Myślę sobie, że
Ta zima kiedyś musi minąć
Zazieleni się
Urośnie kilka drzew.
Niedojedzony chleb
W ustach zdąży się rozpłynąć
A niedopity rum
Rozgrzeje jeszcze krew...
Wojtek Waglewski już lata temu przewidział mój obecny nastrój pisząc te słowa...
dziś coś się zmieniło:) za sprawą tego utworu, który jak mantra przylgnął do mnie i siedzi w mojej głowie od wczoraj....
Przecież zima mija. Tak. walczy, dmucha mi w twarz mrozem i śniegiem...ale przegra :)
Wczoraj lepiliśmy z Antkiem bałwana w ogrodzie - a ja z dziką rozkoszą chcę patrzeć jak topnieje i niknie w oczach!
W niedzielę pojedziemy zamknąć sezon narciarski z przytupem - na naszej szczecińskiej gubałówce.
Skoro nie mogę wroga pokonać - zaprzyjaźnię się z nim :P
Tymczasem wiosnę mam już w domu, żółcą się krokusy, barwinek stoi na baczność w oczekiwaniu na wiosnę i przesadzenie do ogrodu, błękit irysów i bratków przypomina, że gdzieś tam pod białymi śniegowymi chmurami jest piękne i czyste niebo i niedługo będę się nim cieszyć do woli!
Wierzbowe witki puszczają zielone listki, bazie przypominają, że już za tydzień Wielkanoc...
Kupuję pierwsze cebulowe, myślę, planuję gdzie je posadzę, marzę o tym, jak już niebawem zanurzę ręce w ciepłej ziemi, a mój ogród odzyska rumieńce, wybuchnie kolorami! jeszcze troszkę, troszeczkę....
Wiosennie zapowiada się też moja aktualna praca - uwielbiam te kolory, to czysta przyjemność :)
Cieszę się, że wczorajszy post o domowym chlebie tak bardzo Wam się spodobał. Wiosna to dobry czas, żeby pomyśleć o sobie. Nie będę wam prawić o ekologii, zdrowym żywieniu. To była bardzo samolubna decyzja. Nasza monotonna dieta znużyła mnie ogromnie, codzienne przygotowywanie posiłków zawężonych do kilku pozycji stało się męczarnią, rutyną, znielubianym zajęciem, a przecież nie o to tu chodzi. Chcę gotować dla moich bliskich z radością, chcę podawać im na talerzu smaczne potrawy, testować, próbować, szukać nowych smaków. Chcę wstawać rano bez bólu głowy i kłaść się z lekkim żołądkiem. Odstawić leki, móc cieszyć się jedzeniem i smakami zamiast zwiedzać kolejne gabinety i przechodzić kolejne badania.
Chcę być zdrowa!
Nie jest różowo. Moje dzieci nie są amatorami nowości w diecie, ale dość mam ich chorób, bladej skóry, złych wyników, żelaza z butelki. Nie chcę podawać im witamin w syropach, przecież tak wiele jest ich w jedzeniu! Czytam, szukam jak zachęcić ich do warzyw i owoców. Ponoszę klęski, nie zawsze nowe potrawy trafiają w ich gusta. To potrafi zdemotywować...ale próbuję dalej....a małe sukcesy dają nadzieję...
Kiedyś zobaczę jak pałaszują talerz warzyw zamiast słodyczy...tymczasem muszę o to zawalczyć metodą małych kroczków ...
Spodobała Wam się propozycja przepisów na pasty i dodatki do domowego chleba?
w takim razie zapraszam na pierwszą porcję:) Nie będzie tu wyszukanych potraw, postaram się o przepisy szybie w przygotowaniu, proste i zdrowe.
Przywitajmy wiosnę na talerzu!!!!
Nie lubicie awokado? Nie ma smaku?
Tez tak myślałam do niedawna :)
Aż spróbowałam tej pasty i przepadłam:)
To guacamole w prostej wersji dla każdego
GUACAMOLE
- 2 szt dojrzałego miękkiego awokado
- sok z połówki cytryny
- pół czerwonej papryki
- 2 ząbki czosnku
- szczypta ziołowej soli morskiej (robię ją sama mieląc sól morską gruboziarnistą z ususzonymi ziołami z ogródka)
Awokado obieramy i rozgniatamy widelcem na papkę (lubię taką z grudkami bardziej niż gładką masę - to zajmuje minutkę), dodajemy sol do smaku, sok z cytryny, rozgnieciony czosnek i pokrojoną w kosteczkę paprykę. W pięć minut mamy pyszną wyraźna w smaku pastę do kanapek!
WEGE-PASZTET Z SOCZEWICY I MARCHWI
Przepis na to cudo znalazłam w ostatnim wiosennym wydaniu magazynu Beaty Lipov "Moje smaki życia" i od razu wypróbowałam. Jeśli jesteście amatorami mięsnych pasztetów - spróbujcie moja mama po skosztowaniu go nie mogła uwierzyć, że nie ma tam ani grama mięsa :)
Nie będę go przepisywać tylko przeklejam Wam oryginalny przepis od Beaty (TU), a od siebie dorzucam zdjęcia :)
inspirowany przepisem Agnieszki Kręglickiej
200 g suchej czerwonej soczewicy
4 marchewki
1 cebula
3 jajka
Sól ziołowa
Pieprz
1 łyżka słodkiej papryki
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki ziaren kolendry
1 łyżka przyprawy curry
4 łyżki oleju
Soczewicę gotować, aż rozpadnie się na miękką papkę. Marchewkę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Cebulę drobno pokroić. Marchewkę i cebulę smażyć na oleju na średnim ogniu ok. 10 minut. Następnie doprawić solą, pieprzem, papryką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, curry i rozgniecioną wcześniej kolendrą. Smażyć jeszcze chwilę, a następnie wymieszać z odsączoną soczewicą i jajkami. Masę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia, podłużnej formy. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 st. ok. 45-50 minut. Zostawić do ostygnięcia, a następnie wyjąć z formy.
I jak? Spróbujecie?
Ojej, bardzo pozytywny post! Brawo! Bratanie z zimą mi nie wychodzi :(, ale przetrzymam, dam radę, już niedługo...
OdpowiedzUsuńZdrowe jedzenie ? TAK!!! jak najbardziej, nawet więcej - ja jeszcze staram się wykorzystywać nasze, rodzime produkty, żeby nie sięgać bez potrzeby po transportowane i zaprawiane chemią kolorowe owoce czy warzywa. NIe jest łatwo, bo wszędzie są sprowadzane produkty, ale się staram, małymi kroczkami jak piszesz..:))) I choc czasu mam mało na gotowanie, to staram się tego pilnować :)))
Miłego dnia :))))
Agnieszka - to bardzo ważne co piszesz! Powinniśmy wybierać warzywa i owoce, które rosną w naszym klimacie (no tak! awokado nie rośnie - ale nie bądźmy faszystami żywieniowymi:P ). Ja zdecydowanie zamiast pomarańczy wybieram krajowe słodkie jabłko, a zamiast ananasa gruszkę. Nie zrezygnuje jednak z cytryny, którą uważam za najlepszy "doprawiacz" sosów, ryb, napojów. Bardzo cieszy mnie to, że piszecie o swoich zasadach gotowania - wdzięczna będę za każdą radę i każdy nowy przepis!
UsuńJak widzę Aniu wiosnę w Twoim Wymarzonym Domu to od razu poprawia mi się humor :) Jest pięknie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Madziu! Fajnie, ze mogę poprawiać humor - trzeba nam teraz porządnej dawki optymizmu, prawda??? :)
UsuńAniu, super post!! Taki pozytywny i pouczający!!!
OdpowiedzUsuńI takie wiosenne zdjęcia!!!
Pozdrowionka
:) Chciałam przekazać Wam jak najwięcej pozytywnej energii:)
UsuńAniu post jakich mało! wszyscy tylko narzekają na tą naszą zimę, a Ty tak pięknie podeszłaś do tematu:)))
OdpowiedzUsuńi to zdrowe jedzonko, kwiaty, kolory u Ciebie w domku! no prawdziwą wiosnę masz u siebie:))) gałązki, a na nich kwitną pąki. to bardzo cieszy moje oczy:)))
pozdrawiam cieplutko Aniu:*
Aniu - jeszcze chwilę temu sama zasilałam grono narzekających...ale już nie chcę! Muszę wykrzesać z siebie maksimum optymizmu, na szczęście to nie jesień, a zima czy chce czy nie chce za chwilę odejdzie w niepamięć :) Ileż można narzekać i wpadać w depresje, kiedy wiosna tuz za rogiem? trzeba jej troszkę pomóc (ale nie jedząc śnieg - jak zachęca fb:P ).
UsuńJak pisałam - to bardzo samolubne z mojej strony :P - kwiaty, kolory, jedzonko - mają mi pomóc cieszyć się życiem :) A jeśli przy okazji pomogę i Wam - tym więcej będę miała z tego radości :)
Oczywiście ,że spróbujemy . Super przepisy i na pewno postaram się je wypróbować , sama próbuję żywić moją rodzinę zdrowo ( oczywiście w miarę możliwości ). Jeżdżę na wiejskie targowisko , po jajka , miód i warzywa od gospodarzy . Tyle teraz afer , tyle beznadziejnego jedzenia nam się sprzedaje.
OdpowiedzUsuńPięknie wiosennie u Ciebie w domku , dziś u nas piękne słonko i do tego Twój optymistyczny post i jakoś tak łagodniejszym okiem człowiek patrzy na śnieg za oknem .
Pozdrawiamy serdecznie
Justyna brawo!!! Strasznie miło czytać, że taka postawa szerzy się wśród młodych mam i pań domu! Świeże jaja to jest coś absolutnie niebiańskiego - ten smak, zapach! Miód z pasieki rodzimej, a nie "spoza krajów UE" też smakuje inaczej....
UsuńObłaskawmy zimę, niech odejdzie lubiana...bo i tak odejść musi - a moze przestanie nam robić na zlość? :)
na pewno , lubie nowości :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam zdrówka zycząc :)
Ag
Aga dzięki!!! I dziękuję za info z kiełkami :)
UsuńAniu...Czy Ania kupuje kiełki w Biedronce...???;)
OdpowiedzUsuńCzy własna produkcja...? Mój kiełkownik się kurzy...
a kiełki z Biedronki...
U mnie podobnie...młody burzy się i oponuje przed pastą z soczewicy...normalnie walka...ba....wojna wręcz...
Aniu - masz mnie! z Biedronki, tak! ale Avrea podpowiedziała o hodowli kiełków w słoiku, moja mama tez tak robi więc i ja spróbuję...tymczasem nasiona sałat baby czekają na posadzenie w tarasowe skrzynie...
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńdzieki za pozytywną energię, bo powoli zaczynam łapać doła, niestety.
Pozdrawiam
Ps. Pięknie wiosennie masz na parapecie
Proszę!!! I też zazieleń parapet - od razu robi się wiosenniej :)
Usuń.. ja też tak myślę!!!! oo! :)
OdpowiedzUsuńMusi minąć :)
..zwłaszcza, że tak kolorowo u Ciebie :)
Przy okazji zapraszam na urodzinowe Candy.
Pozdrawiam
Ada
Ada - dzięki za zaproszenie - piękne podarunki przygotowałaś! Jutro w wolnej chwili się pozapisuję, bo muszę zrobić porządek i na blogu :)
UsuńDzięki za przypomnienie piosenki :D
OdpowiedzUsuńTeraz jest to mój wieczorny przebój ;)
Bardzo ładna i ciepła twoja wiosenka. Kącik urody cudnej, Taborek niczym stoliczek a może to jest stoliczek- piękny ! Zima daje nam we znaki tej wiosny ale zdrowiejcie wreszcie! już czas! Pogody ducha życzę!
OdpowiedzUsuńAniu - barwinek CUDNY! nie wiedziałam, że już są. Pięknie u Ciebie, ale to nie nowość. Z warzywami również walczę, ale totalnie przegrywam. Niestety za avocado podziękuję, nie umiem się przełamać. Za to chlebki sobie od Ciebie przepisałam. Jutro rano jedziemy z dziewczynami na giełdę po hortensje na święta:)) Buziaki z W-wia:)
OdpowiedzUsuńAniu jak pięknie, kolorowo :) Podejście idealne ...
OdpowiedzUsuńbuziaki
Fantastyczne podejście!! Po tym co napisałaś,mam zamiar zrobić dokładnie to samo co Ty,zaprzyjaźnię się z zimą :) a w domku zamieszkam z wiosną moją ukochaną i poczekam aż nabierze odwagi by wyjść z ukrycia :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję!!
Podziwiam Twoją zmianę w podejściu do zimy i chęć zaprzyjaźnienia się z wrogiem... ja tak nie potrafię... mam dość i już!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle pięknie u Ciebie... tak wiosennie... tak kolorowo... Cudowne zdjęcia!
A przepis na pasztet muszę koniecznie wypróbować :)
Pozdrawiam gorąco!
Moje dziecko też nic nie lubi, jeszcze nie skosztuje, ale już wie, że nie będzie jej smakowało. Ostatnio zauważyłam, że chętnie pomaga w kuchni. Zaczęłyśmy razem przygotowywać obiady, sałatki itp. I nagle okazało się, że ryba w marchewce jest pycha, ale widziała krok po kroku jak się ją szykuje, pomagała obierać i ucierać marchewki, pomagała przy rybie. To chyba najskuteczniejszy sposób na niejadka :-)
OdpowiedzUsuńU Ciebie na zdjęciach tak kolorowo, że aż się nie chce wierzyć, że za oknem wciąż -10!!!
Pozdrawiam :-)
Jak dużo kwiecia u Ciebie :-))) Piękne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam