Jak widać aura mało sprzyjająca dobremu samopoczuciu, bardziej jesienna...i tak też momentami się czuję. dopada mnie zimowo-wiosenne przesilenie i czasem z nim przegrywam niestety...
Ale nie o tym dzisiaj:)
dzieje się tak dużo, że nie wiem od czego mam zacząć. Zapraszam w dalszym ciągu wiosnę do domu, żonkile to jedne z moich ulubionych wiosennych kwiatów:)
Zdjęcie zgłaszam do kolejnej fotogry w Art-Piaskownicy
Zdarzają się poranki, kiedy słońce zagląda przez kuchenne okno...
Zdarzają się wieczory, kiedy w miłym towarzystwie, przy rozmowie pałaszujemy bananowo-czekoladowe muffinki - polecam TEN przepis :)Ale przede wszystkim każdy dzień zbliża nas do zakończenia remontowych i wykończeniowych prac w kuchni, salonie i jadalni:) Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszę się z każdej małej zmiany, choc czasem jestem już tym wszystkim bardzo zmęczona i marzę o dniu pod kocykiem, z książką i gorącą herbatką...
Nie pokażę jeszcze całości, będę ćwiczyć Waszą cierpliwość:) Dziś tylko małe fragmenty zmian - tak na zachętę:)
Doczekałam się mojej pierwszej mini-galerii, jeszcze "gorące" ramki, powieszone wczoraj wieczorem, czekają na zdjęcia...
Kolejne spełnione marzenie - wielki (pól metra średnicy!) bielony zegar do jadalni... Poszukujac mojego wymarzonego zegara straciłam wiele wiele godzin aż wreszcie przypadkiem trafiłam do internetowego sklepu galerii Art Deco. Gorąco ją Wam polecam, Pan Andrzej w lot odpowiadał na moje wiadomości, a przesyłka dotarła blyskawicznie!
W międzyczasie, walcząc ze złamanymi maszynowymi igłami, odkręconym kołem zamachowym i milionem innych przeszkadzaczy wreszcie skończyłam dawno zaczęty projekt, czyli Antosiowa posciel:) Powstał kolejny ochraniacz - wielki i grubaśny z wkladami , zapinany na zamek (och ten zamek będzie mi się śnił po nocach), poszewka na podusię i poszewka na kołderkę.
Zmęczony Księciuniu Antoni pościel szybciutko przetestował, kciukiem w buźce dał znać, że czas na drzemkę, po czym pogrążył się w spokojnym snie...ciiii....
Wytrwałym dziękuję za dobrnięcie do końca i szeptem życzę spokojnego weekendu i spełniania małych marzeń:)
Hello,
OdpowiedzUsuńyou make woderful fotos.
greatings send you Conny
Ale piękny misz-masz rzeczy! Pokrowiec do łóżeczka świetny i widać synkowi się podoba. Na pewno ma kolorowe sny :)
OdpowiedzUsuńAlez dzis dlugasny post.
OdpowiedzUsuńWiosenne kwiaty naleza do moich ulubionych, a wiesz o zonkilach jakos zapomnialam tak zakrecilam sie na punkcie szafirkow. Wszystko jeszcze do nadrobienia.
Zegar- cudo.
Pozdrawiam
A ja zacznę od końca... Księciunia pościel z ochraniaczem warta była zachodu, aż miło popatrzeć jak nasze pociechy słodko śpią. Ja również uszyłam mojej Ewci jej pierwszą pościel, ale to było jeszcze przed jej narodzinami, właśnie dzisiaj miałam uszyć jej poszewkę na poduszkę, ale nie wyszło...teraz to u mnie w domu kują majstry ze spółdzielni:-( dziś byli w kuchni, a za kilka dni rozprują mi łazienkę, bo wentylacja w kamienicy szwankuje.
OdpowiedzUsuńTwój domek, a raczej te małe kawałki, które prezentujesz, zachęcają do cierpliwego czekania na efekt końcowy.
A wiosna to już niedługo na pewno przyjdzie.
Pozdrawiam.
Ależ informacji, no no no :) Pokrowiec mnie zachwycił - sama dla mojego księciunia porwałabym taki :) Kwiaty moje ulubione, najulubieńsze! A tajemniczy ogród... wspaniały! Cieplutkie pozdrowienia - u nas ciągle zimno i dmucha, ale może wiosna zaraz przyjdzie...
OdpowiedzUsuńŚliczna pościel- ja od dawna szukam fajnego materiału na coś do łóżeczka :) Rozczulił mnie widok śpiącego maluszka :) Cudo! :)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń