31 października 2014
22 października 2014
Kulki kuleczki
Post krótki i na temat.
Cotton Balls znacie?
Lubicie?
A może kochacie?
Do kupienia TUTAJ |
Ja wszystko na raz. Kolejny, trzeci już, łańcuch zagościł w naszym domu. Kiedy zobaczyłam nowe kolory, które dołączyły do palety barw wiedziałam, że muszę je mieć! Były idealne do nowego pokoju mojej Matyldy, to stare złoto i mięta! Nie mogłam zdecydować się na pozostałe kolory, aż wreszcie posadziłam przed monitorem samą zainteresowaną i po pół godzinie zabawy w układanie kulek miałyśmy już gotowy zestaw. do mięty i złota dołączył soczysty koralowy i stonowane biele i szarości.
Muszę przyznać, że uwielbiam przyglądać się wieczorem buźce mojej córy, oświetlonej tymi ciepłymi barwami. po zapaleniu prezentują się bajecznie.
Za dnia ognisty łańcuch zamienia się w pastelowy sznur. kolory są na prawdę przepiękne...to na pewno nie ostatni mój Cotton Ball w domu...jest jeszcze kilka miejsc do oświetlenia :)
Kto zauważył MAPOWNIK??? To mój upolowany na Targach Rzeczy Ładnych prezent dla Matyldy. Jest zachwycona i bez przerwy w nim maluje. Powstają nawet nowe kraje i ich stolice :) polecam Wam wydawnictwo Dwie Siostry - przepiękne wydane są ich książki.
Na zdjęciach:
Kolorowy łańcuch z kulek - Cotton Ball Lights
łóżko Hemnes, pościel STENKLÖVER, stołek BEKVÄM - IKEA
Mapownik - Wydawnictwo Dwie Siostry
Koc chevron - Westwing
Króliki, półka-domek - AnyTHING
18 października 2014
Łódź - miasto dla ludzi
Miniony weekend - jak pewnie czytaliście już na wielu blogach, bo było nas 30! - spędziłam w Łodzi na spotkaniu blogerów wnętrzarskich Meetblogin przy okazji Łódź Design Festiwal. Zobaczyliście już tyle relacji i zdjęć. Były opisy atrakcji. Sponsorzy. Wykłady.
Pozwólcie, że ja napisze moje subiektywne odczucia...Miałam wrażenie, że doba jest za krótka by się poznać. Szkoda było czasu na sen...a miasto?
Miasto żyje, oddycha, wciąga ludzi, wabi. Ja - na co dzień raczej wycofana introwertyczka - wpadłam tygiel pełen twarzy, dźwięku, świateł, zapachów - i od dziwo czułam się jak ryba w wodzie. Sama do końca nie wierzę w to, czego doświadczyłam. LUDZIE i MIASTO. Dla mnie Łódź to ludzie. To miejsca, które sprawiają, że młodzi i starsi spotykają się, przebywają ze sobą, wspólnie odpoczywają, imprezują, spędzają czas. Nie pamiętam kiedy ostatni raz siedziałam przy drinku o drugiej w nocy nie myśląc o śnie. Kiedy ostatni raz jadłam palcami hamburgera siedząc w bramie i patrząc na tłumy bawiących się ludzi. Nigdy wcześniej nie widziałam jak tłum zamiera na długie minuty, zastyga - jak stop-klatka - obserwując grę świateł na budynkach. Kiedy śmiałam się tyle i żartowałam, piłam wino stojąc na boso w trakcie bankietu wysłuchując opowieści dziewczyn o...(nie zdradzę tematu, ale mogę zagwarantować, że śmiechu było
Tak. Stało się. Zakochałam się w Łodzi. Jej pofabrycznej architekturze, uśmiechniętych ludziach, cudownej Piotrkowskiej, którą przemierzyłam kilka razy. W przepięknym Art-Inkubatorze i w Off Piotrkowska. Zabrakło czasu na zwiedzanie, rozsmakowanie się w tym mieście.
Organizacyjnie wkradł się chaos. Nieznajomość miasta i zbyt napięty program powodowały niepotrzebne zamieszanie. By wrócić do domu o przyzwoitej porze musiałyśmy z dziewczynami ze Szczecina zrezygnować z części niedzielnych wykładów. Zabrakło chwili na spokojne zapoznanie się z twórcami festiwalu, na udział w warsztatach. Nie odżałuję obiecanej niedzielnej zabawy z nakładaniem tynków betonowych Geo-texture na Piotrkowskiej 250, na którą po prostu nie wystarczyło czasu. Za to chłonęłam wiedzę o social-media na wykładzie Kasi Zadworny - i liczę na więcej!
To, czego żałuję najbardziej to sobotnie Targi Rzeczy Ładnych, które obejrzałam dosłownie w pół godziny, choć mogłabym spokojnie spędzić tam i trzy godziny. Szczęśliwie Kasia z bloga domowoblog.pl czuwała nad moim zdrowiem psychicznym i zasobami finansowymi. Kasiu - jestem Twoją dłużniczką!!!
I tu dochodzimy do sedna!
LUDZIE. Dzięki nim ten weekend pozostanie niezapomniany. Miks osobowości, poglądów. Wiele wspólnych tematów. Niekończące się rozmowy.
Dziewczyny!!! I Panowie rzecz jasna (tak tak, panowie też się pojawili).
DZIĘKUJĘ za te trzy dni!!!!
Oczywiście. Ważni byli sponsorzy. Wykłady i prezentacje. Inicjatorzy całego spotkania - bez nich nie doszło by do skutku.
Ale to WY tchnęliście w to spotkanie życie! Sprawiliście, że budziłam się po pięciu godzinach snu i CHCIAŁAM JESZCZE :) I że kiedy przyszedł moment pożegnania to pojawiły się łzy.
DZIĘKUJĘ!
Dla Was i dla wszystkich - krótkie foto-podsumowanie tych dni. Po tym jak się rozpisałam to już nie wiem czy będziecie jeszcze chcieli oglądać zdjęcia :)
Ulica Piotrkowska tętniła życiem i w dzień i w nocy - festiwal światła LIGHT MOVE FESTIVAL był na prawdę zjawiskowy