Czasami jest tak, że marzymy o wielkich zmianach. Planujemy, myślimy jak będzie wyglądać nasz wymarzony salon, kuchnia, sypialnia. Dom. I odkładamy te marzenia na półkę, do puszki "jak wygram w totka" albo "jak odłożymy pieniądze na remont". Bo przecież trzeba wymienić wszystko, kupić, a to wszystko jest takie drogie! Nowe wymarzone meble z katalogu, sprzęty, no i fachowcy rzecz jasna. A kiedy dołożymy do tego jeszcze ten okropny bałagan ciągnący się w nieskończoność, brud, przygotowania, zakupy!!!
Nie w tym roku, nie teraz, później, jak będzie więcej czasu!
Czasami jest tak, że marzymy o wielkich zmianach. Czasami te zmiany wymagają po prostu chęci i pracy. Chcecie przykładu? Proszę bardzo!
Kiedy dziewięć lat temu urządzaliśmy kuchnię w naszym nowym, pierwszym, wspólnym wymarzonym domu była ona spełnieniem naszych marzeń. Intensywnie zielone ściany, nowoczesne kubiki i królujące w katalogach i na ekspozycjach meble z płyty wenge. Byliśmy tacy zadowoleni z efektu! Po czterech latach te kolory przyprawiały mnie o zawrót głowy! Kolejny remont. Salon w bieli i szarości. I kuchnia - połączona z salonem. Meble pozostały, ale zmieniliśmy kolor. Poranna mgła. Tak się nazywał. Przepiękny delikatny szaro-beżowy kojący odcień. Na wzorniku.
Tak. Powiem Wam jedno. Wzorniki kłamią!!!
Nasz przepiękny szaro-beżowy kolor okazał się być morelowo-różowy. Blady co prawda, ale jednak. Do tego niesamowicie podbijał ciepłe nuty koloru mebli (czyli rzeczonego wenge) i podłogi (beżowe kafle). Wszystko razem grało, owszem, ale było takie...ciepłe. Mocno rustykalne. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale przez ostatnie lata kuchnia w szerszym kadrze nie ukazywała się zbyt często. Ba! Miałam trudności z odnalezieniem w archiwach zdjęć choćby kilku fotek naszej kuchni w całości.
Snułam więc marzenia. Te o remoncie. Wymianie mebli, Zbiciu kafli. Malowaniu ścian.
Aż wreszcie jakieś dwa tygodnie temu, przy kolacji z M, rzuciłam trochę z kosmosu " Drażnią mnie te ściany! Chyba pomaluję je na biało!". Byłam pewna, że mąż zaoponuje. Że wymyślam, że bez sensu, że przecież ostatni remont łazienki zupełnie pozbawił nas oszczędności. Usłyszałam jednak "Ok. Jeśli masz ochotę".
????????????????????????????????????????????????????????????
What?
W czwartek M wyjechał na weekend szaleć na białych stokach. Ja też zanurzyłam się w bieli. A dokładnie w 10 litrach białej farby. Środowa wizyta u pediatry, następne antybiotyki i perspektywa KOLEJNEGO tygodnia w domu z zasmarkanymi i rozgorączkowanymi dziećmi podkręciła atmosferę. A ci, który mnie znają wiedzą, że nic tak nie motywuje mnie do działania, porządków i zmian jak...nerwy!
Dwa i pół dnia. Tyle zajęło mi czterokrotne pomalowanie ścian w kuchni - łącznie z przygotowaniem, pakowaniem w kartony, myciem ścian, oklejaniem, malowaniem, sprzątaniem i układaniem. Robiłam to sama, zajmując się dwójką chorych dzieci i zwykłymi domowymi obowiązkami. Da się! Moja NOWA kuchnia kosztowała mnie 100 zł. I mnóstwo pracy.
Niesamowite, jak wielką wizualną zmianę wprowadziła biel. Ochłodziła brąz mebli pięknie z nimi kontrastując i podbijając chłodne tony zamiast ciepłych. Już nie marzę o nowych meblach. Kiedyś je zmienię, na pewno, na te wymarzone drewniane. Z dębowymi blatami. A tymczasem LUBIĘ moją nową starą kuchnię. Na prawdę!!! Efektem naszej odnowionej przyjaźni jest choćby ostatni post. Znów częściej w niej przebywam i piekę, gotuję, miksuję.
Tylko dwa i pół dnia.
Dla niedowiarków moja kuchnia i jej przemiany :)
2006
2010
2015
Na zdjęciach:
świecznik kaganek - AnyTHING
świecznik hexagon - AnyTHING
Podstawki hexagon - AnyTHING
Typografia EAT - AnyTHING
typografia Why the Hell Not - AnyTHING
Taca na nóżkach - Westwing
komplet filiżanek do espresso, buteleczki, młynki - pchli targ
czarna taca -IKEA
Wazony geometryczne - DIY na blogu
Aniu dokładnie taki sam słupek ceglany miał u nas powstać teraz w kuchni :) Tylko,że mąż musiałby zrobić specjalną konstrukcję, a zważywszy,że w kolejce jest pokój dla bliźniąt, postanowiliśmy ceglany fragment zamienić na czarny fragment. Piękna kuchnia!
OdpowiedzUsuńAnia, ja miałam chrapkę na przemalowanie tego słupka na czarno, ale tu M kategorycznie zaprotestował...ale ja jeszcze nie powiedziałam ostatecznego słowa :)
UsuńJa do niedawna miałam w kuchni kolor żółty na ścianach, że niby słoneczny !!! ale niestety przytłoczył kuchnię jeszcze bardziej, w końcu też nie wytrzymałam i przemalowałam ją na biało, efekt natychmiastowy tak jak u Ciebie, stara kuchnia wygląda jak nowa. Świetne masz te półeczki i same piękne przedmioty na nich, pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńhihihihi...żółty, łososiowy, waniliowy...te kolory potrafią przytłoczyć...w dodatkach - tak! Na ścianach - zdecydowanie nie :)
UsuńAniu super, że zaufałaś bieli! Nie ma nic lepszego jak białe ściany :))))))) pięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńno i najważniejsze dużo dużo zdrówka dla całej Waszej rodzinki. ja też w domku nadal. Wirus nie chce odpuścić... buziaki
Ania my już od dawno hołubimy w domu beż...tak sobie myśleliśmy z mężem co też nam strzeliło do głowy, żeby w kuchni dać ten kolor???
UsuńBeż mi się podobał, teraz też jest pięknie. I tak świeżo! :)
OdpowiedzUsuńTakie malowanie na prawdę bardzo odmienia, chyba u nas po prawie roku też przydałoby się malowanie i zmiana koloru w pokoju ;)
Och, ale to na prawdę był kolor daleki od beżu - bliżej mu było do moreli :P
UsuńTo jak, będzie biel???
Rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńZ bielą milion razy lepiej, choć może dlatego, ze sama maluje wszystkie ściany na biało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biel rządzi!!!!
UsuńBeż fajnie się komponował z białymi kubikami, ale w wenge średnio. Teraz jest zdecydowanie lepiej!
OdpowiedzUsuńOla, żeby to jeszcze był beż! Ten kolor w dzień wpadał w morelę, a kuchnia jest słoneczna, bo ma duże okna. Jak mnie to mierziło!
UsuńHej Aniu, wyglada pieknie. Od paru miesiecy tez mysle nad kuchnia. Zrobilismy straszny blad. Wprowadzajac sie 5 lat temu do naszego domu i stwierdzilismy, ze biale kafelki na scianach i kafle na plododze, sa na tyle neutrealne, ze mozna je zostawic. Pomalowalismy sciany na limonkowy kolor i kupilismy nowe meble. Teraz zaluje, bo dom byl w remoncie i mozna bylo wymienic kafle :-( Teraz zbijanie kafli to pyl w calym domu. Zastanawiam sie co lepsze. Remont generany ze zbijaniem kafli czy tylko pomalowanie scian i usuniecie tego lionkowego opatrzonego koloru. Problem taki, ze wisza szafki i pochlaniacz i trzeba by bylo wszystkie sciagnac. Sama tego nie zrobie :-( Odsuwalas meble? Co poradzisz? Pozdrawiam Magda ( z Niemiec)
OdpowiedzUsuńMagda, a te białe kafle nie są dobrą bazą? pozbyłabym się limonki ze ścian. Z resztą, teraz są takie farby, którymi można przemalowywać także kafle! Szafki wiszące zdjęłam, natomiast stojące zostały i za nimi nie malowałam ( z resztą fachowcy 5 lat temu zrobili dokładnie tak samo - jak zauważyłam malując teraz!).
UsuńPięknie w bieli! I świetne do dodatki!
OdpowiedzUsuńdzięki! Jest jeszcze jedna zmiana - ilość dodatków :) Wcześniej półki były po prostu przeładowane, teraz stawiam na minimalizm
UsuńRzeczywiście ściany były morelowe;) Teraz jest o niebo lepiej , cudownie;)Niby tylko ściany a taka zmiana.Pozdrawiam Adriana z http://thirdfloorno7.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOch ta morelka :) Teraz jest tak jak sobie wymarzyłam, a biel jest idealną bazą do eksponowania dodatków
UsuńZdecydowanie najmniej przypadła mi do gustu ta morela. Dlatego,że sama miałam ją kiedyś w domu. Biel w Twojej kuchni prezentuje się świetnie. Z chorymi dziećmi na pewni nie było łatwo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://domwielopokoleniowy.blogspot.com/
No ja się nie dziwię, że nie przypadła do gustu. Nie wiem dlaczego męczyłam się z tym kolorem tak długo...chyba bałam się tego wyobrażenia o remoncie :)
UsuńPo prostu padłam!:)) Aniu jesteś niesamowita!! Podziwiam Cię bardzo, że sama to zrobiłaś jeszcze przy dwójce chorych maluchów! Efekt jest niesamowity:)) Wyszło pięknie, kuchnia prezentuje się cudnie, możesz być z siebie dumna:) przesyłam wielkie uściski!
OdpowiedzUsuńwow, dzięki za tyle miłych słów!!! Powiem nieskromnie - jestem dumna :) a jak to rozbudziło mój apetyt na zmiany - to jest nie do opisania :)
Usuńjak to jeden kolor potrafi zdziałać cuda! :D i to wcale nie jakos drastycznie inny ;) ale ta pierwsza zielen była koszmarna... ;)
OdpowiedzUsuńAnia jak są checi to wszystko sie da ! :) i jestes najlepszym przykładem
Prawda? Najtrudniejsza w tej zmianie była...sama decyzja o niej! Chciałoby się zaśpiewać "What took you so long? " :)
UsuńA zieleń, cóż...był czas, że na prawdę nam się podobała :P
Tak mi się niesie na usta "Byczo"! Świetna metamorfoza,chociaż ja lubię kolory i zieleń bardzo mi się podobała :) Gratuluję samozaparcia, zapału. Super!
OdpowiedzUsuńhihihih Byczo! To chyba przez te rogi :)
UsuńŚwietnie wyszło- teraz wygląda jak kuchnia z katalogu :)
OdpowiedzUsuńMnie też czeka malowanie. Święte słowa, że najtrudniejszy krok to podjąć decyzję o działaniu ...
Malowałaś farbą do kuchni i łazienek czy zwykłą?
Malowałam zwykłą leteksową Tikkurila, te do łazienek i kuchni były tylko w kolorze. Nie miałam czasu podjechać do Szczecina bo na pewno kupiłabym Fluggera - jestem jej wierna w moich wnętrzach i jest bardziej wydajna i kryje lepiej. Ale, ze czasu nie było i to był impuls to padło na Tikkurilę.
UsuńOdważ się i podejmij tę decyzję!!! :) Warto :)
Ładna zmiana. Choć tu będę w zdecydowanej mniejszości - ja bym się odnalazła w tej moreli. Kiedyś w mieszkaniu miałam wszystko białe - i tak mam tego dość, że dziś mam prawie wszędzie majonezowo-morelowe barwy. I jak na razie dobrze mi z tym.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze to czuć się dobrze w swoim domu - nie moda, katalogi. Ja zdecydowanie odnajduję się w skandynawskich wnętrzach, choć na przykład oglądając piękne francuskie popadam w zachwyt to jednak wiem, że nie mogłabym tak mieszkać. Być u siebie - to przede wszystkim.
Usuńhahaha, ja też tak mam, że mielę coś w głowie długo i marudzę, że nie jest idealnie, a potem nagle te spore decyzje, np. dotyczące kolorów ścian, podejmuję spontanicznie i szybko biorę się do realizacji :)
OdpowiedzUsuńAniu, kuchnia wygląda świetnie. Meble faktycznie bardzo zyskały w zestawieniu z bielą, a kolor kafli dobrze komponuje sie z ceglastym słupkiem. Fajnie, że wreszcie dobrze się tu czujesz :)
Marta czyli ten typ tak ma :) Nawazniejsze, że podejmujemy wyzwanie! Ale powiem Ci, że korciło mnie przemalowanie słupka na czarno lub ciemnoszaro. Tylko w tym przypadku mój M nie był już taki ugodowy :P
UsuńUwielbiam takie teksty :) Brawo
OdpowiedzUsuńA kuchnia rewelacja chyba tez w końcu sama pomaluje swoją :)
Pędzle w dłoń! Kolejny weekend nadszedł, pora na malowanie :)
UsuńSuper, zrobiło się tak bardzo skandynawsko, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI pomysleć, że tak niewiele trzeba było
UsuńRewelacyjnie to wygląda. To prawda, czasami niewiele trzeba, żeby tak wiele się zmieniło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie w odwiedziny.
Patrząc na pierwsze zielono i ciemne wnętrze, a później na piękną jasną przestrzeń jestem pełna podziwu! Gratuluję ciekawych pomysłów i przepięknej kuchni! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńOd zawsze byłam wierna białym ścianom. Aż w koncu przyszedł taki moment, ze wszyscy w okół mieli na ścianach czekolady, kremy, bite śmietany, łososie, lawendowe pola i zielone groszki. Zapragnęłam i ja wypróbować. Boszzz jak się z tym męczyłam. Wiadomo jak człowiek wyda na farby mnóstwo kasy, to potem tak od razu nie przemaluje. I tak: u dzieci miałam lawendę, w salonie jesienną mgłę, a w kuchni też coś jadalnego ;) Teraz w nowym domu kupiłam JEDNĄ farbę do wszystkich pomieszczeń i jest to farba biała :D Żadnej innej nie ma i nie będzie (no dobra z wyjątkiem malutkiej czarnej ścianki w salonie- ale to tylko by przełamać tę wszechogarniającą biel). Kocham biel i już nie dam się zwieść podszeptom znajomych, sprzedawcom w sklepie itp ;)
OdpowiedzUsuńOj tak...czasami warto słuchać tylko siebie....ja podbne wpadki zaliczam w sklepach z ciuchami, nie znoszę kupować i często biorę co mi polecą...a potem oddaję :P
UsuńCudownie! Uwielbiam takie metamorfozy, które bazują na niewielkich funduszach a wprowadzają wielki efekt! :)
OdpowiedzUsuńw tym cała moc :)
Usuńświetnie :) i faktycznie wygląda ekstra! ja jestem na etapie metamorfozy łazienki....kurz,brud w całym domu, masakra, ale licze na to że efekt końcowy zrekompensuje mi to cierpienie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
http://impossible-simplymylife.blogspot.com/
Oj znam ten ból, my walczyliśmy cały ostatni kwartał ubiegłego roku...jeszcze dopieszczam
UsuńŚwietna przemiana!!! Biel ma moc! ;) buźka
OdpowiedzUsuńJak żaden inny kolor!
UsuńŚlicznie z białym :)) Choć poprzednia wersja nie była wcale taka zła :) Ja za miesiąc zaczynam remont nowego mieszkania i kuchnię też maluję na biało :)
OdpowiedzUsuńbyyyła :P Nie zł...mdła :)
UsuńNo nie da się ukryć, że jest bombowo! Ciężko uwierzyć, ile potrafi biała farba i skołatane nerwy zdolnej i pracowitej babki :) Bosko!
OdpowiedzUsuńTo mieszanka wybuchowo-kreatywna jest :)
Usuń