Uchylam wrota mojej kuchni i zapraszam na wirtualne wspólne gotowanie...
Mała retrospekcja...tak było...
A tak jest obecnie :) Mam swoja wymarzoną kuchnię!
proszę przymknąć oczy na wiszące kable - jadalnia jeszcze niewykończona, czeka na lampy, obrus i sukienki na krzesła:P
Od strony salonu ściana wydzielająca jadalnię i mała biblioteczka na ksiązki kucharskie i gazety do kawki...ramki nadal czekaja na zdjęcia...
Od kuchni - mam nareszcie swój kredens na szkło, wina i zastawy!
Są też moje wymarzone białe kafelki inspirowane ścianami w paryskim metrze...brakuje jeszcze rolety na okno...
A tu już szczególiki, czyli małe upiększacze wnętrza....syfony i butelka to skarby mojego tatusia przechowywane w piwnicy, filiżanki są naszym prezentem ślubnym, Antosiowy miś i szary koszyczek na moje ponownie rozkwitajace Kalanchoe...
To już cała kuchenna relacja, przyszedł czas na spowiedź, do ktorej wezwała mnie Lambi z bloga Dom i Ja - zaglądnijcie do niej koniecznie, bo jej dom to prawdziwa uczta konesera!
Nie należę do grona ludzi chętnie opowiadających o sobie, bo co tu opowiadać...ale blogowanie zobowiązuje, choc nie liczcie na wiele:P Bo ja nudna jestem:)
Oto moje siedem sekretów, ale ciii....
- mam swoje małe "nerwice natręctw"- choć do Monka mi daleko! Np. Nigdy nie nastawiam budzika o pełnej godzinie, dzwoni na przyklad o 7:01...
- od wielu lat uważam liczbę 21 za moją szczęśliwą liczbę, używam jej gdzie się da, czasem budzik dzwoni więc o 7:21 lub 6:42 (wielokrotność 21 też mile widziana:P)...
- Przez 21 lat nie umiałam pływać! Nauczyłam się sama poczynając od "rozpaczliwego pieska" a kończąc na klasycznej płynnej żabce i skokach z trampoliny... (znów 21 się przewija, mając 21 lat poznałam też mojego przyszlego męża:) )
- miewam często slomiany zapał, ale też wrodzona niechęć do przyznawania się do porażek każde mi brnąć do końca:P Obecnie jest to doprowadzanie do pożądanego stanu stolika kawowego do salonu...
- Lubię języki obce...Niemieckiego nauczyłam się na aby odowodnić nauczycielce z podstawówki, że dam radę - na koniec 8 klasy postawiła mi 5 mówiąc, że to bardzo na wyrost, więc w liceum wybrałam klasę z rozwiniętym niemieckim, a po dwóch latach przeniosłam się do szkoły w Niemczech, gdzie zdałam maturę z trzecim wynikiem na roku. Angielskiego natomiast nauczyłam się sama za pomocą tłumaczeń piosenek i ogladania filmów bez dubbingu. W Niemczech rzuciłam się na głęboką wodę i wybrałam profil z rozszerzonym angielskim i zdałam z niego maturę:) W polskim liceum poznałam trochę francuskiego (to był drugi język), ale choć sporo rozumiem to sama powiem niewiele...no chyba, że zaśpiewam sama refren "Champs Elysee":P
- Chyba uzależniłam się od zielonej herbaty z cytryną, poranek bez niej to rzecz niewyobrażalna
- Lubię gotować, a przede wszystkim piec...kiedy mam na to ochotę, codzienne wymyślanie "co dziś na obiad" bywa dla mnie frustrujace...ale daję radę:)
Ufff...mam nadzieję, że choć część z Was dobrnęła do końca. W nagrodę dla wytrwałych fotki moich pociech.
Matusia jako wiosenna wróżka w pierwszy dzień Wiosny (mama robiła skrzydełka po nocy:P )
I Antosiowe harce w łóżeczku:)
oj warto było czekać na taką piękna i praktyczną kuchnię.
OdpowiedzUsuńAni ja Ci zazdroszczę półeczki na książki kucharskie i kafelek... ech też o takich marzę, piękne są!!!
nerwica natręctw... :) chyba każdy coś ma tylko, nie każdy się przyznaje :)
Matamorfoza kuchni - poprostu super!:) Teraz jest dużo jaśniejsza:) Zazdroszczę Ci takiej przestrzeni w kuchni:)A z ustawianiem budzika mam podobnie:) ustawiam zawsze nieparzystą liczbę minut:) A wróżka chyba olśniła wszystkich:)Pozdrawiam wiosennie
OdpowiedzUsuńAniu, szczerze Cieszę się z Tobą faktem, że kuchnia jest już w pełni gotowa. Urządziłaś ją naprawdę ślicznie. Trochę Tobie zazdroszczę tej przestrzeni...no ale należy się Tobie piękna przestrzenna, no i oczywiście wymarzona kuchnia:-)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu co do nauki języków. Zawsze miałam marzenie mówić chociaż w jednym płynnie, skończyło się bądź co bądź na dobrej znajomości języka angielskiego, ale niedosyt doskonałości pozostał, mam takie marzenie aby dopiąć swego jeszcze przed trzydziestką, więc mam jeszcze 3 lata:-)
Dzieciaczki masz śliczne, no i w ogóle...w nich jest sens naszego życia, wiem, wiem, mówię jak nasze babcie, ale nie dostrzegałam tego, póki sama nie zostałam mamą:-)
Pozdrawiam cieplutko.
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, to uważam, że przemalowanie zielonej ściany wyszło kuchni zdecydowanie na dobre. Zrobiło się przytulnie i z klasą.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wytrwałości jeśli chodzi o naukę pływania i języków. Ja w obu dziedzinach niestety przegrywam z lękiem - przed woda i przed otwarciem buzi wśród tambylców. Ale może wszystko przede mną :)))Pozdrawiam.
Kuchnia jest imponujaca, fajnie ze juz masz ta swoja wymarzona ja pewnie jeszcze poczekam.
OdpowiedzUsuńDodatki tworza niesamowity klimat, syfony zwlaszcza ten o niebieskim szkle jest swietny.
Galeryjka tez bardzo mi sie podoba.
Pozdrawiam
Piekna kuchnia:) az troszke zazdroszcze;)wrozka sliczna jak i maly slodziak za kratkami;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna kuchnia. Moja czeka w kartonach na złożenie i już nie mogę się doczekać poniedziałkowego montażu. Bardzo mi się podoba. Jest tak czysto, wszystko ma swoje miejsce i nie jest zagracone. Ja mam tendencje do zagracania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zde-cy-do-wa-nie lepiej :)
OdpowiedzUsuńbo niestety ale wcześniejsze połączenie kojarzy mi się z g.... w lesie - brąz na zieleni ;P
wiosenka jest prześliczna :)
a mały zębacz rozkoszny :)
buziaki
Cudowna, duża, dużo blatów i półek...Sam metraż w porównaniu z moim to istne cudo:)
OdpowiedzUsuńTakie przygaszone barwy dodały światła i elegancji!
OdpowiedzUsuńSpecjalne pozdrowienia dla zielonej Elfinki.
Piękna kuchnia- duża, przestronna, jasna. Aż można z niej nie wychodzić.
OdpowiedzUsuńOstatnia fotka mnie rozbroiła!
Bardzo mi miło że do mnie wpadłaś i dzięki za gratulację!!!Twoja metamorfoza kuchni jest świetna nie mogę się napatrzeć...pozdrawiam serdecznie:) Aga
OdpowiedzUsuńŚliczna metamorfoza, kuchnia zrobiła się cudnie jasna... a przedmioty jak stare syfony czy niesamowity miś dodają jej niepowtarzalnego klimatu... zdjęcia Twoich dwóch skarbów są urocze... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJESTEM ZACHWYCONA KUCHNIĄ!!!!!Jak ja chciałabym w takiej pic codzienna kawę,ach...:)
OdpowiedzUsuń