnie wolę naszą zadumę... Z Trollem jeszcze nie rozmawiałam o przemijaniu, bo za mały jeszcze, ale powiem szczerze, że boję się tego tematu, bo bardzo dużo wspomnień będzie przywoływał i sporo mnie kosztował. Na pewno jednak nie pomnę go milczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uważam, ze można połączyc jedno i drugie, najpierw odwiedziliśmy z dziecmi cmentarz na którym pochowani są moi dziadkowie, rozmawialismy o odchodzeniu, śmierci i pamieci o naszych bliskich.
    Po powrocie do domu upiekliśmy straszne paluchy, i bezowe duszki, i wspólnie robiliśmy halloweenowe przebrania ( każda okazja do wspólnego bycia razem jest dobra)
    A co do Twojego pytania, to tak, rozmawiam z moimi dziećmi o smierci, z 6-latką inaczej niż z 10 letnim synem.
    Jutro też idziemy na cmentarz, tym razem na stary krakowski Cmentarz Rakowicki.Od Kilku lat mamy taki zwyczaj , ze zapalamy tam znicze na zapomnianych grobach, o których nikt nie pamięta.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z Corka jestem w Ameryce juz 23 lata , Karolina miala 5 lat kiedy pierwszy raz zobaczyla
    "stwory" halloweenowe,bylo nam to bardzo obce przez dlugi czas...Obchodzilismy swieto zmarlych tak , jak w Polsce tylko przy kominku.
    Potem zrozumialam, ze musze pogodzic te dwa swiaty i halloween stal sie zabawa, a 1 listopada pozostal dniem wspomnien o bliskich...
    W odpowiedzi na Twoje pytanie : sprawa smierci byla zawsze naturalnym tematem w moim domu, nie robilo sie z niej tabu,totez Karolina wyrosla w klimacie spokojnego respektu do sprawy tak naturalnej, jaka jest "odejscie" czlowieka, ale... uwazam, ze rozmowy na ten temat z malymi dziecmi powinny czekac, az dziecko samo zapyta i podawac tylko tyle informacji ,ile dziecko wymaga, wtedy dziecko "rosnie" z tematem,przyswaja sobie wiadomosci wedlug swojego rytmu...
    Pozdrowienia serdeczne i zyczenia wielu ,wspolnie spedzonych chwil !

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej Aniu, pewnie mozna polaczyc oba tematy tak jak piszesz i wspomniec dzieciaczkom babci czy moze wojku ktorzy sa juz w niebie itd. wszystko w taki delikatny sposob wlasnie zeby zrozumialy ale bez strachu:-)
    U nas wczoraj tez co chwile do drzwi dzwonily wampiry, duszki, czarownice itd. zawstydzone i niepewne, podoaba mi sie to ze tutaj z taka grupa tez zawsze chodzi jeden rodzic zeby pilnowac zeby dziaciaczkom nic sie nie stalo:-) No i fajnie takim slodziakom otwierac drzwi i patrzec jak sie ciesza ze slodyczy:-)

    Pozdrawiam

    Syl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja odkąd pamiętam, rozmawiałam z moimi dziewczynkami o śmierci. Robiłam to na bierząco i bardzo naturalnie. Wiem, że robię to naturalnie i one widzą w tym prawdę i wiedzą, że tak juz jest i nic na to nie poradzimy. Mówię im tylko przy tym, że dlatego, że tak jest, muszą żyć jak najpiękniej mogą i chcą:-)Najzdrowiej i najpiękniej:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzieci mają swój własny świat wyobraźni...
    muszę wypróbować przepis:-)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam kiedyś wypowiedź psychologa, że do 7 roku życia nie powinno się dzieci zabierać na pogrzeby, ani mocno uświadamiać w tym temacie. Troszkę tak, ale nie za mocno, bo dziecku ciężko to zrozumieć.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Aniu,
    przez przypadek tu do Ciebie dziś trafiłam (a może to nie przypadek:)
    Wiesz, zaintrygował mnie temat który poruszyłaś: dzień taki jak dziś czy jutro nastraja do rozmowy także z dziećmi o śmierci właśnie. I ja z moim dopiero 4 latkiem dziś rozmawiałam o tym co to dusza, śmierć, wiara. Co On z tego zrozumiał nie wiem ale zachwyca mnie jego dziecięca ufność i wiara, że po tamtej stronie jest dobrze, że ludzie są "schowani w pudełkach" i dobrze im tam:)
    Chciałabym patrzeć na to wszystko tak jak on sam ale czasem to trudne....
    ps. a zawijańce super, też mam ochotę!!!!
    pozdrowienia ślę,

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze, utwierdziły mnie w postanowieniu rozmowy z Tusią...a ona mnie uprzedziła...Wczorajsza wizyta na cmentarzu pociąnęła za soba lawinę pytań, a ja starałam się na wszystkie odpowiedzieć. To bardzo trudny dla mnie temat,nawet łzy poleciały momentami...

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu, ja też nie ganię nikogo za hallowenowe przebieranki. Wydaje mi się jednak ,że 1 listopad to dobry czas na zadumanie i jakoś nie mam ochoty wówczas, na huczne ucztowanie.

    Przepis fajny, ciekawe jakby nadzienie komponowało się z orzechami włoskim?

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety temat "poważnych rozmów z dziećmi" jest mi obcy ale za Ciebie trzymam kciuki :) Podobno pierwszy raz jest najtrudniejszy a potem już z górki :) Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  17. Kamilko - moje zawijańce były w wersji z orzechami wloskimi - i były przepyszne!!! W sam raz na długie wieczory :)

    OdpowiedzUsuń

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco