Nie należę do rozrzutnych osób. Każdy zakup planuję, wybieram spośród różnych opcji, czytam opinie. Zazwyczaj. Był taki czas, kiedy ta zasada kompletnie nie obowiązywała w odniesieniu do dekoracji domu. Kierował mną tylko i wyłącznie impuls i najzwyklejsze "chciejstwo". Lista moich musthave była długa...kiedy skreślałam z niej jedną zdobytą pozycję, w jej miejsce natychmiast pojawiało się kilka następnych. Nie ukrywam, że ogromny wpływ na to miało moje blogowanie, pinteresty i inne instagramy. Gromadziłam te moje skarby, eksponowałam...aż niedawno przyszedł dzień, kiedy po prostu było ich za dużo. Zdecydowanie za dużo. Poczułam się przytłoczona, moja przestrzeń jest zagracona, niespójna. Czy na prawdę na sofie musi być 15 poduszek? wszystkie je uwielbiam, ale niekoniecznie na raz :) Kiedyś marzyła mi się patera, czy dziś potrzebuję ich aż pięć? Kubki nie mieszczą się w dwóch pokaźnych rozmiarów szafkach. Mimo dużej kuchni wciąż brakuje miejsca na wszystkie miseczki, szklaneczki, talerzyki i niezbędne akcesoria. Opiekacze, tostery, blendery, wyciskacze. Wpadłam w pułapkę, a moja wrodzona miłość do rzeczy mnie zgubiła. Bo ja się do nich przywiązuję, wiecie? Z każdą wiąże się miłe wspomnienie, a ja jestem ogromnie sentymentalna. I tak ciężko się rozstać.
I nadszedł ten dzień, kiedy sobie to uświadomiłam. Takie bum. Dosłownie! Zaatakowała mnie moja własna szuflada pełna pojemników i pokrywek. Spadła wprost na moje nogi. Chwilę później szukając kuchenne ścierki połowa zawartości bieliźnianej szafy spadła mi na głowę. To przeważyło. Wściekłam się. Na szufladę. Na głupie ścierki. Na to że nic mi nie wychodzi. Na to, że mam wiecznie bałagan. NA SIEBIE!
Historia całkiem świeża. Zbiegła się w czasie z moim chorowaniem, ogólnie rzecz biorąc "delikatnym" rozdrażnieniem. To nie był dobry moment. To był najlepszy moment! Żeby sobie uświadomić, że pora coś z tym zrobić...
W moim przypadku nie będzie spektakularnej akcji, wyrzucania worków z rzeczami czy wielkiej wyprzedaży. Będę oczyszczać swoją przestrzeń stopniowo, małymi kroczkami. Szafa po szafie, półka po półce. Kuchnia już wysprzątana przy okazji malowania. Na półkach o połowę mnie rzeczy. To, czego nie używam powędrowało do kartonów i znajdzie nowych właścicieli.
A ja już zabieram się za kolejny pokój... jak nic, wiosna idzie!!!
Do warsztatu zaglądam w tym roku sporadycznie i zazwyczaj późnymi wieczorami (uwielbiam, choć nocna jazda przez pola samochodem przyprawia mnie o dreszcze). Brakuje mi tej pracy. Tu też wkrada się prostota. Minimalizm. Surowe drewno. Proste formy. Tak chyba lubię najbardziej...
A ja już zabieram się za kolejny pokój... jak nic, wiosna idzie!!!
Do warsztatu zaglądam w tym roku sporadycznie i zazwyczaj późnymi wieczorami (uwielbiam, choć nocna jazda przez pola samochodem przyprawia mnie o dreszcze). Brakuje mi tej pracy. Tu też wkrada się prostota. Minimalizm. Surowe drewno. Proste formy. Tak chyba lubię najbardziej...
"wrodzona miłość do rzeczy "...też tak mam...taka zaraza;) haha Kupić,nie kupić...
OdpowiedzUsuńJak kupię cierpię,bo jednak na co,po co...Nie kupię,to też żal,bo przecież...
Nie łatwe jest życie;) Tyle pokus...;)
Pozdrawiam!
Oj tak - jak tu znaleźć złoty środek! Ja po prostu ograniczam zakupy pod wpływem impulsu. Odkładam, wychodzę ze sklepu, a w domu myślę, czy ja na pewno tego potrzebuję, gdzie postawię. W większości przypadków rzeczy okazują się zupełnie niepotrzebne :)
UsuńRzeczywiście to jest pułapka. Myślę, że wiele z nas - zwłaszcza osób urządzających swoje nowe domy i mieszkania tak ma. Sama staram się uważać na zakupy, ale łatwe to nie jest. Mój dom (nowy) jest ciągle pusty - nie mam zawieszonych ścian, nie mam bibelotów - na razie wiec zbieram, ale staram się rozważnie kupować.
OdpowiedzUsuńJesteś w najlepszym momencie. Dobra rada - kupuj powoli, urządzaj każde pomieszczenie stopniowo,nic na hurra :) Zazdroszczę!
Usuńno tak to jest z tymi rzeczami.. ze wiążą się z emocjami..
OdpowiedzUsuńja tam kolekcjonuje chwile..a przestrzen oczysciłam jakies 5 lat temu w momencie przeprowadzki z krakowa do wawki.. zanim jeszcze nastała moda na minimalizm. teraz jak odwiedzam blogi wnetrzarskie to sie nadziwic nie moge po co komus tyle pierdół.. wiecej sprzatania no i wlasnie przytlaczają w pewnym momencie..i ten wyscig.. jedna cos na blogu pokaze, to za chwile wszystkie maja to samo.. jak od kalki..zero indywidualizmu...
Ja wpadłam w tę pułapkę nabywania rzeczy, które widziałam na blogach. Ale to na dłuższą metę nie przynosi satysfakcji. Zawsze będzie coś jeszcze. Teraz skupiam się, żeby dom wypełnić w swoim stylu, znaleźć go. Zamiast kupować - przerabiać. To większa zabawa niż kupowanie :)
UsuńWiosna to najlepszy czas na takie akcje! Drewniane ozdoby piękne!
OdpowiedzUsuńChyba właśnie tak jest - instynkt? To jak z tym wiciem gniazda przed porodem :)
UsuńTeż tak mam, ale ostatnie malowania, przestawiania też zmobilizowały mnie do tego aby oczyszczać przestrzeń, na pierwszy ogień poszła kuchnia, garderoba i sypialnia. Ileż to ja miałam rzeczy w małej szafce nocnej ! Teraz mam małą szufladkę, koszyczek i jest lżej ! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAli dokładnie! Z mojej kuchni wywędrowały dwa duże kartony, a z małej szafeczki w łazience cała REKLAMÓWKA!!! Zbieractwo to trudna do opanowania cecha, ale trzeba próbować :)
UsuńAniu cudne drewniane przedmioty! :))) a co do zakupów... Nigdy nie jest łatwo choć i tak ostatnio nauczyłam sie pozbywać tego czego nie używam.. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Aniu! Twoja opinia bardzo ważna :) Ja się tego uczę i coraz lepiej mi idzie...w myśl zasady "collect moments not things"!
UsuńPiekne świeczniki, bardzo dekoracyjny i w moim ulubionym - geometrycznym stylu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo się cieszę, że się podobają. Ja też takie lubię najbardziej i niebawem wejdą do wiosenne oferty sklepy także takie ze starego drewna
Usuńświetny post, akurat na zbliżającą się wiosnę. Ja również zaczęłam odgracanie przestrzeni i zapakowałam wszystkie niepotrzebne ozdoby i dekoracje do dużej walizki. Zastanawiam się teraz gdzie je wywieźć, żeby przypadkiem nie zacząć wyciągać ich ponownie.
OdpowiedzUsuńO właśnie! Ja staram się od razu rozdać co można i resztę wyrzucić. Jeśli to schowam to zniknie mi z oczu tylko pozornie. A chować też już nie ma gdzie
UsuńAnia jakbym czytała o sobie...chciejstwo...a potem np nie pasuje...też wywalam, też oczyszczam tylko regularnie i nieustannie ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
OdpowiedzUsuńOch regularnie - to jest słowo, którego w moim słowniku brak...strasznie trudna sztuka!
UsuńNa szczęście nie mam tego problemu bo zanim coś kupię to zastanawiam się sto razy i chodzę wokół tego tysiąc razy. Zdarza się, że już jestem z czymś przy kasie i w ostatniej chwili rezygnuję bo twierdzę, ze to jednak nie "TO" ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w porządkach :)
Zazdroszczę zatem tej cechy! Ja muszę się tego uczyć :)
Usuń:) Ania, ja na szczęście przystopowałam we właściwym czasie, choć u mnie jest tyle miejsca, że jak na razie wszystko zanika. Mimo to, staram się kupować powoli, z namysłem, żeby potem nie żałować. Twoja przemiana w kuchni jest oszałamiająca! A Twoje drewienka zachwycają, muszę w końcu u Ciebie coś zamówić, żeby nie było, że męczę tylko mojego M, żeby mi coś z drewna wystrugał ;) Buziaki i zdrówka dla Was!
OdpowiedzUsuńSzczęściara! :) Ja jestem zakupoholiczką jeśli chodzi o dodatki do domu. ale leczę się :P Dziękuję za miłe słowa! cieszy każe :) I zapraszam!
UsuńU mnie to samo - wiosenne wietrzenie zbiorowisk 8 letnich rozpoczęte i obiecuje ,że zanim cos przywloke do domu dwa razy zapytam czy naprawde tego potrzebuje . Nieuzywane przedmioty podobno odbierają nam energie wiec warto się ich jak najszynbciej pozbyć .Powodzenia
OdpowiedzUsuńOla! To jest dobra motywacja, chyba powieszę sobie nad biurkiem :) Nieużywane przedmioty odbierają nam energię!
UsuńJa czekam aż w końcu powstanie pokój Młodego. Wtedy wszystko będę mogła w końcu poukładać na właściwe miejsca, a przy okazji zrobić gruntowny przegląd rzeczy. Bardzo się już na to cieszę :) Będę bezwzględna ;)
OdpowiedzUsuńbądź!!! I twarda i nieugięta! :) Trzymam kciuki :)
UsuńHej Aniu pięknie u Ciebie i piękne są Twoje prace. Właśnie ktoś mnie uświadomił, że jesteśmy chyba z tego samego miasta. (ZST) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńDziękuję Aga :* Nie, no nie mów, że my krajanki?? Tak ZST!!! W takim razie kawa obowiązkowa :)
Usuń