Brnąc dalej w arabeskowy ornament w moich skromnych progach ozdobiłam ją oczywiście moją ulubioną serwetką, choć niestety, przyznam, że efekty mnie nie zadowoliły, a to dlatego, że pracę po prostu ...pobrudziłam:(
Ale jest jak jest, kłaczki na dobre zagościły wśród arabeskowej plątaniny i choć ta przyszarzała biel doprowadza mnie do rozpaczy to zmieniać póki co puszki nie zamierzam...poczeka cierpliwie, aż dojrzeję do jej kolejnego ozdabiania...
Puszka przed liftingiem:
Na pocieszenie i na uczczenie zakończenia żmudnych prac decu (oj uczą mnie cierpliwości, nie powiem!) zrobiłyśmy z Tuśką owsiane ciasteczka bez pieczenia...palce lizać, choć niestety - mamusia postanowiła ulepszyć przepis doskonały i część cukru zastapić miodem, czego skutkiem są ciasteczka w wersji mordoklejek-ciągutek, gdyż nie stwardniały do końca:)
Książę dozorował prace kuchenne:)
A co tam! u nas nic słodkiego zmarnować się nie ma prawa:) Zjemy łyżeczkami jak będzie taka potrzeba:)
Miłego i słodkiego piątku!!!
Puszka prezentuje się świetnie, nie widać tych kłaczków, a jak zagoszczą w niej pierniczki będziesz cieszyć się ich aromatem i o tym małym mankamencie zapomnisz. Milusińscy twoi pomocnicy, ciasteczka wyglądają apetycznie, w sam raz do porannej kawusi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://agness-art.blogspot.com/
Ja tam nie widzę żadnych niedociągnięć i kłaczków. Puszeczka jest "smakowita" tak jak ciasteczka mordoklejki, tylko, że one już bez " ". Pomocnicy spisali się wspaniale. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu puszka przeszla niesamowita metamorfoze, teraz jest bardzo stylowa.
OdpowiedzUsuńI w twj wersji podoba mi sie i nie widze zadnych niedociagniec.
Pociechy urocze.
Pozdrawiam Was
Puszeczka świetna!!!
OdpowiedzUsuńPomocników do robienia ciasteczek miałas super!
Pozdrawiam
Aniu, dziękuję za pozostawienie śladu na moim blogu - dzięki temu poznałam Twój i już tu zostaję :-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
aga
PS Puszka genialna, a córa i Książę :D - cudowni.
Aniu, twoja puszka jest po prostu boska i kto by pomyślała, że jeszcze niedawno była sobie taka zwykła, metalowa. Dla mnie, laika w sprawie decou, jest to nie do pomyślenia, jak można zmienić wygląd takich przedmiotów...
OdpowiedzUsuńAj, narobiłaś mi ochoty na te ciasteczka, ale niestety...pozostaje mi tylko obejść się smakiem:-)
Pozdrawiam.
Dziękuję dziewczyny za miłe komentarze - Sylwerado spokojnie, zanim się obejrzysz i Ty i Ewcia będziecie jeść wszystko:) A teraz doceń moc karmienia piersią, to cud:)
OdpowiedzUsuńAniu, to co tu naprawde jest podziwu warte to Twoja przepiekna coreczka Tusia!!!! I ten fartuszek...ach doczekac sie nie moge kiedy ja tak z Pszczola bede pichcic. Pozdrawiam serdecznie!!!!!
OdpowiedzUsuńPs. Ze mnie slabeusz ale entuzjasta majsterkowicz..wlasnie jestem na etapie Herrnhuter Stern, moze to cos rowniez dla Ciebie. Pozdrawiam z malowniczego Görlitz-mamabutterfly
Anonimowy - czy dobrze się domyślam, że to Ty Agatko??:) Napisz coś więcej o Herrnhuter Stern!
OdpowiedzUsuń