• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

17 marca 2016

Dlaczego bycie smutnym jest złe?

Żyjemy w świecie, w którym TRZEBA być optymistą. Musimy być weseli, zadowoleni z siebie i innych, musimy tryskać dobrym humorem, a na pytanie "co słychać" odpowiadać amerykańskim "Wszystko okej!".
Nie wolno nam być smutnym. Ba, na pewno nie złym! Trzeba mieć lśniący czystością dom, fajne auto, zęby, co lśnią jak z reklamy Colgate gdy obdarzasz wszystkich swym pięknym uśmiechem, który przecież ZAWSZE gości na Twojej twarzy. Skarpetki w szafce są posegregowane i ułożone wg palety barw, Twoja praca to twoja pasja i co dzień biegniesz do niej w podskokach. Dzieci są grzeczne, miłe, koniecznie obdarzone jakimś wyjątkowym talentem. Nigdy nie pyskują i nie trzaskają drzwiami. Maż zasypuje Cię kwiatami na każdym kroku i komplementuje, a w każdą niedzielę przynosi do łóżka śniadanie z różą w zębach (także lśniących i bielutkich)!
Zawsze wyż!



Wpadamy w swoje własne sidła. Nie pozwalamy sobie na smutek i zwątpienie. Czytamy mądre poradniki, bierzemy udział w szkoleniach z zarządzania czasem, by móc więcej, lepiej, dalej, mądrzej. I kiedy nagle przychodzi ten moment, kiedy poczujemy smutek, rozczarowanie, to te zakazane uczucia nagle odbierają nam zdolność do robienia czegokolwiek. Przeradzają się w gniew, frustrację. 
Dlaczego nie umiem tak jak inni, co ze mną nie tak?
Dlaczego marnuję cenne sekundy mojego życia na łzy?
Muszę działać. Powinnam działać, osiągać szczyty, wspinać się na swój własny Everest. 

Smutkowi trzeba szybko zaradzić. Może ćwiczenia, bieganie? A może nowy kurs samodoskonalący? A może leki? przecież leki szybko poprawią mi nastrój, tak żeby się chciało. Tak, koniecznie leki!
Smutek to wróg publiczny numer jeden. Samo zło!


NIEPRAWDA!

Smutek jest potrzebny. Smutek trzeba przeżyć. A przede wszystkim smutku nie można ignorować. To takie "ferie" od bycia doskonałym. Nasze ludzkie oblicze.  

Smutek pojawia się kiedy coś nam się nie udaje. Kiedy zostaniemy zranieni. Kiedy ogarnia nas niemoc i czujemy się bezradni. Pomaga nam "lizać rany", dojść do siebie, wyciągnąć wnioski. Albo zaakceptować nową sytuację. I mówię tu zarówno o dużych emocjach gdy zostajemy głęboko zranieni, jak i o małych codziennie dopadających nas smuteczkach. Ja smucę się, bo maszyna mi się zepsuła, bo gdzieś daleko wybuchła bomba i ludzie uciekają przed wojną. smucę się, bo moje dziecko rozbiło kolano, bo nie udało mi się dokończyć projektu. 
Kiedy dostałam swoją pierwszą reklamację na produkt, który sprzedałam, poczułam się okropnie. To dosłownie podcięło mi skrzydła. W jednej minucie straciłam całą pewność siebie, zwątpiłam , ze to co robię jest dobre. Pojawił się smutek. A ja z nim nie walczyłam, pozwoliłam sobie na to uczucie, bo ta sytuacja była dla mnie nowa. Musiałam to "przetrawić". Wyżaliłam się mężowi, skuliłam w kłębek na kanapie i nie robiłam absolutnie NIC do końca dnia. Dałam sobie zielone światło na bycie smutną, bo tego potrzebowałam. Potrzebowałam czasu na zaakceptowanie nowej sytuacji.
I tu jest jedna pułapka. Dalej miałam dwa wyjścia. Albo przejść płynnie do użalania się nad sobą nie robiąc nic dalej. Rzucić to wszystko "w cholerę". Albo wyciągnąć konsekwencje, zrozumieć przyczynę swojego smutku. Czasem trwa to u mnie kilka chwil, dzień. Czasem kilka dni, gdy coś dotknie mnie bardzo mocno. 


Najtrudniej jest zaakceptować fakt, że pozwolenie sobie na smutek "zabiera" cenny czas. Otóż nie. On nam DAJE CZAS na odróżnienie tego na co mamy wpływ i co możemy zmienić by po raz kolejny nie smucić się z tego samego powodu, od tego na co wpływu nie mamy i z czym musimy się po prostu pogodzić. 
Musiałam pogodzić się z tym, że tworząc produkty na zamówienie czasami nie spełnię oczekiwań zamawiających. Nie mam wpływu na gusta i wyobrażenia klienta. Wyciągnęłam wniosek. Muszę stworzyć jasną i czytelną procedurę zwrotów tak, by klient znał jej zasady i czuł się komfortowo nawet w tak niemiłym dla niego i dla mnie momencie. 
Mam natomiast wpływ na sam produkt. Może mogę go jeszcze ulepszyć? Może dokładniej opisać zaznaczając możliwe dla rękodzieła niedoskonałości, jak wybarwienie drewna, spękania, słoje? Może uprościć i dołączyć formularz zwrotu? Opisać procedurę w regulaminie sklepu?
Smutek jest bolesny dla naszego JA, bo ujawnia nasze niedoskonałości i zmusza nas do dostrzeżenia swoich wad. A my tego nie lubimy! Ale dobrze przeżyty smutek uwalnia od poczucia winy i od frustracji. Bo musimy zrozumieć, że nie panujemy nad wszystkim co nam się przytrafia, nie wszystko możemy przewidzieć wcześniej. I nie jesteśmy odpowiedzialni za całe zło tego świata, które czasem na nas spada. I na pewno nie jest to nasza wina, albo jeszcze lepiej KARA za to co robimy źle.

Dlatego nie bójcie się smutku Kochani. Jeśli będziecie go unikać, udawać, że go nie ma - on nie zniknie. Będzie trwał i trwał. Będzie narastał, aż w końcu zaczniecie wątpić w siebie. A wtedy to już nie będzie tylko smutek. To będzie prosta droga do depresji i braku samookceptacji. 

Dzisiaj dostajesz ode mnie zielone światło! 

WOLNO BYĆ SMUTNYM.


Bycie smutnym jest okay. Weźmy się za bary z emocjami, które czujemy, posmućmy się, przeróbmy co nas uwiera i uwolnijmy się od tego!
I błagam, kiedy ktoś jest smutny nie mówcie mu "uśmiechnij się, to nic takiego!". To nigdy nie działa jak powinno. Podobnie jak "tego kwiata pół świata" gdy rozstajesz się z ukochaną osobą. I jak "To nic takiego, o co tyle hałasu, szkoda łez" i cała masa innych popularnych "pocieszaczy".
Powiedzcie lepiej "Rozumiem dlaczego się smucisz. Masz prawo tak się czuć. Mogę Ci jakoś pomóc?".
Albo jeszcze lepiej - nie mówcie nic. Przytulcie. Zróbcie herbatę. Przeczekajcie.
Każdy reaguje na to uczucie inaczej. Jedni potrzebują zamknąć się w swojej skorupie, inni pragną wtedy rozmowy, "przegadania" emocji, wyrzucenia wszystkiego z siebie. Nie ma ludzi wiecznie szczęśliwych. Tak się nie da. to byłoby jak jazda na dopalaczach cały czas, endorfiny, wyż, highlife. Jak długo można wytrzymać?


Nie jesteśmy idealni. Nie można przez całe życie przejść z uśmiechem na twarzy. I strasznie denerwuje mnie to przekonanie, że trzeba być szczęśliwym za wszelką cenę. Takie samo mamy prawo do przeżywania radości jak do płaczu i złości. Optymiści też płaczą! Też czują smutek! Wyjdźmy ze świata wiecznej euforii i zejdźmy na ziemię. A jeśli jest obok Was ktoś, o kim sądzicie, że nigdy nie opuszcza go dobry humor - popatrzcie głębiej. Może on właśnie traktuje tę emocję jak coś niedozwolonego, może potrzebuje uwolnić się i po prostu pobyć chwilę smutnym. To nie będzie skaza na jego optymistycznym życiorysie. Powiedzcie mu to!

Jak Wy radzicie sobie ze smutkiem? Jest pierwszy na liście zakazanych emocji czy pozwalacie sobie na ten "luksus"? 

                                                                                                         PODPIS

28 komentarzy:

  1. Racja Aniu, na smutek trzeba sobie pozwolić. Można uciec od świata, zamknąć się w sobie i dystansować do wszystkiego. Oczywiście, że za to poniesie się konsekwencje, ale gdy już nabierzemy siły to walka z tymi konsekwencjami staje się łatwiejsza.

    Ja nie kryję się ze swoim smutkiem czy nawet złością. Potrafię trzasnąć drzwiami w swoim domu tak, że sąsiadka wyskakuje, żeby zwrócić mi uwagę.... Potrafię być taka jaka w danym momencie jestem i wiem, że mam do tego prawo. Dojrzałam już do walki o swoje radości, szczęścia i nie robienia czegoś dla kogoś. W moim przypadku to była długa i bolesna droga, smutek był wielki.... ale zaczynam się odradzać.

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Reniu, to co napisałaś to prawda - przeżycie smutku daje nam siłę na zmiany, a tłamszenie go odbiera nam chęci do jakiejkolwiek aktywności. Trzeba mówić o emocjach, pozwalać sobie na nie. Ja nadal się uczę. Zwłaszcza jeśli chodzi o złość i gniew, bo mam ogromna tendencję do chowania ich w sobie

      Usuń
  2. Zgadzam się zupełnie. Szczęśliwi to my bywamy potem jest codzienność i również smutni bywamy. Im szybciej to zaakceptujemy i pozwolimy sobie na to tym lepiej dla nas. Ważne aby kontrolować nasze spadki formy aby nie ciągnęły się zbyt długo bo im głębszy ten dołek tym trudniej z niego wyjść...
    Świetny tekst;) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, myślę, że duża też w tym rola bliskich, którzy widząc taki permanentny dołek powinni jednak zareagować. Umiar, słowo klucz :)

      Usuń
  3. I ja się z Tobą zgadzam. Nie tak daleko jak wczoraj pewna osoba, bardzo nieświadoma, spowodowała swoimi czynami wielki mój smutek...całe popołudnie to "trawiłam", mimo iż zdawałam sobie sprawę że istnieją tacy ludzie, którzy po prostu mają gdzieś pewne zasady. Ta osoba wyrządziła fizyczną szkodę na roślinie, którą sadziłam kilkanaście lat temu(!) a ja jestem bardzo przywiązana do swoich drzewek, krzaczków, kwiatków...teraz wiem, że nie wszyscy widza piękno w gałęziach, nie każdy nawet pomyśli o tym, że to może byc dla kogoś innego cenne.
    No cóż...
    We wczorajszych emocjach nawet próbowałam coś tam uszyć, uszyłam nawet ale nie jestem z efektów za bardzo zadowolona;) wniosek: lepiej działać twórczo gdy sie nie ma smutków w duszy;) coby się nie wdzierało z twórczość to coś;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nawet bardzo. Ja jestem smutna, bo na przykład umiera kwiatek, który dostałam od mamy. Złapał chorobę i nic nie pomaga, ani przesadzanie, ani pryskanie, ani nawożenie. I tak strasznie mi żal, bo mama miała go tak długo i był taki piękny. A kiedy któregoś sezonu pozwoliłam "ogrodnikowi" przystrzyc moje iglaki (które zawsze strzygę sama) to do dziś mi smutno jak przypomnę sobie ten widok PO

      Usuń
    2. a może da Pani radę uratowac ten kwiatek poprzez zrobienie sadzonki wegetatywnej?

      Usuń
    3. OJ, chyba nie wiem jak to zrobić...obecnie kwiat wygląda jak uschnięty drapak :(

      Usuń
  4. Po to jestesmy obdarzeni całym wachlarzem emocji zeby z niego korzystać :) Po za tym bez smutku i gorszych momentów o wiele trudniej jest docenic te lepsze momenty kiedy jestesmy szczesliwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Permanentne szczęście byłoby nudne i nijakie.

      Usuń
  5. Dobrze to opisałaś.
    Ja jak jestem smutna to na całego, pozwalam sobie na to, pozwalam sobie na łzy, czy wściekłość. Odreaguję, a potem spinam się do działania :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! Mój wymarzony typ zachowania, którego sama się uczę, bo straszny ze mnie introwertyk

      Usuń
  6. Bardzo mądry wpis. Ja sobie pozwalam na smutek, na doła na te "gorsze" emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! Namawiam - smutek oczyszcza, pozwala przerobić to co w głowie i pobudzić do zmian

      Usuń
  7. Piękny tekst. Ja uważam, że nie tylko wolno, ale i należy być czasem smutnym, warto i trzeba. Jak inaczej mamy się nauczyć doceniać to, co radosne i wspaniałe? :) Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda 😊 Żeby docenić szczęście trzeba zaliczyc"dołek"

      Usuń
  8. Właściwie to masz racje. Mi niejednokrotnie łzy dają ulgę. Popłaczę przez jakiś czas, a potem wszystko wraca do normy i z powrotem czuję się dobrze.
    x-lauraxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo trzeba uwalniać się od emocji dawać im upust, nie trzymać wszystkiego w sobie

      Usuń
  9. bardzo mądry wpis. dodałabym tylko, że czasem można być smutnym bez powodu i to też jest okey. ludzi powinni to wreszcie zrozumieć i przestać bezustannie kazać się innym uśmiechać. czasem po prostu można być smutnym i nie ma w tym nic złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, czasem po prostu mamy melancholijny nastrój, mnie często dopada jesienią. Uśmiech zawsze powinien być szczery i niewymuszony, wtedy jest prawdziwy

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Proszę! Cieszę się, że tak wiele osób nas niego zareagowało

      Usuń
  11. Masz rację, bezwzględnie. Smutek i zniechęcenie są tak samo naturalne jak każda inna emocja. Ale inna sprawa to fakt, że nie potrafimy reagować na cudze nieszczęście. Sama muszę ze wstydem przyznać, jak obawiałam się spotkania ze znajomą, o której wiedziałam, że parę dni wcześniej straciła kogoś bliskiego. Nasza kultura neguje smutek nawet w tak paskudnych okolicznościach, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda co piszesz, przyznam, że i ja mam z tym problem, pierwszą reakcją jest zawsze strach i wycofanie. A niesłusznie, bo trzeba wtedy wsparcia i warto się przełamać, by ta osoba wiedziała, że może na nas zawsze liczyć. To takie wyjście ze swojej strefy komfortu.

      Usuń
  12. Tylko dlatego tak jest, że dajemy sobie wmówić ten perfekcyjny styl życia. Przecież nie musimy na to pozwalać i czuć się gorszymi, kiedy tylko coś nam nie wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiee rzeczy dajemy sobie wmówić niestety. sama nie jestem tu wyjątkiem. Ale warto nauczyć się mwić NIE, to na pewno!

      Usuń
  13. Tak, jak piszesz "smutek jest okay" i nie ma co się katować wiecznym optymizmem. Taki uśmiech na siłę też na dłuższą metę nas wykańcza. Trzeba to przeżyć i tyle. Zresztą, gdyby nie smutek i negatywne emocje, nie bylibyśmy w stanie doceniać tych dobrych chwil:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pesymizm nie przynosi niczego dobrego. Zdecydowanie warto być optymistą w trudnych czasach

    OdpowiedzUsuń

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco