• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

19 grudnia 2015

SPOWIEDŹ PRZEDŚWIĄTECZNA

Koniec pracy. W tym roku. Ostatnie zamówienia pofrunęły do nowych właścicieli, a ja oficjalnie zamknęłam podwoje sklepu. Oczywiście widzimy się po Nowym Roku, mam nadzieję pełni sił i zapału do pracy, choć pewnie z nieco lżejszym portfelem.

Początek świątecznych przygotowań. I wiecie co? Muszę się przyznać, że troszkę wpadłam we własne sidła. Tak bardzo nie mogłam się doczekać tych przygotowań, dekorowania i świątecznego nastroju siedząc zagrzebana po uszy w warsztatowym pyle, że teraz, gdy pył opadł, wraz z nim opadła ekscytacja i chęci. Przestałam oglądać i podziwiać blogi, rozdrażniona tym, że WSZYSCY już są gotowi, a ja nie mam siły nawet o tym myśleć. Może za dużo pracy, może stresy i kilka zdarzeń w minionym tygodniu, które trochę podcięły mi skrzydła i nie raz sprowadzały na ziemię. Może to, że tak wcześnie zaczynamy, i ja już w listopadzie (ostatni post KLIK) wpadłam w poczucie winy, że nie zdążę, że nie dam rady zrobić wszystkiego co zaplanowałam na te święta? Kalendarz adwentowy dla dzieciaków, świąteczne wishlisty, dekoracje, światełka, ozdoby, jarmarki. Nie ma. Jest za to poczucie klęski. To nie tak miało być.




Dla tych, którzy dotrwali do tego momentu i przeczytali wstęp mam nagrodę. To nie będzie post o marudzeniu i narzekaniu, że taka jestem biedna i nie zdążę. Mogłabym napisać posta świątecznego. Jak pieczemy pierniczki i śpiewając kolędy stroimy naszą choinkę. Ale w zamian za to napiszę Wam coś prawdziwego. Od siebie. 
Z roku na rok wpadam (wpadamy?) w przedświąteczny szał, także na blogach. Kto więcej, bardziej, ładniej, szybciej. Nas blogach świąteczne dekoracje, posty DIY, mamy uśmiechnięte, dzieciaki szczęśliwe, dom błyszczy. Nic w tym złego, to piękne, że potrafimy (w tym roku Wy potraficie) tak wszystko zaplanować i zagospodarować swój czas by mieć go dla wszystkich. Dziewczyny, chylę czoła, na prawdę!
W tym roku przekonałam się jednak, jak mogą czuć się ci, którym czasu trochę brak. Ja już skończyłam pracę, lecz są tacy, którzy skończą ją w Wigilię o 16.
Chcę Wam coś powiedzieć. Nie czujcie się w obowiązku być idealna Panią/Panem Domu. Święta to nie obowiązek, nie sprzątanie czeluści kuchennych szafek, do których nie zaglądamy od roku, nie ubrana choinka, własnoręcznie przygotowane ozdoby, piękne kadry, domowe pierniczki lukrowane z dziećmi. Święta to nie prezenty, najlepiej handmade, kiermasze i przystrojony dom. To też nie nerwy, że lista obowiązków długa, a noce takie krótkie i zegar tyka. Cóż nam po stole uginającym się od cudownych potraw, gdy w wigilijny dzień ze zmęczenia padniemy przy stole nawet nie siląc się na uśmiech, a wcześniej nawarczymy na bliskich. Bo mąż przeszedł po świeżo umytej podłodze, bo dzieci zamiast śpiewać kolędy wolą oglądać bajkę. 
Absolutnie nie namawiam Was do porzucenia planów. Zróbmy tyle ile możemy, by 24 grudnia z uśmiechem siąść do wspólnego stołu. Jeśli zdążymy upiec pierniki - brawo! Może odpuśćmy sobie misterne zdobienie do północy? Organizujecie Wigilię u siebie? Nie bójcie się poprosić o pomoc bliskich, którzy przyjdą świętować z Wami. Podzielcie się przygotowanie potraw, szykowaniem stołu. Nie macie ochoty na lepienie pierogów? Przecież jest tyle sklepów, pierogarni gdzie kupicie świeże ręcznie robione przysmaki. Będą równie pyszne i domowe!
Wiem jak trudne jest pogodzenie się z faktem, że NIE ZDĄŻĘ. Ja jestem perfekcjonistką. To, ze dziś piszę do Was tego posta to dla mnie krok milowy, przełom. Moja spowiedź. 

NIE DAM RADY. 
NIE ZDĄŻĘ.
NIE CHCE MI SIĘ.

I świat się nie zawali. 
Kalendarz adwentowy zrobiłam...trzy dni temu. Na ostatni tydzień. Czy dzieci były zawiedzione? Nie! Cieszą się, a ja z nimi.
Okna umyłam w październiku i nie mam zamiaru powtarzać tego w grudniu, bo co roku płacę za to anginą. 
W domu dekoracji - na kilka dni przed Bożym Narodzeniem! - brak. Ale dziś zamierzam ubrać z dziećmi choinkę i upiec pierniczki. Zdobienie raczej sobie odpuścimy. 
Bigos nastawiony i zakwas na barszczyk też. W ramach wspólnej Wigilii z mamą i siostrą jak co roku podzieliłyśmy się przygotowaniami do niemal 20-osobowej wieczerzy.
Nie będzie 5 wymyślnych ciast, będą sprawdzone dwa, których pieczenie nie wymaga karkołomnych wyczynów.
Chcę spędzić te kilka dni z NIMI, z moją rodziną. Oglądnąć po raz setny Polarny Ekspres i Opowieść Wigilijną, do znudzenia słuchać Michaela Buble. Nie krzyczeć na nich, nie warczeć, nie mówić ZARAZ, POTEM, NIE TERAZ, JESTEM ZAJĘTA.
To mój tegoroczny plan na Święta.


Wpis sprowokowała trochę Kasia z bloga Simplicite (KLIK). Zadała pytanie 

"Bez jakich rzeczy możesz obejść się w te Święta"?

Pierwsza myśl, oczywiście - no przecież choinka, prezenty, przygotowania!
Ale usiadłam i pomyślałam spokojnie, bez czego te święta straciły by magię i sens?

RODZINA.
Ja nie mogłabym spędzić Świąt sama, bez rodziny. Choćby była to ekskluzywna wycieczka, hotel w Alpach czy ciepłe morze.

BÓG
Bo Boże Narodzenie to właśnie Narodziny Boga. Nie choinki, Mikołaja czy wigilijnego karpia. Boga. Więc Święta bez kolęd, mszy świętej byłyby dla mnie nie do zaakceptowania. Choć od kilku lat nie biorę udziału w Pasterce (bo późno, bo małe dzieci, bo zmęczona) to mam zamiar zacząć ponownie. Bo dla mnie przeżyciem niemal mistycznym jest moment gdy w naszym małym, wypełnionym po brzegi kościółku o północy nagle zapalają się wszystkie światła i słychać głośne "Bóg się rodzi", tak głośne, że niemal ziemia trzęsie się pod stopami. To jest dla mnie prawdziwe Boże Narodzenie. 
Reszta to tylko dodatki. Złotko na prawdziwym prezencie.


A jak jest u Was?
Sprowokuję Was do spowiedzi?

                                                                                                     PODPIS

35 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci za ten post. To prawda. Ta pogoń wywołuje tylko poczucie winy, że nie wyrobił się z tym i z tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i zupełnie niepotrzebnie! Przecież ten czas będzie równie magiczny bez tych wszystkich złotek :) Byle by zdrowe i rodzinne :) I takich Tobie życzę <3

      Usuń
  2. Oj Aniu. Zgadzam się w 100%.
    Nie martw się - u mnie też wszystko w proszku, absolutnie NIC nie jest jeszcze przygotowane na Święta ;) Nie mam choinki, ozdób, (jedynie na szybko kalendarz adwentowy skleciłam z gałęzi :P), nie mam nawet w domu stołu by móc zorganizować coś u siebie (szewc bez butów ponoć chodzi ;)). Dopiero dziś będę pierniczki robić z córeczką. Jedziemy do teściowej, będzie bardzo skromnie w małym gronie. Najważniejsza jest RODZINA i MY, a nie ta cała szopka wokół. Też miewam takie chwile zwątpienia, że nie zdążyłam (znowu) z niczym, nie mam pięknych dekoracji, zdjęć, nic ciekawego nie mogę pokazać na żadnym z blogów. Czasami po prostu nie da się na raz wszystkiego ogarnąć, szczególnie gdy ma się tak dużo pracy i plątającego się pod nogami szkraba - jak w moim przypadku ;)
    Bez czego nie mogłabym się obejść w Święta? Bez moich ukochanych dzieci i męża - nic więcej do szczęścia nie potrzebuję :)

    Pozdrawiam i przesyłam pozytywną energię :)
    ZDROWIA i MIŁOŚCI W TE ŚWIĘTA I NA CAŁY PRZYSZŁY ROK :)
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestaję się martwić i zamęczać! I nagle czuję się dziwnie lekko i po prostu szczęśliwie. Buble śpiewa mi na całe gardło, a ja zawieszam światełka na choince. Dookoła sajgon, ale nareszcie sobie myślę, że NIE MUSZĘ. zrobię jeśli wystarczy czasu i chęci. RODZINA, tak, ważne, że ich mam i mam się z kim tym szczęściem dzielić. Zdrowych, rodzinnych, spokojnych Świąt, żeby móc cieszyć się nimi w pełni, bez poczucia winy i niedosytu. Jeśli jest zdrowie i rodzina - to mamy już wszystko co potrzebne!

      Usuń
  3. Aniu, dziękuję za ten post. Ja z tych wiecznie spóźnionych, pracujących rok w rok w Wigilię, zabiegana, z nieprzespanymi nocami, ale ... zawsze z choinką, z pierniczkami, z prezentami, z kilkoma ciastami. I w święta, gdy siadam do stołu, taka skonana, zmęczona i widzę uśmiechy na twarzach dzieci, teściów, mojej rodziny to wiem, że warto i że za rok będzie tak samo:)
    Choinki cudne!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak jest w wielu domach co roku...a może spróbuj w tym roku dwa ciasta? Tak malymi kroczkami, zeby przy stole wigilijnym siadać bez zmęczenia i poczucia winy...Zdrowych, rodzinnych, ciepłych Świąt kochana :*

      Usuń
  4. A mam podobnie jak ty. Szczególnie w tym roku. Listę "to do" mocno okroilam ale z różnych przyczyn nadal sporo do zrobienia. Czas do przemyślenia a nie gonienia. U nas tez każdy coś gotuje.wprowadzilam taka tradycje kilka lat temu i wszystkim na dobre wyszło :) Ania Wesołych i slow Xmas. .ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza tak na dobrą sprawę to listę TO DO wyrzućmy do kosza :) Może zamiast niej lista WANT TO DO :) My też od kilku lat gotujemy wspólnie i tak jest najlepiej :)
      Ściskam, przesyłam mnóstwo ciepełka i dobrej energii! Nie damy się i te Święta będą MAGICZNE - z wypełnioną listą czy bez :)

      Usuń
    2. U nas też nikt z gotowaniem nie zostaje sam :) Każdy coś od siebie przynosi, tak jest najlepiej :))

      Usuń
  5. Ania, podpisuję się dwoma rękoma pod tym co napisałaś. Zresztą dziś w nocy popełniłam podobny post. Zapraszam na http://livingasatisfiedlife.blogspot.com/2015/12/zwolnic-przed-meta.html Życzę Ci wspaniałego, chillout'owego czasu przed i świątecznego z najbliższymi. Pozdrawiam ciepło.
    PS. Twoja deska, którą kiedyś wygrałam w konkursie stoi już wyeksponowana na stole jako element jeszcze niesprecyzowanej dekoracji świątecznej. Ale zgadzamy się przecież, że i z dekoracją nie ma się co spieszyć... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj jak miło :) Nie ma się co spieszyć, Święta i tak przyjdą czy będziemy gotowi czy nie :)

      Usuń
  6. Dziękuje Ci za przypomnienie o tym co jest ważne w tym zabieganym świecie. Wesołych Świąt Ewelina🎅

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Aniu :)
      bo tak to fajnie napisałaś - mądrze i z wyczuciem :) to, co w mojej głowie siedzi od dawna. Nie chcę brać udziału w wyścigu na najładniej udekorowany dom, kalendarz, długośc listy must have... dziś na fb zamieściłam/udostepniłam - takie oto słowa "na Wigilię polecam zaprosić Jezusa. Urodziny bez solenizanta są do bani" i ja tak odebrałam ten Twój dzisiejszy wpis :)
      pozdrawiam cieplutko
      Ania

      Usuń
    2. a słowa o Pasterce w Twoim Kościółku na długo pozostaną w mojej pamieci :)

      Usuń
  8. A ja już od lat nie mam poczucia winy, że czegoś nie zrobiłam, z czymś nie zdążyłam. Przestałam się stresować świętami. Po prostu ma być rodzinnie, trochę leniwie, trochę dobrego żarełka i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, to szczęściara z Ciebie. Mnie zajęło to więcej czasu, najpierw starałam się, bo na swoim, ambitnie, potem, bo blog i wszyscy dają radę, to ja nie dam? A teraz jest luz. I dobrze mi z tym :)

      Usuń
  9. o to i tak jestes lepsza, bo w ogole zrobilas kalendarz:) ja w tym roku nie zrobiłam i co? i nic. Laski moje nawet nie zauważyły.swiece adwentowe pojawiły sie dopiero od 2 niedzieli, okna wymylam w październiku( juz sa brudne), a za ozdobe domu slużą światełka na oknie:)one i tak najbardziej czekają na choinkę:) kulinarnie tez skromnie , bo potem nikt nie chce tego wszystkiego jesc..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie dzieciaki męczyły o kalendarz, bo zawsze są zadania w nim :)Świec adwentowych nie mam, tzn mam, ale bez dekoracji, nawet nie zapaliłam, bo weekendy zabiegane, na targach i kiermaszach (służbowo :P). okna podobnie (i tak jest ciemno większość doby). dziś ubrałam choinkę i skromnie ozdobiłam salon, na tyle, na ile było weny. reszta dekoracji wylądowała w pudle, dużą część wywiozę do zaprzyjaźnionej rodziny na wieś. Jakoś im skromniej tym piękniej :) Kulinarnie zaś stawiam na to co wiem, że zostanie pochłonięte i nie szukam przygód :) Wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt! będą takie, jeśli odpuścimy i pozwolimy sobie na radość z faktu Bożego Narodzenia.

      Usuń
  10. Aniu no i uroniłam łezkę czytając twoją spowiedź. Ze wszystkim się zgadzam i również w tym roku do otoczki świątecznej podeszłam z umiarem, skromnością i stopniowo. Bez przepychu, ale z myślą o mojej rodzinie i spedzeniu tego czasu z bliskimi i z Bogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest istota tych pięknych Świąt. Nie warto skupiać się na otoczce

      Usuń
  11. Pięknie i mądrze napisane...myślę, że wszyscy tak czujemy tylko nie mamy zawsze odwagi o tym głośno mówić. Najważniejsza jest miłość, rodzina i spokój, reszta sama się poukłada i zdążymy z tym z czym zdarzyć mamy:)
    Pozdrawiam i zdrowych, rodzinnych i spokojnych Świat życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, to zdążyć być z rodziną i nacieszyć się nią w te Święta :)

      Usuń
  12. Ania dokładnie i w samo sedno! Ja wyluzowałam troszkę wcześniej ale też trochę czasu mi to zajęło. Robię wszystko jak mi pasuje i kiedy pasuje, na blogu miałam przerwę 1,5 mca. Czas z Rodziną jest najważniejszy!!! Ps u nas w tym roku to w ogóle na opak, najpierw ospa, angina u drugiej, teraz mamy powikłania czyli oskrzela i wymioty już 3cią dobę ale jaloś jestem już spokojna, wierzę, że spędzimy czas w domu i może uda się jednak bez antybiotyku. Buziaki ogromne dla Was i Zdrowych, Rodzinnych Świąt!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kochana, to w takim razie na te Święta i Nowy Rok życzę Wam przede wszystkim ZDRÓWKA!

      Usuń
  13. Mądrze piszesz! U mnie też świat się nie zawali od brudnych okien czy innych niedoróbek. Gotuję i dekoruję do upadłego, ale z pełną świadomością, że to mój wybór, uwielbiam to. Pod przymusem nie lubię niczego, a już zwłaszcza świętowania. Bo tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli w zgodzie ze sobą i bez nerwów to oczywiście! Każdy znajduje swoją drogę... jeśli mogę wybrać to ja też wolę poświęcić się pichceniu niż porządkom :) A w tym roku mam wybór, sama sobie odpuściłam reżim :)

      Usuń
  14. Chyba tak już jest na święta,że za bardzo napinamy się żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik-wiadomo,zakupy,sprzątanie etc.Tylko czy mamy w tym wszystkim czas żeby jeszcze przygotować to co najważniejsze-nasze serca?!

    OdpowiedzUsuń
  15. Andzia ...a ja mam jakieś ogromne poczucie winy, gdy wszyscy wokół mnie narzekają. Do tej pory udało mi się zrobić to co zaplanowałam , ale może dlatego że mama więcej czasu niż w ubiegłych latach ...za rok wszystko może się zmienić ...
    p.s. Mycie okien w salonie , też olałam ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieee, no nie ma co mieć poczucia winy, ja absolutnie nie neguję przygotowań. Jeśli dajesz radę ze wszystkim i masz czas i ochotę to dlaczego nie? Ja tylko jestem przeciwna robieniu na siłę, żeby być jak inni, za cenę nieprzespanych nocy czy nerwów :) Gdybym miała jeszcze powiedzmy tydzień to pewnie też spokojnie zrobiłabym więcej, ale ponieważ czasu nie rozciągnę, to postanowiłam pozbyć się poczucia winy i zdenerwowania, że tego czy tamtego nie będzie. Po prostu nie będzie i tyle. Ważne, że zasiadamy do stołu w komplecie :)

      Usuń

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco