• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

2 grudnia 2010

Polowuśku polowuśku...

Wcale się nie pomyliłam, to żadna literówka tylko wersja sygnowana przez moją Księżniczkę:)

Polowuśku powstaje spóźniony już adwentowy kalendarz, szukam weny i siły, żeby zejść do zimnej piwnicy i pomalować choinkę, ktora bedzie jego stelażem...Tymczasem powstała część "tutek" ze słodkościami i zadaniem na dany dzień...
Tak wyglądało to wczoraj - dość prowizorycznie, ale tak marzyłam o prawdziwym ręcznie wykonanym kalendarzu dla córci, że teraz nie mogłabym kupić jej sklepowego...takie zboczenie - ciężko zrezygnować z marzeń, nawet tych najmniejszych i pozornie śmiesznych...






Codziennie Matusia znajdzie w swoim kalendarzu coś słodkiego (dziś jeszcze czekoladka, w weekend upiekę domowe ciasteczka) i karteczkę z zadaniem, które mamy zrobić razem - żeby i ona poczuła to oczekiwanie na Święta...Wspólne malowanie, lepienie bałwana, pieczenie pierniczków, ubieranie choinki, bal mikołajkowy, śpiewanie kolęd...
Zadanie pierwsze - malowanie mikołaja - mama kontury, Tuśka kolory - oto panna przy pracy i dzielo ukończone:)




A jak Wy angażujecie dzieciaczki w przygotowania?

Wracając do balu mikołajkowego. Pamiętacie te z Waszego dzieciństwa?
Ja pamiętam, te wyczekiwane, organizowane przez zakłady pracy rodziców...z mikołajem lat dwadzieścia z brodą z waty i wojskowymi butami pod płaszczem (czyli poborowy:) ), tańcami i konkursami z prawdziwą wojskową kapelą w tle i siatkami maskujacymi pod sufitem i na ścianach:) i te paczki!!! Lala w sukience i mandarynki i prawdziwa czekolada! Ach...jeszcze czuje te smaki:)
dziś już nie ma takich zwyczajów, prywatne firmy "nie bawią" się w takie imprezy, a może sie mylę? może w większych miastach nadal takie bale funkcjonują?

Zgodnie z zasadą "jak sie da, to da się" w niedzielę zabieram Księżniczkę na bal mikołajkowy z paczkami i tańcami i konkursami...prywatnie:) A przy okazji spotkam się z dzieciatymi znajomymi i miło spędzę czas...
Tylko trzymajcie kciuki za nasze ozdrowienie!:)

4 komentarze:

  1. :))) Niestety- ja mam pomocnika znacznie młodszego-większe przez niego byłyby szkody niż pożytek:) Ma 14 m-cy mój Szkrabik- za to dzielnie pomagał mi wczoraj przy sprzątaniu kuchni:) Mamusia szalała ze szmatkami a maluszek bawił się pokrywkami :)))
    Co do zabaw mikołajkowych- pamiętam, pamiętam:) Takie bardzo "komunistyczne":))) A najlepsze to to, że nie bardzo Gwiazdora przypominam sobie-ale Mamy ubrane w rozkloszowane spódnice robione na drutach lub szydełku i kozaki:)))) Echhh..to były czasy...:))))) Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę! Nam też się rozchorowało trochę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja no zabawy mikołajkowe nie chodziłam, ale za to bardzo mi się podoba pomysł z zadaniami w adwentowym kalendarzu.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha!!! I ja pamiętam te zakładowe imprezy, faktycznie te mandarynki to chyba wszędzie były:-)
    Do dziś jak przeglądam stare albumy to śmiać mi się chce na te zdjęcia z mikołajem.
    Teraz faktycznie chyba już takie zwyczaje odchodzą w zapomnienie, a szkoda, bo fajnie było!!!
    Pomysł na taką formę kalendarza uważam za bardzo fajny.
    Udanej imprezy mikołajkowej życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny pomysł z tymi zadaniam (zmałpuję go w przyszłym roku).
    A co do zakładowych paczek, pamiętam cukrowe galaretki w kształcie plastrów cytryny, mandarynki (a i owszem) obowiązkowo orzechy.

    OdpowiedzUsuń

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco