• Pinterest
  • Facebook
  • Instagram

O MNIE

I CO DALEJ Z BLOGIEM WYMARZONYDOMANI.BLOGSPOT.COM?


KRÓTKO O MNIE

Hej! Jestem Anna Pryć-Futkowska i przez kilka ostatnich lat "Wymarzony Dom Ani" był moim wyjątkowym miejscem. Ale tak jak zmieniam się ja, tak zmienia się te tenż blog.

Po mojej fascynacji wnętrzami i DIY pozostała miłość do estetyki, stonowanych kolorów. Praca z drewnem nauczyła mnie szacunku do natury i pracy ludzkich rąk.

Rok temu zaczęłam nowy rozdział mojej artystycznej działalności - i właśnie tę część mojego świata znajdziecie niebawem na NOWYM BLOGU

CAŁA JA

Anna Pryć-Futkowska

CO DALEJ Z BLOGIEM?

Od października 2019 blog będzie funkcjonował pod nowym adresem www.bardzoosobiste.pl.

Od roku zajmuję się malowaniem. Ołówek, akwarele, cienkopis - to teraz moje narzędzia i pracy i narzędzia do wyrażania moich emocji. Kobiecych emocji, które bardzo mnie fascynują. Dużo moich prac i przemyśleń na temat malowania i kobiecości znajdziecie na nowym blogu. A także artykuły o kreatywności, pracy freelancera, samooakceptacji i kobiecym ciele... i dużo, bardzo dużo moich ilustracji.
Już dziś zapisz się na newsletter i nie przegap startu nowego bloga! Czekam tam na Ciebie

BLOG - POSTY ARCHIWALNE

NA NAJNOWSZE POSTY BLOGOWE ZAPRASZAM OD PAŹDZIERNIKA 2019 NA WWW.BARDZOOSOBISTE.PL


31 marca 2013

Alleluja!!!

Alleluja!!!


***

Donośne bicie dzwonów

wzywa na rezurekcję

pójdźmy więc tam czym prędzej
na uroczystą procesję
i na dziękczynienie
ze zmartwychwstania Chrystusa

niech radują się dusze -
Alleluja!

a potem
w domach
dzieląc się jajkiem święconym
oddajmy sobie serca

wtedy
na obrusy lśniące bielą
sfruną anioły z niebios
nadstawią uszy baranki
pokraśnieją pisanki
zaszumi owies zielony
uśmiechną się bazie w wazonie
a wielkanocne stroiki
zapłoną gorącym podziwem
dla cudu tego
że Jezus Chrystus
zmartwychwstał
dla każdego

                                                                                 Jadwiga Zgliszewska


29 marca 2013

Wielka Sobota

Wielka Sobota

  
Wigilia wielkanocna 1966


Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej
jesteśmy Kościołem
Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją:
Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów,
Napełnia je wszystkie w głąb
(wszystkie one – czy tracą swój sens? Czy go wtedy właśnie zyskują?)

Tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku.
Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie.

                                                                               Karol Wojtyła


Już od kilku dni składamy sobie życzenia, wesołych, radosnych, ciepłych, mokrego śmingusa... Niecierpliwie czekamy na zajączka, na spotkanie z bliskimi, pyszności na stole, przystrajamy domy...
Tymczasem Wielka Sobota to dzień kontemplacji i modlitwy. Bez hałasu, bez zamieszania, bez rozgłosu...to czas oczekiwania, ale też naszego osobistego rachunku sumienia...

Zapomniałam

Pochłonęła mnie przedświąteczna gorączka, gotowanie, sprzątanie, strojenie, malowanie....

I wystarczył jeden impuls - kilka słów przeczytanych przeze mnie, a napisanych przez jedną z najbardziej wrażliwych na piękno osób, jakie znam...

Zatrzymajcie się na minutę, zobaczcie jak Ania widzi świat - i okiem i duszą...to będzie chwila dla Was niezapomniana...(TUTAJ przeczytacie całość)

A ja tobie Aniu dziękuję, za przywrócenie mi ducha tych Świąt....





"
''Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć...
Wybierz przeto życie...abyś żył...''

                                                                                   V Moj.30.19



''Dał mu kawałek drewna i poprosił go, żeby powbijał gwoździe do niego. Chłopiec lubił wbijać gwoździe,ale teraz pomyślał, że to dziwna prośba.Lecz zrobił to, o co go poproszono. Potem tata kazał mu je powyciągać. Coraz bardziej zdziwiony, zrobił to co mu kazano.
-A teraz zlikwiduj te dziury - polecił tata.
-Ależ to nie możliwe !?- odpowiedział chłopiec.



W życiu jest tak samo. Na niektóre niewłaściwe czyny, jakie popełniamy,lub niewłaściwe słowa, jest lekarstwo... ale nie wszystko można  naprawić.Nieraz nawet szczerze żałujemy i przepraszamy, ale ból, jaki spowodowaliśmy naszymi nierozważnymi słowami lub czynami, często pozostaje...


                                                                                                               jak te dziury w desce..."



Opowiadania na Dobranoc, wyd.Znaki Czasu.


"

...

...

Za oknem zamieć śnieżna, a w domu przygotowania do Wielkiej Nocy....

Bez wielu słów, dziś tylko obrazki ... 



Kolorowe pstrokate jajeczka zmieniły szaty na stonowane odcienie szarości i beżu... kilka wieczornym maźnięć markerem i już zdobią stół...
Ptaków nie ma, nie śpiewają za oknem, pochowały się zmarznięte czekając na lepsze cieplejsze dni...więc gniazdo im uwiłam i dodałam jajeczka ... cappucino ...






Jak Wasze przygotowania?

A może ktoś z Was dziś pości?

Miłego dnia!!!
Ana

28 marca 2013

Powoli...

Powoli...

Bardzo powoli szykuję się do nadchodzących Świąt...dziś po południu po domu zaczną rozchodzić się zapachy...pasztet, pieczona biała kiełbasa...jutro przyjdzie pora na mazurki...

Jutro też zasiądziemy do malowania pisanek i strojenia koszyczka wielkanocnego z Matusią i Antkiem...

W tym roku nie przystrajam domu zbyt mocno. Małe akcenty świąteczne już są, dziś dołączyła do nich cudna kartka od Ateny - Anetki! Kochana bardzo dziękuję! Zakochałam się w tym motywie kiedy tylko pokazałaś go u siebie! A teraz mam i ja! Karteczka od razu powędrowała w ramkę i jest piękna ozdobą salonu...



Jeszcze tylko uwijemy gniazdko dla pisanek i przesadzimy do donic kupione kwiaty... Tak. zdecydowanie symbolem nadchodzących dni są dla mnie świeże kwiaty, nic tak pięknie nie symbolizuje Wielkiej Nocy i budzącego się życia jak one...





Moja mała córeczka przeżyła wczoraj swój pierwszy występ z tatusiem - zaśpiewała piosenkę na wielkanocnym przedstawieniu w przedszkolu, a akompaniował jej na gitarze właśnie M :) Ogromna duma mnie rozpiera! 
Kiedy tak na nich patrzyłam to czułam jakbym fruwała nad ziemią - chyba przeżywałam to bardziej niż oni :)

A w nagrodę wszystkie przedszkolne dzielne dzieciaki dostały ode mnie wiosenne babeczki!




Wracam Kochani do miłych obowiązków, a Wam życzę spokojnych przygotowań, bez nerwów, stresu i pospiechu!


  






Wasza Ana

25 marca 2013

Uwielbiam!

Uwielbiam!

Zawsze lubiłam muzykę jaką tworzył Muniek Staszczyk z TLove, towarzyszyła mi - nienachalnie - w wielu momentach, gdzieś w tle, w radiu...



Kiedy usłyszałam ten utwór wpadłam po same uszy i już wiem, że TA płyta MUSI znaleźć się w moim samochodzie!!!!
Muniek jak wino, z każdym dniem smakuje mi coraz bardziej... i lubię poznawać go w nowej odsłonie...



Takie moje świąteczne przesłanie dla Was!
Bo to piosenka - wbrew pozorom - z wielkim przesłaniem - zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, kiedy walczymy z naszymi małymi prywatnymi pokusami, demonami...nie dajcie się zwieść Lucy!

Dla czekających na świąteczne dekoracje...mały bonus - nowa odsłona świecznika :) W wersji eko.





Uwielbiam go za jego uniwersalność, a już niebawem - w mniejszej wersji - pojawi się w sklepiku...Jakiego koloru świecznik chcielibyście w waszych domach?



I mój Antoś - który swoim świergotem (a cemu? a cio to? dla la la la cego? ) umila mi każdy dzień (i choć świergot czasem zamienia się w bójkę w ptasim radiu to i tak kocham go nad życie:P).




Zmykam nastawić ciasto na bułeczki...dziś w planach malowanie i lakierowanie...a czego? 

O tym niebawem :)


23 marca 2013

Gaszę....

Gaszę....

...




GASZĘ ŚWIATŁO Z PANDĄ...

A TY ?

22 marca 2013

Myślę sobie, że....

Myślę sobie, że....






Myślę sobie, że

Ta zima kiedyś musi minąć


Zazieleni się

Urośnie kilka drzew.

Niedojedzony chleb

W ustach zdąży się rozpłynąć

A niedopity rum


Rozgrzeje jeszcze krew...


Wojtek Waglewski już lata temu przewidział mój obecny nastrój pisząc te słowa...





dziś coś się zmieniło:)  za sprawą tego utworu, który jak mantra przylgnął do mnie  i siedzi w mojej głowie od wczoraj....
Przecież zima mija. Tak. walczy, dmucha mi w twarz mrozem i śniegiem...ale przegra :)
 Wczoraj lepiliśmy z Antkiem bałwana w ogrodzie - a ja z dziką rozkoszą chcę patrzeć jak topnieje i niknie w oczach!
W niedzielę pojedziemy zamknąć sezon narciarski z przytupem - na naszej szczecińskiej gubałówce. 
Skoro nie mogę wroga pokonać - zaprzyjaźnię się z nim :P


Tymczasem wiosnę mam już w domu, żółcą się krokusy, barwinek stoi na baczność w oczekiwaniu na wiosnę i przesadzenie do ogrodu, błękit irysów i bratków przypomina, że gdzieś tam pod białymi śniegowymi chmurami jest piękne i czyste niebo i niedługo będę się nim cieszyć do woli!






Wierzbowe witki puszczają zielone listki, bazie przypominają, że już za tydzień Wielkanoc...




Kupuję pierwsze cebulowe, myślę, planuję gdzie je posadzę, marzę o tym, jak już niebawem zanurzę ręce w ciepłej ziemi, a mój ogród odzyska rumieńce, wybuchnie kolorami! jeszcze troszkę, troszeczkę....








Wiosennie zapowiada się też moja aktualna praca - uwielbiam te kolory, to czysta przyjemność :)




Cieszę się, że wczorajszy post o domowym chlebie tak bardzo Wam się spodobał. Wiosna to dobry czas, żeby pomyśleć o sobie. Nie będę wam prawić o ekologii, zdrowym żywieniu. To była bardzo samolubna decyzja. Nasza monotonna dieta znużyła mnie ogromnie, codzienne przygotowywanie posiłków zawężonych do kilku pozycji stało się męczarnią, rutyną, znielubianym zajęciem, a przecież nie o to tu chodzi. Chcę gotować dla moich bliskich z radością, chcę podawać im na talerzu smaczne potrawy, testować, próbować, szukać nowych smaków. Chcę wstawać rano bez bólu głowy i kłaść się z lekkim żołądkiem. Odstawić leki, móc cieszyć się jedzeniem i smakami zamiast zwiedzać kolejne gabinety i przechodzić kolejne badania. 

Chcę być zdrowa!

Nie jest różowo. Moje dzieci nie są amatorami nowości w diecie, ale dość mam ich chorób, bladej skóry, złych wyników, żelaza z butelki. Nie chcę podawać im witamin w syropach, przecież tak wiele jest ich w jedzeniu! Czytam, szukam jak zachęcić ich do warzyw i owoców. Ponoszę klęski, nie zawsze nowe potrawy trafiają w ich gusta. To potrafi zdemotywować...ale próbuję dalej....a małe sukcesy dają nadzieję...
Kiedyś zobaczę jak pałaszują talerz warzyw zamiast słodyczy...tymczasem muszę o to zawalczyć metodą małych kroczków ...

Spodobała Wam się propozycja przepisów na pasty i dodatki do domowego chleba?

w takim razie zapraszam na pierwszą porcję:) Nie będzie tu wyszukanych potraw, postaram się o przepisy szybie w przygotowaniu, proste i zdrowe.

Przywitajmy wiosnę na talerzu!!!!




Nie lubicie awokado? Nie ma smaku?
Tez tak myślałam do niedawna :)
Aż spróbowałam tej pasty i przepadłam:)
To guacamole w prostej wersji dla każdego


GUACAMOLE

  • 2 szt dojrzałego miękkiego awokado
  • sok z połówki cytryny
  • pół czerwonej papryki
  • 2 ząbki czosnku
  • szczypta ziołowej soli morskiej (robię ją sama mieląc sól morską gruboziarnistą z ususzonymi ziołami z ogródka)



Awokado obieramy i rozgniatamy widelcem na papkę (lubię taką z grudkami bardziej niż gładką masę - to zajmuje minutkę), dodajemy sol do smaku, sok z cytryny, rozgnieciony czosnek i pokrojoną w kosteczkę paprykę. W pięć minut mamy pyszną wyraźna w smaku pastę do kanapek!


WEGE-PASZTET Z SOCZEWICY I MARCHWI

Przepis na to cudo znalazłam w ostatnim wiosennym wydaniu magazynu Beaty Lipov "Moje smaki życia" i od razu wypróbowałam. Jeśli jesteście amatorami mięsnych pasztetów - spróbujcie  moja mama po skosztowaniu go nie mogła uwierzyć, że nie ma tam ani grama mięsa :)
Nie będę go przepisywać tylko przeklejam Wam oryginalny przepis od Beaty (TU), a od siebie dorzucam zdjęcia :)


inspirowany przepisem Agnieszki Kręglickiej

200 g suchej czerwonej soczewicy
4 marchewki
1 cebula
3 jajka
Sól ziołowa
Pieprz
1 łyżka słodkiej papryki
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki ziaren kolendry
1 łyżka przyprawy curry
4 łyżki oleju



Soczewicę gotować, aż rozpadnie się na miękką papkę. Marchewkę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Cebulę drobno pokroić. Marchewkę i cebulę smażyć na oleju na średnim ogniu ok. 10 minut. Następnie doprawić solą, pieprzem, papryką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, curry i rozgniecioną wcześniej kolendrą. Smażyć jeszcze chwilę, a następnie wymieszać z odsączoną soczewicą i jajkami. Masę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia, podłużnej formy. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 st. ok. 45-50 minut. Zostawić do ostygnięcia, a następnie wyjąć z formy.


I jak? Spróbujecie?





21 marca 2013

I chleba naszego powszedniego....

I chleba naszego powszedniego....

To był impuls. 
Bardzo mi potrzebny.

I tego impulsu dostarczyła mi przemiła Pani Grażynka.

I stało się!

Od niemal trzech tygodni w naszym domu pachnie chlebem. Takim prawdziwym, domowym. Co wieczór ten sam rytuał, Czasem pomagają mi dzieci, czasem szybciutko robię go sama. 
Antoś już wie, że kiedy wyciągam piekielną maszynę trzeba zatkać uszy - jednak mielenie ziaren robi potwornie wielki hałas :)

W kuchni przybywa słoików z ziarnami, żyto, pszenica, orkisz, siemię, słonecznik, dynia, mak, suszone śliwki, morele, rodzynki...

Mamy już swoich faworytów - bułeczki pszenno-orkiszowe i chleb pszenno-żytni razowy na miodzie. Ten ostatni po raz kolejny upiekłam wczoraj i jeszcze gorący poddałam szybkiej sesji zdjęciowej :)




Do tego domowa pasta jajeczna z czosnkiem i kiełki brokuła...i pyszna kolacja gotowa...




Nie przeszłam jeszcze drugiego stopnia wtajemniczenia, nie piekę chleba na zakwasie - podobno dopiero wtedy można chwalić się domowym chlebem...

Ale cieszę się, że zrobiłam pierwszy krok, że mogę podać dzieciom zdrowy posiłek ze znanych mi składników, że nie jedzą przeróżnych E, spulchniaczy, polepszaczy, papieru i wszystkiego tego, co piekarnie dodają do chleba...

I dziką radość daje mi obdarowywanie domowym chlebem moich najbliższych :)





CHLEB PSZENNO-ŻYTNI RAZOWY NA MIODZIE

Składniki:
  • 150 g ziaren żyta - zmielić na mąkę
  • 350 g mąki pszennej razowej (ja używam Lubelli)
  • 300 g mleka (nie ml!)
  • 40 g świeżych drożdży
  • 40-50 ml płynnego miodu
  • 20 g oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka soli morskiej
  • dodatki: rodzynki, suszone śliwki (siekane), słoneczniki i siemię lniane

Drożdże i miód zalewamy podgrzanym ciepłym mlekiem (temp. ok 40 stopni) i odstawiamy na chwilę. Następnie dodajemy resztę składników (do zmielenia ziaren użyjcie robota o dużej mocy lub kupcie po prostu żytnią mąkę w ostateczności) i szybko wyrabiamy elastyczne ciasto. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ja przyspieszam proces i wstawiam na 15 do piekarnika nagrzanego do 40-50 stopni). po tym czasie wyciągamy z miski, jeszcze raz zagniatamy (ale krótko) i wkładamy do nasmarowanej tłuszczem formy (ja lubię ceramiczną wysmarowaną oliwą), wygładzamy wierzch dłońmi zwilżonymi wodą, nacinamy leciutko ostrym nożem i jeszcze raz odstawiamy do wyrośnięcia.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do ok 200 stopni (ja piekę z termoobiegiem w 180 stopniach) na 3-40 min - do zrumienienia skórki. Studzimy na kratce i zajadamy się własnym domowym chlebkiem :) 



Testuję też przeróżne dodatki do chleba, pasztety i pasty - macie ochotę na przepisy?? :)

Pozdrawiam Was zza pajdy swieżego chleba :)

Ana



20 marca 2013

Niezłe jaja...

Niezłe jaja...

Niezłe jaja 

...kiedy pierwszego dnia wiosny za oknem 20 cm śniegu...na całej połaci śnieg...

W najbliższym czasie jaj będzie u mnie sporo, choć mam nadzieję, że nie w takiej postaci jak powyżej. Nadal z utęsknieniem ogromnym czekam na pierwsze oznaki wiosny, a skoro nie ma jej na dworze, przywołuję ją w domu.

Przed nami piękne Święta, które uczę się doceniać dopiero od niedawna...prawda, że w porównaniu do Bożego Narodzenia wypadają zazwyczaj słabiej?
A przecież są tak piękne. Wszystko budzi się do życia (pomińcie proszę milczeniem fakt obecnej aury - ZAZWYCZAJ wszystko budzi się już do życia).

Nie jestem zwolenniczką koloru żółtego w wydaniu kurczaków wielkanocnych...raczej w formie czysto graficznej
dlatego kolejny już rok moje święta będą trochę eko, trochę pastelowe, a w tym roku dodatkowo jeszcze czarno-białe...

Pierwsze dekoracje poczynione. po wiankach przyszedł czas na jajka, jeden z najpiękniejszych symboli Wielkiej Nocy. Na żyrandolu zawisły moje decoupage'owe wydmuszki sprzed dwóch sezonów...z roku na rok ich ubywa i pora pomyśleć o kolejnych :)





Duże styropianowe jaja ubrałam we włóczkowe szydełkowe kubraczki. I choć w pierwszym zamyśle miały być jeszcze udekorowane, to w tej surowej graficznej postaci spodobały mi się od razu.





Mój mąż zaskoczył mnie ogromnie (pozytywnie - dodam :) ) wręczając mi z okazji Dnia Kobiet kwiat inny niż zazwyczaj. Nie tulipan, nie róża, nie goździk. Jaśmin. Obłędnie pachnący i cudownie już kwitnący. Och już myślę gdzie posadzę go gdy wreszcie nadejdzie wiosna, żeby zapachem czarował przez kolejne sezony :)




Tyle planów mam na przedświąteczny czas... okien myć zima wprawdzie już nie będę (w grudniu przypłaciłam te ekscesy grypą), szafki posprzątane...pozostają mi drobniejsze prace i ozdabianie, dekorowanie....





Sizalowe jajo - choć małe - to był prawdziwy eksperyment, po którym stwierdzam, że sizal nie jest najwdzięczniejszym materiałem do szydełkowania... ale warto próbować...





Pierwsze wiosenne i soczyste, kolorowe rzeczy pojawią się niebawem w sklepiku, a tymczasem zapraszam chętnych do obejrzenia pierwszej partii moich "druciaków".




Dwa pierwsze projekty zaadoptowałam do domu, trudno mi było się z nimi rozstać. Świecznik kubik już znacie, drugą rzeczą jest siatkowy klosz, który idealnie przypasował do mojej szklanej białej patery w kuchni :)
Ale niedługo pojawią się nowe propozycje!

Buziaki ślę!!!

Ana

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco