• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

17 maja 2017

BIURKO W PRACOWNI - METAMORFOZA IKEA RAST No.1


Kilka lat temu kupiliśmy z M cztery komody RAST z IKEA. Dość niepozorne, surowe, sosnowe. Nic szczególnego. Trzy z nich skręciłam razem i pomalowałam - przez długi czas stały w naszym holu (ZOBACZ) i służyły do przechowywania obrusów, ścierek, serwetek.
Czwarta - posłużyła jako baza pod biurko do mojej pracowni. Zrobiliśmy je sami od podstaw i w takiej formie - postarzanej, z przecierkami na rantach służyło mi aż do teraz (TUTAJ zobaczycie je zaraz po stworzeniu).


Przyznaję, od wielu miesięcy służyło raczej jako dodatkowy blat do papierów i produktów w stanie niedokończonym. Wciśnięte pod okno, bez krzesła, które się nie zmieściło i bez dobrego oświetlenia. Wpadł mi nawet do głowy pomysł by wywieźć je na warsztat, ale tam również miejsca jak na lekarstwo.


Jak to zwykle bywa u mnie - to był impuls. Chęć pomalowania CZEGOŚ na kolor, w którym się zakochałam  - głęboką zieleń, i którego puszka stała w pracowni i krzyczała do mnie z rozpaczą. Wstałam więc w sobotę rano i zabrałam się do pracy - akcja odnawianie drewnianego biurka START. 


Plan - oczywiście metamorfoza w jeden dzień!


Do metamorfozy użyłam:

  • papier ścierny gradacja 120 i 240,
  • taśma malarska,
  • pędzle - szeroki płaski i okrągły mały,
  • farba - czarna i ciemnozielona, 
  • wiertarka,
  • śrubki miedziane + nakrętki,
  • skórzany pasek,
  • zestaw kaletniczy,
  • nożyczki,
  • okleina marmurkowa,
  • nożyk do tapet.

INTRO - OPRÓŻNIANIE SZUFLAD

Wiem wiem, oczywista oczywistość :)
Dobry moment na to by pozbyć się nadmiaru rzeczy niepotrzebnych i nieładnych. Z trzech płytkich szuflad wyrzuciłam mnóstwo śmieci, a moja zachwycona tym faktem natura zmusiła mnie do uporządkowania wreszcie całej pracowni! Cud ten dokonał się kilka dni wcześniej i zaowocował szuraniem starych szaf i regałów (niesamowite, że jeszcze się nie rozsypały) i znalezieniem nowego miejsca na biurko.

ETAP I - PRZYGOTOWANIE DO MALOWANIA

Zamysł był taki, by odnowić także drewniany blat. Zrezygnowałam z tego pomysłu nie tylko dlatego, że akurat na dworze padał śnieg i nie wchodziło w grę ostre szlifowanie w domu. Lubię ten blat taki jaki jest, porysowany, poplamiony farbami i woskami. Zostawiłam go więc w spokoju. Przeszlifowałam za to nogi, stelaż oraz komodę z szufladami - ręcznie papierem o gradacji 120. Były malowane farbą akrylową i nie lakierowane - dlatego praca była ułatwiona.
Po szlifowaniu całość odkurzyłam i umyłam wodą z kroplą ludwika. Przetarłam lekko rozpuszczalnikiem, by odtłuścić powierzchnię. Etap najżmudniejszy - oklejanie taśmą malarską. Trzeba odseparować blat, który miał pozostać niemalowany od stelaża, oraz fronty i dna szuflad.


ETAP II - MALOWANIE

Jako pierwszy pomalowałam korpus szafki, stelaż, nogi biurka i boki szuflad. Na czarny głęboki mat. Farba pięknie pokryła poprzednią i wystarczyły tylko dwie warstwy.


Fronty szuflad pomalowałam przepiękna głęboką zielenią, która idealnie dopasowała się do roślin w pracowni. Tutaj też wystarczyły tylko dwie warstwy.


ETAP III - WYKLEJANIE DNA SZUFLAD

Nie ma w tym etapie nic finezyjnego. Kupuję zazwyczaj gotowe okleiny w supermarkecie - tym razem była to okleina imitująca złoto-szary marmur, która została mi z metamorfozy szafy (ups, jeszcze jej nie pokazałam!). Po wymierzeniu dna docinam okleinę i przyklejam zaczynając od jednego końca - jak przy tapetowaniu.
Trzeba tylko robić to powoli zacierając szmatką, by nie dostało się tam powietrze i nie potworzyły bąble. Choć i na nie jest rada - często wystarczy tylko igiełką nakłuć bąbel, wypuścić powietrze i szmatką docisnąć okleinę.



ETAP IV - MOCOWANIE UCHWYTÓW

Komoda Rast ma w oryginale po dwa uchwyty w każdej szufladzie. Gdy przerabiałam ją po praz pierwszy zakleiłam je i wywierciłam otwory pod jeden uchwyt - muszelkę. Dlatego tym razem wystarczyło tylko poszerzyć otwory grubszym wiertłem (średnica 4 mm), by można było przełożyć przez nie miedziane śrubki.


Sam uchwyt zrobiłam za kawałków skórzanego paska - można użyć nawet zwykłego paska od spodni. Docięłam skórę na długość 12 cm i na końcach wycięłam trójkąty (jak proporczyki).
Dziurkaczem kaletniczym zrobiłam otwory pasujące do śrub (4 mm) i przykręciłam paski do szuflad.
I gotowe!


W jeden dzień zyskałam nowe biurko, które aż zachęca by przy nim siąść i popracować. Odnawianie mebli to nic trudnego, a radość gdy stary nielubiany mebel dostaje drugie życie, a Ty tak naprawdę NOWY MEBEL - bezcenne!



Przy okazji metamorfozę przeszła cała pracownia - to znaczy jej część robocza. Odnowioną stronę biurową widzieliście już w ubiegłym roku - TUTAJ




Przemianę tego kąta pokażę Wam niebawem, bo jak sądzę po reakcjach na Instagramie - gdzie pokazuję dużo więcej i NA BIEŻĄCO, to cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Będzie zielono, więc wyczekujcie!






NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco