W tak zwanym międzyczasie (między karmieniami małego księcia, a usiłowaniem znalezienia zajęcia dla nudzącej się podziębionej Księżniczki) udało mi się skończyć drewniane zabawki do Antosiowego pokoju. Troszkę to trwało, ale efekt końcowy bardzo mi się podoba, choć są tylko wyczyszczone, pomalowane bejcą i polakierowane, bez żadnych innych zdobień...
Tymczasowo zdobią salony, a docelowo będą się dumnie prezentować nad Antosiowym
łóżeczkiem...jak tylko zaczniemy urządzać jego lokum:)
Zabawki wyszperałam za grosze w osiedlowej ciuchbudzie:) Razem z biednym drewnianym misiem, którego nazwalam "shabby-misiem", choć nie do końca nim jest...może bidulek doczeka się kolejnej przeróbki, bo efekt końcowy jeszcze nie do końca mnie nie satysfakcjonuje...
Te ciucholandy sa swietne, skarby mozna w nich wypatrzec! Misiu jest swietny!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznaję ,że mam wielki sentyment do drewnianych zabawek, pokoik księcia ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńTeż lubię drewniane zabawki, mają niepowtarzalny klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cudowne zabawki, zawsze wracam do czas dziecka, kiedy patrze na takie drewniane skarby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mnóstwo inspiracji tu u Ciebie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula