Róże opanowaly ostatnio mój dom i nadają ton moim poczynaniom, róże mam w wazonie na stole, róże na tarasie, róże wyhaftowałam i róże szydełkuję...mania?
Nie, to ten motyw jest tak wdzęczny i lekki, że sam "pcha" się na salony i saloniki.
Zaczęło się od różowego cieniowanego kordonka i mojej chęci zmierzenia się z granny square. Jak tylko zaczęłam szydełkować moja córcia widząc swój ukochany kolor spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami - jak, nie przymierzając, kot ze Shreka - i powiedziała:
- "Mamusiu, a usyjes mojej lali kołdelkę?"
No i co było robić? Kołdelka skończona, dziecię obecnie na morskich wojażach z dziadkami, ale będzie miało niespodziankę po powrocie:)
Mąż widząc moje szydełkowe dzierganie zapytał nieostrożnie co tam robię i na wieści, że koldelkę dla lali zdumiony skomentował
- "Kochanie, mamy XXI wiek!"
I tak to cofnęłam się do innej epoki, gdzie mamy dziergały córeczkom kołdelki dla lali, niekoniecznie z motywem Hello Kitty. I wiecie co? Dobrze mi tam, nawet jeśli narażam się tym na śmiechy:)
Bo przecież śmiech to zdrowie:)
W tak zwanym międzyczasie powstał pokrowiec do wielkiego kosza na prasowanie, który męczył mnie od jesieni i wołał z czeluści garażu o litość. Mąż ochoczo wystawił go do pokoju sprzatając swoje ukochane komnaty (czyt. garaż) i nastąpiła pełna mobilizacja. Zwłaszcza, że siatkowe COŚ, ze sklepu niekoniecznie po złotych pięć ,służące za kosz na prasowanie po prostu uległo naturalnemu rozpadowi po próbie upchnięcia w nim kolejnej partii rzeczy (prasowanie to nie jest moje najukochańsze zajęcie)...
I tym sposobem mój kopciuszek upolowany w komisie i wyglądający tak:
otrzymał nowe skromne ubranko z surowej bawełny, odrobiny koronki i subtelnym haftem - a jakże! - róży:)
Na dowód, że w czasie deszczu i choroby dzieci się NIE nudzą - twórcze dzieło mojej Księżniczki - na salonowych kaflach w ulubionym "lózowym" kolorze z roboczym tytułem "się pogniewałam"
Aresztu domowego ciąg dalszy niestety, książę dołączył do stada biedroneczek i przechodzi ospę:)
Pozdrowionka!
Oj, ja uwielbiam prasowanie! Taki kosz by mi sie przydal, przepiekny, romantyczny. Podziwiam kolderke, ale jeszcze bardziej to, ze to Twoja praca, bo do sklepu wejsc i kupic, to potrafi kazdy, kto ma troche kasy. Corka pewnie usmiechala sie z radosci. I usmiech - w XXI. wieku bezcenny. Dlatego spedzajmy czas z dziecmi, dziergajmy dla nich i gotujmy, najlepiej wszystcy razem. A propos...corka utalentowana - wie, ze po scianach pisac mama nie pozwoli, wiec wybrala kafelki:))
OdpowiedzUsuńMilego dnia i zdrowka zycze. Janka
Uroczy pastelowy post:) i kocyk i kosz bardzo mi się podobają:))
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Maluszka życzę!
pozdrawiam ciepło!
he he, jakbym siebie widziała ;), tez dziergałam kołderki, szyłam ubranka dla lalek i takie tam inne:), a "dzieła" na ścianach fotografowaliśmy, bo mieszkania były wynajmowane, więc trzeba było uwiecznić :), a wyobraź sobie, że mój maż jak sprząta garaż, tez z ulga wystawia moje "przydasie" na zewnątrz, jakby co najmniej to tylko jego był ten przybytek :))) , zdrówka dla dzieciątek
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie, idę rwać chwaściory do ogrodu
aaaa, koszyczek cox!, śliczny, ja swój planuję pyknąć dodatkowo farbką :)
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie niewspółczesność tych wszystkich szydełkowych czy haftowanych bibelotów urzeka najbardziej:-) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJanka - no córa ściany póki co zostawia w spokoju:)
OdpowiedzUsuńUla - też planowałam malowanie koszyka, ale jest cały polakierowany i zmazanie tego ustrojstwa jest tymczasowo poza moim zasięgiem:) Nie mówię, że nigdy:)Tak to jest, że mężowie okupują garaże:P
KaJa - otóż to:)Mnie też!
Patrze, patrze i napatrzec sie nie moge. I juz chce mi sie biec po kosz z niciami i cos tworzyc :-) Dzieki za inspirujacy wpis!
OdpowiedzUsuńśliczne ubranko uszyłaś
OdpowiedzUsuńspróbuj farbą akrylową i suchym pędzlem.
Kołderka jest prześliczna,każda inna z srellow (;))Kitty może się schować!
OdpowiedzUsuńKoszyk po metamorfozie idealny,no i ten delikatny hafcik,miodzio.
Pozdrawiam ciepło i zdrówka życzę dla księciunia.
Kosz na pranie w nowym wdzianku super się prezentuje. Ale najbardziej z tego postu zauroczył mnie rysunek na kaflu- idealnie oddaje emocje. :) Mała artystka Ci rośnie.
OdpowiedzUsuńKatesz - no tak, artystka to z mojej córy pod każdym względem, ale fakt, maluje ładnie jak na 3 i pół roczku:)
OdpowiedzUsuńPaula - mloda i tak ma mnóstwo gadgetów Hello Kitty, ale nie zaszkodzi coś innego też mieć, chciałabym nauczyć ją miłosci do robotek kiedyś, a nie tylko do metek...
Jaga - dzięki za radę, wypróbuję na małym starym koszyku:)Nie będzie się łuszczyć?
E tam zaraz smiechy.. Kolderka jest przesliczna! I takie zapamietuje dzieci najbardziej.
OdpowiedzUsuńKoszyk przeszedl istna metamorfoze. Wyglada... bardzo rasowo! :)
Pozdrawiam serdecznie i zdrowka zycze
Dagi
haha obrazek świetny!A u mnie też róże w wazonie tylko żółciutkie!Kosz w nowej szacie uroczy!Zdrówka życzę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWęszę bratnią duszę, w osobie Twojej córci, bo u mojej babci do tej pory, widnieje na podłodze, portret tatusia ;)))
OdpowiedzUsuńwkład do kosza iście mistrzowski, ja w czerwcu zamierzam powalczyć z koszem piknikowym (Atena zaproponował pomoc).
Miłej niedzieli, chodź z dwójką chorych dzieci, trudno o dobre samopoczucie.
Aniu,kołderka dla lali cudna jest,podziwiam z całego serca,efekt jest nieziemski, kosz na ubrania bardzo efektowny,a te róże i koronki całości dodają szyku.
OdpowiedzUsuńściskam Cię
Aga
Dagi - mam taką nadzieję, że moje dzieci pochowają swoje skarby kiedyś i wśród nich znajdą się te zrobione przez mamusię:P
OdpowiedzUsuńKamila - no proszę, nie mam nic przeciwko, zeby moja córcia została florystką i robiła takie cuda:) Czekam na tę metamorfozę koszyka piknikowego! Ja na swój będę polować, bo marzy mi się taki prawdziwy:)
Agi dwie - dziękuję za miłe słowa:)
Aniu to co robisz jest piekne!!!!!!!A wiesz, ze co do komentarza Twojego meza,to My kobietki jestesmy bardziej sentymentalne,bo ja mam taka wizje,ze kiedys ktores z moich dzieci wyjmie ze strychu,kufra(pelna dowolnosc wizji)zakurzone COŚ
OdpowiedzUsuńi powie to zrobila dla mnie moja Mama.I mam nadzieje ze tak sie stanie,a moje"dzieła" nie wyladuja na smietniku.:(
A mama chyba się nie pogniewała za ten oryginalny dekor na kafelkach? :)Kołderka słodka:)
OdpowiedzUsuńŚwietna kołderka :)
OdpowiedzUsuńKoszyk super ustrojony
A rysunek Twojej córki - jestem pod wrażeniem że tak świetnie przedstawiła emocje , świetnie ma talent
Kasiu - ja marzę o tym samym:)
OdpowiedzUsuńNela- no chcialam się pogniewać, ale ten rysunek mnie rozbroił i skończyło się na śmiechu, po czym mała sama zmyła rysunek:)
Rumianku - dziękuje za pochwały:)
Hej, wlasnie przeczytalam Twoj komentarz, Aniu mozez uzyc najzwyklejszej skrzyni jaka znajdziesz a dodajac jej napisy jakie sobie tylko wymarzysz, stworzysz niepowtarzalna funkcjonalna dekoracje ziolowa.
OdpowiedzUsuńPodziwiam zdolnosci szydekowe ja kiedys probowalam ale to nie dla mnie.
A kosz teraz zyskal swiezego wygladu, wklad jest bajeczny, ja prawie do wszystkich koszy jakie mam szyje takie wlasnie upiekszacze.
Pozdrawiam
Oj pieknie u Ciebie. Kosz ślicznbie ozdobiłaś :)
OdpowiedzUsuńNawet w XXI wieku żadna ozdoba nie jest piękniejsza, od tej, wykonanej własnoręcznie;) Róże też uwielbiam. A kosz w nowej szacie jest zachwycający! Pozdrawiam i życzę zdrówka biedroneczkom!
OdpowiedzUsuńAnetko - tak zamierzam zrobić jak tylko wrócę do formy
OdpowiedzUsuńJoasiu, Eda - dziękuję za miłe komentarze i witam u mnie:)
Wspaniała kołderka dla laleczki. Synusiowi zdrówka życzę. A do napisania komentarza skłoniły mnie słowa Twojego męża, zupełnie jakbym swojego słyszała.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam :)