Taaak moi drodzy, maltretować Was będę dzisiaj pączkami, nie ma lekko. Ale najbardziej maltretować będę siebie. Bo była sobie taka Ana, która kooochała pączusie. Sama wyglądała jak pączek w maśle, ale słodkiego pączusia odmówić sobie nie umiała i koniec. A już w Tłusty Czwartek!? To byłby grzech.
Aż przyszedł dzień, w którym wytoczyła ciężkie działa skierowane także w te kochane pączusie. I oto nadszedł pierwszy Tłusty BEZ PĄCZUSIA. Od rana w mediach zbombardowana wiadomościami o pączkach, zdjęciami pączków, obrazami, cytatami...poległa. Zrobiła sobie pączki, takie mini, serowe...bezglutenowe...
No cóż...na pierwszy rzut oka cudowne!
Rzut oka jednak nie wystarczy! Tu do akcji wkraczają kubki smakowe i... TO NIE TO! Krzyczą, wołają, błagają o litość! Miał być pączuś, sygnał był, że pączuś, my chcemy pączusia! Czekały na niego, na ten pszenny puch, na słodkie nadzienie, słodką lekko przypieczoną skórkę. I co? I dostały małą brązową kulkę, z mocno chrupiącą skórką i zwartym środkiem. Dobre. Całkiem dobre. ALE TO NIE TO!
W każdy inny dzień byłyby na prawdę smaczne. Wilgotne, otoczone w lukrze. Ale nie dziś. Nie w Tłusty Czwartek! dziś ciało, umysł i podświadomość chcą pączusia...Więc karmię zmysły, pałaszuję wzrokiem...cóż innego pozostało. Pączusie są bardzo fotogeniczne, nawet moje nieudane, ale zobaczcie jak robią to mistrzowie!
stiersaesthetic.com |
www.gorggal.com |
adventures-in-cooking.com |
www.hummingbirdhigh.com |
I taka mała konkluzja na koniec. Nie jest ciężko być bezglutenowcem. Jest tyle pysznych potraw, smaków, które nie wymagają ładowania w siebie porcji glutenu. Ja lubię to jedzenie, nie jest dla mnie uciążliwością komponowanie posiłków. Ale są dni, kiedy czegoś brakuje. Tak jak dziś. Są potrawy i smaki, których nie da się zastąpić. Jak smak piernika i babcinych pierogów z kapustą w Boże Narodzenie. I tak sobie myslę, że czasem warto pozostawić to wspomnienie smaku w pamięci niż szukać zamiennika...po prostu.
Dziś czujcie się rozgrzeszeni i zjedzcie tyle pączków, ile Wasz żoładek pomieści.
na szczęście nie mam takiej wkrętki na pączki. mogę zjeść, ale żeby mi organizm za nimi krzyczał to nie... wolę faworki, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę...ja wolę pączki. ale tym razem zadowolę się zdjęciami :)
UsuńJa Ciebie rozumiem bardzo dzisiaj ;)) zwłaszcza, że od wczoraj rozpieszczam swoje dzieci w ten jeden dzień kiedy można do woli, a jak wiadomo swojej roboty najlepsiejsze więc lepię, smażę i patrzę sobie na nie ))
OdpowiedzUsuńmiłe mi moje brak kilogramów i nie mam ochoty ich nabijać pączkami nawet najlepszymi, choćbym miała się zapłakać ;))
buziaki!!
Ula tak trzymać!!! Ja gdybym mogła to bym się skusiła w takim dniu. ale nie mogę i alternatywy nie ma :)
UsuńA ja nie zjem pączka, o!
OdpowiedzUsuńBunt :)
UsuńSmaczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko,że w tekście mam co chwilkę "prostokąty"...ech...
Oj...a może nie czyta polskich znaków?
UsuńJa tez nie jem pączków i wcale się nie smucę ;)
OdpowiedzUsuńBez pączków da się żyć
UsuńJa tez nie jem pączków i wcale się nie smucę ;)
OdpowiedzUsuńZjadłam dwa i kilkanaście faworków i już mam dość :P
OdpowiedzUsuńTłusty zaliczony!
Usuńmmmhhhh.... zjadłabym :D za piękne zdjęcia robisz
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńJa zjadłam i dzień zaliczyłam :)) piękne fotki!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Teraz trzeba jeszcze przebrnąć przez Walentynki :)
UsuńTak to dramatycznie opisałaś ;-). Zaczęłam Ci współczuć. Ale co to za współczucie z żołądkiem pełnym pączków... Plus jest taki, że nie musisz się martwić nadmiarem kalorii. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNieee...no nie ma tragedii :) Potraktujmy ten tekst z przymróżeniem oka :)
UsuńAleż piekne zdjęcia, a słodycze takie, że aż sama ślinka cieknie :-)
OdpowiedzUsuńPrawda? Zdjęcia pączków są obłędne
UsuńPiekne fotki i takie smakowite.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja wolę serowe minipączusie niż te tradycyjnie ;) Mogę użyczyć swoich kubków smakowych na przyszły rok ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ubawiłam się :-D Świetnie napisane!
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką pączków, zjadam je w zasadzie tylko w tłusty czwartek, mimo, że obiecuję sobie, że w tym roku nie zjem na pewno! I zawsze ulegam ;-)
Pozdrawiam! :-)