Dyniowe smaki...
Dynię kocham i uwiebiam i cały rok na nia czekam - jest dla mnie zwiastunem jesieni i jednoznacznie kojarzy się z talerzem gorącej aromatycznej kremowej zupy. Żałuje ogromnie, że poznałyśmy sie tak późno i tak wiele smaków mnie ominęło...i choć jestem - przyznaję bez bicia
choć ze wstydem - ogromnym łasuchem i slodkie jadam pod każdą postacią, zawsze i wszedzie - to DYNIA wygrywa dla mnie w wersji zdecydowanie wytrawnej. Dżemy i owszem - pojawią się na półce, ale w ilości znikomej, przeważą słoiczki z pieczonym dyniowym musem - bazą do zup...(w fazie eksperymentów jeszcze:P).
Nie jestem kulinarnym wirtuozem, ale oświadczam, iz od niedawna przeszłam pewien stopień wtajemniczenia! Odważyłam się, puściłam lejce (czyt. gotowe przepisy), zamknęłam oczy i dałam się ponieść. Stwierdzam jednoznacznie, że eksperymentowanie w kuchni jest cudowne, zwłaszcza gdy efekt końcowy okazuje się byc jadalny i calkiem smaczny:P
I końcowe wnioski - im prostszy sposób i mniej składników tym więcej smaków na języku (nawet zaczęłam rymować:P).
zapraszam więc na
dyniową zupę Any - choć pewnie mnóstwo podobnych przepisów krąży w sieci i poza nią, bo Ameryki tu nie odkryłam...
|
po kliknięciu na fotkę wyświetki się ona w większym rozmiarze:) |
Jeśli mamy sporo czasu - pokrojona w sporą kostkę dynię (ja polecę Hokkaido) z odrobiną oliwy z oliwek (masa 0,5 kg to masa PO obraniu) pieczemy w piekarniku do miękkości - ok pół godziny.
W rondelku roztapiamy masło i wrzucamy posiekaną drobniutko cebulę i wyciśnięty przez praskę czosnek. Przesmażamy bez rumienienia, aż cebula się zeszkli. Jeśli nie piekliśmy dyni wcześniej to surową ale drobno pokrojona lub startą na tarce o dużych oczkach wrzucamy też do rondelka i smażymy razem z cebulką i czosnkiem. Jeśli ją piekliśmy - dodajemy upieczoną po zeszkleniu cebuli.
Wrzucamy krojone pomidory z puszki wraz z sokiem (cała zawartość puszki), dodajemy kostkę warzywno-drobiową (ja robię sama, ale może być kupna), sól, cukier i pieprz i gotujemy na małym ogniu mieszając ok 20 minut (dłużej jeśli dynia była surowa).
Miksujemy (ok. 40 sek) bardzo dokładnie całość - ma powstać dość gęsty krem, dolewamy wodę i dodajemy składnik, o którym zapomniałam :P - czyli 100 ml śmietany 12% bądź gęstego jogurtu greckiego i zagotowujemy całośc ok 10 minut. I gotowe:)
Można dodać uprażone na suchej patelni pestki dyni (a nawet trzeba!!).
do zupy pasują makarony, kluski lane, ale najbardziej smakuje nam z grzankami z ciemnego pieczywa zrumienionymi na masełku/oliwie z oliwek i posypanymi ziołami prowansalskimi bądź rozmarynem.
Prosty i SYTY obiad lub kolacja:)
Jako przekąskę polacam
pieczoną dynię
Ja wyjadam wprost z gorącej blachy parząc przy tym paluchy:)
Dynię Hokkaido kroimy na półksiężyce, wybieramy pestki i obieramy ze skórki. Wykładamy na blachę posmarowaną oliwą z oliwek i mieszamy, żeby dynia pokryła się oliwą. Sypiemy sól gruboziarnistą morską i rozmaryn i siup do rozgrzanego piekarnika (200 stopni) i pieczemy do miękkości.
Dla bardzo cierpliwych - podaję przepis na dyniową nalewkę, ale ostrzegam, że sama robię ją po raz pierwszy, więc końcowego efektu nie znam:) Składnikinależą jednak do moich ulubionych dlatego zaryzykuję i polecę. Przepis znaleziony w necie.
Pokrojoną w kostkę dynię i imbir zalewamy wódką (alkohol ma przykryć dynię), dodajemy goździki i cynamon, szczelnie zamykamy i odstawiamy do naciągnięcia na dwa długie tygodnie. W przepisie oryginalnym ma to być suche i ciemne miejsce, ale wyczytałam, że przy "naciąganiu" nalweka powinna stać w ciepłym i slonecznym, a lezakowac w chłodzie dopiero w butelce, więc u mnie stoi sobie na kuchennej półce.
Nalewkę dokladnie przefiltrować (filtr do kawy, gęsta gaza). Zagotować wodę z cukrem, dolać powstały syrop do nalewki i ostudzić. przelać do butelek i odstawić w ciemne i chłodne miejsce do leżakowania, które trwać powinno pół roku:)
To tyle z dyniowego frontu Kochani. Przede mna jeszcze dyniowe konfitury z pomarańczą, a już na swoją kolej czeka kosz działkowych słodziutkich jabłek od Pani Bożenki:)
Miłego przetwarzania i konsumowana smaków jesieni:)
Wasza Ana...