Przyszła!
Sama nie mogę w to uwierzyć, że już jest.
WIOSNA
Bardzo długo przymierzałam się do stworzenia kolejnej kartki z kalendarza dla Was. Tak długo, że otrzymujecie ją ode mnie tydzień po czasie.
Dlaczego?
Wiosenne pejzaże - mimo szczerych chęci ich stworzenia, nie są moim ulubionym tematem. Radosne kolory to jednak teren, po którym ja sama poruszam się jak po polu minowym. No nie przepadamy za sobą, co tu dużo pisać.
Jednocześnie obiecałam pejzaż co miesiąc. A ja nie lubię zrywać obietnic.
Z tego powodu przez ponad tydzień biłam się z myślami jak rozwiązać ten problem. A potem po prostu zapytałam Was - którzy śledzicie moje poczynania także na instagramie (KLIK) - co sądzicie o zmianie tematyki.
Zapytałam, zasugerowałam, a po dwóch godzinach już usiadłam do kolejnego wspólnego malowania z Wami na InstaStories. Tym razem zupełnie bez planu, bez wstępnego szkicu, bez przygotowania. Totalny żywioł. Zupełnie jak nie ja. Nie w moim stylu... To nie mogło się udać...
I wiecie co?
Było fantastycznie!
Mimo rozładowującej się baterii, tableta, który nie chciał stać w miejscu, ciągłych telefonów, które przerywały transmisję i światła, które zupełnie ze mną nie współpracowało. Udało się. Powstała kolejna, kwietniowa już kartka z kalendarza, którą dzisiaj oddaję w Wasze ręce.
Może to wiosna sprawiła?