• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

2 sierpnia 2010

Poweekendowo

Szkoda, że nie mogę powiedzieć, iż był to udany spokojny weekend...Zapowiadał się dobrze, w niedzielę wybraliśmy się z mężem i synkiem nad morze, odebrać córcię od dziadków i przywieźć ją do domku po prawie tygodniowej absencji.

Nad morzem, choć byliśmy tam tylko chwilkę, odpoczęłam - szum fal zawsze działał na mnie kojąco...ale też usypiająco...niestety:( Zarwana nocka (z powodu karmienia), wczesna pobudka (po 5 rano) i poranna jazda zrobiły swoje. Byłam zmęczona i nieostrożna...
Powrót do domu zakończył się stłuczką:(( Na szczęście nic nikomu się nie stało, bo uderzyłam w auto przede mną ruszając ze skrzyżowania. Matusia nawet się nie obudziła...ale moje nerwy puściły i jeszcze teraz na samo wspomnienie trzęsą mi się ręce...pierwszy raz od kiedy mam prawo jazdy (a w grudniu minie pięć lat) spowodowałam wypadek, przez własną nieuwagę naraziłam zdrowie dzieci i tego nie mogę sobie darować. Cały czas moje myśli krążą wokół tej stłuczki i choć wszyscy pocieszają mnie, że nic się nie stało i każdemu kierowcy takie "wpadki" się zdarzają to ja mam nauczkę - mam nadzieję - na całe życie...

Auto do naprawy, pęknięta lampa, uszkodzony zderzak i belka. do tego jeden dzień nad morzem kosztował nas baaardzo wiele - i nerwów i pieniędzy:(

Próbowałam dziś zająć swoje myśli czymś innym i zabrałam się za kwiaty. W moim domu żywe kwiaty - zwłaszcza te doniczkowe - goszczą od bardzo niedawna. W końcu dojrzałam do ich "hodowli", wcześniej każda podarowana mi nieroztropnie roślinka umierała śmiercią głodowa lub po prostu przez zaniedbanie. wstyd się przyznać...Teraz nadrabiam zaległości i moje oko cieszy każdy nowy listek...






4 komentarze:

  1. Ana, takie rzeczy się zdarzają. Oby jak najrzadziej, bo to nie jest miłe i fakt, trauma pozostaje na długo. Ja mam prawo jazdy od czterech lat i choć kierowcą jestem ostrożnym (zwłaszcza, gdy wiozę dzieci), to zdarzyły mi się stłuczki. Na szczęście wybieram sobie obiekty nieruchome ;))), ominęły mnie więc perturbacje z wkurzonym "stuknietym" kierowcą. Najważniejsze, to po takiej akcji jak najszybciej wrócić za kółko. Trzymaj się!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja Ci życzę jak najwięcej takich nie-poważnych stłuczek!! Bo w nich tylko samochody są uszkadzane, a samochody to tylko samochody - dzień będzie trochę zepsuty, ale w sumie nic się nie stało. No i można poznać jakiegoś fajnego kierowcę :-) Dobra, Ty jesteś zamężna już, ale ja jeszcze nie, więc dla mnie taka stłuczka z fajną kierowniczką jak znalazł :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mira, Młynku (To Ty?) macie rację, wiem...z tym szybkim wsiadaniem za kółko też, bo faktycznie, mam pietra - póki co auto jeszcze w naprawie, ale mam auto taty, które stoi na podjeździe i jakoś nie kwapi mi się do niego wsiadać:( A tak kocham przecież jeździć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to ja - patrzę sobie, jak ładnie urządzasz swój dom. Ja swój kupię w przyszłym roku. HOUGH!

    OdpowiedzUsuń

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco