Moja mała szelma skończyła dziś osiem lat. Osiem lat. Powtarzam to sobie i nie wierzę, przecież to było dopiero wczoraj?!
Macierzyństwo to jest przygoda. Ale nie bajka Kochani, nie bajka. To jazda bez trzymanki! Prawdziwy rollercoaster dla najwytrwalszych, co gorsza, bez przygotowania i jazdy próbnej.
Moja córa to silny charakter. Fundujemy sobie fochy, łzy, krzyki i tupanie nogą. Forsujemy swoje zdanie. Do niej zawsze musi należeć to ostatnie. Okiełznanie jej wybuchowego temperamentu graniczy czasem z cudem, a ja wtedy zadaję sobie pytanie, co będzie dalej? Czy poradzę sobie z jej wychowaniem za rok, za pięć lat, za dziesięć?
Czu uda mi się nauczyć jej tego co ważne, ustrzec przed błędami, ochronić przed niebezpieczeństwami?
Kiedy rodzi się dziecko nagle cały świat zmienia tor. Kopernik nic nie wiedział o wszechświecie. To nie ziemia krąży wokół słońca, to Wszechświat krąży dookoła Twoich dzieci, a my - rodzice, jak te orbity, zawsze blisko, zawsze w pogotowiu.
Chciałabym mieć gwarancję, wiedzieć coś "na pewno" i "na zawsze". Czuć spokój myśląc o jej przyszłości. Jest mądra, potrafi wygrać ze mną w mastermind'a, z matmy przerabia materiał trzeciej klasy, a w obsłudze telefonu radzę się jej częściej niż ona mnie. A tak trudno jest mi jednak zaakceptować gdy wyraźniej mówi swoje zdanie i często padają wtedy z mojej strony słowa "NIE", "nie możesz", "nie wolno". Boję się, boję się, że pozwolę na zbyt wiele, ale nie chcę ograniczać. Muszę nauczyć obowiązkowości i odpowiedzialności, ale chcę, żeby potrafiła się bawić i beztrosko śmiać.
Od dziś trenuję. Trenuję unikanie słowa NIE rzucanego od razu. To jeden z czterech celów, które wyznaczyłam sobie w ramach Wyzwania Minimalistki. Wiecie, jak trudno jest powiedzieć, wytłumaczyć coś dziecku nie mówiąc NIE?
Dziś rano jak zwykle pośpiech, trochę nerwów, bo czas, bo praca, bo plany. A ona wstała i poprosiła "Mogę nie iść dziś na świetlicę. Mogę zostać z Tobą?". I już już otworzyłam usta by szybko rzucić "Nie" ... i na szczęście zdążyłam ugryźć się w język. Na śniadanie zjadłyśmy (och jak bardzo niezdrowe) ciacho z kremem i bita śmietaną, powygłupiałyśmy się robiąc zdjęcia, które widzicie. Było fajnie. Było tak, jak chciałbym spędzać z nią każde urodziny. A właściwie - dlaczego nie?!
Otwierając firmę jednym z koronnych argumentów ZA - był czas. Czas dla dzieci, czas dla domu. Umknęło mi to. Nie MUSZĘ iść rano do pracy. MOGĘ zostać z dziećmi w domu. To był w założeniu plus nienormowanego czasu pracy. A jeśli czytają to moi klienci czekający na swoje zamówienia - proszę o wyrozumiałość :)
Dziś jest JEJ dzień. Dzień Matyldy. Dziś ONA kończy osiem lat i jest najważniejsza. Po prostu.
Sto lat córeczko!
Na zdjęciach cudowne spódniczki tutu, o których napiszę Wam więcej niebawem!
Dziękuję za ten wpis... jednak nie tylko u nas tak jest. Nasza Hania konczy 8 lat za tydzień ;) Wszystkiego najlepszego dla córci :)Pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńAga, myślę, że wiele z nas zna to od podszewki. Próbuję odbiec od cukierkowego opisywania rzeczywistości, od blogowej iluzji doskonałej rodziny. Nie jesteśmy taką. Mamy swoje za pazurami :) I to jest chyba zdrowe :) Sto latek dla Hani - oj mają charakterki te rogate Koziorożce! :)
UsuńSto lat dla córeczki :)))
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńSto lat! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :)
Tuśka dziękuje za życzenia, a ja za komplement :) Obie dobrze się bawiłyśmy robiąc te fotki :)
UsuńAnia jest przesłodka i widzę duże podobieństwo do mamusi :)))
OdpowiedzUsuństo lat dla solenizantki :) świetne zdjęcia
wow, dziękuję :) buziaki ślemy :*
UsuńMoże być nie ale zawsze musi być też dlatego .że. ....nie zbywajcie dzieci tłumaczenie na ich poziome. Mam dwie dorosłe świetne dziewczyny.
OdpowiedzUsuńDobrze zrozumiałam by traktować dzieciaki jak równych sobie? staram się, choć czasem wychodzi ze mnie autorytarna wszechwiedząca mama :P Ale wiem, że to nie jest dobre wyjście i zazwyczaj próbuję rozmawiać z dziećmi jak z partnerami
UsuńSto lat dla dziewuszki :)
OdpowiedzUsuńMoja córa w tym roku skończy 6 lat, a synek w tym miesiącu roczek :) Również cenię tą możliwość bycia z nimi zawsze gdy tego potrzebują, choć prowadzenie firmy i wszystkie z tym związane obowiązki w takim układzie staje się nieco trudniejsze ;) Ale MAMY mogą wszystko :)
Masz rację, bycie "na swoim" wymaga dużo pracy - nad sobą i ogarnięciem wszystkiego. ale da się i my to wiemy :)
UsuńPiękne fotki:) Sto lat dla Małej:) Aga
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńAniu - mnóstwo szczęścia dla córeczki - dla WAS dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńdziękujemy Asiu :*
UsuńGratulacje! Dla mamy i wszystkiego najlepszego dla małej:)
OdpowiedzUsuńmam w domu 3 takie baletnice. Jedna juz 15 letnia.. i powiem CI,że wiek 9-11 lat to jest dopiero hardcore:P
hahahahaha...już o tym słyszałam :) I już się boję! A to przecież tuż tuż...masz jakieś rady na przetrwanie?
UsuńMoja " Szelma" skończyła w grudniu 10 lat i powiem Ci, że łatwo to nie jest!!! Charakterek niczego sobie, własne zdanie na każdy temat i święte przekonanie, że Jej się należy!!! Czasem ciężko wytrzymać ;) Ale cóż... taka kolej rzeczy, ja też dałam swojej Mamie nieźle popalić :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę Wam wszystkiego dobrego, a Tobie szczególnie CIERPLIWOŚCI!
"święte przekonanie, że jej się należy"...matko skąd ja to znam?! :) Cierpliwości o niebiosa, cierpliwości i nic ponad to :)
UsuńSpodobał mi się ten tekst o Koperniku, bardzo życiowe :). Moja ledwo od ziemi odrosła, a "nie" rzuca co chwila. I też się boję, co będzie potem, bo charakterek ma. Super, że udało Wam się spędzić razem dzień, takie chwile są bezcenne!
OdpowiedzUsuńAniu, bo nauka nauką, a serce sercem zawsze pozostanie :) Nic tam suche fakty wobec potęgi miłości! Oj nie będzie lekko, ale damy radę, małe dzieci, mały kłopot! :P
UsuńU nas w przyszłym miesiącu 6... Podejmuję również wyzwanie nie mówienia od razu "Nie" ;)
OdpowiedzUsuń