Możo to kwestia przyzwyczajenia, może moje lenistwo, może fakt, że mieszkam na obrzeżach małego miasta...Warszawa piękna jest i wspaniała, ale dwa dni to dla mnie akurat:) Bo warszawa jest też głośna, rozkopana i przeraźliwie ruchliwa, a to już zbyt wiele jak na moją skromną osobę...ale o tym w następnym poście.
Miało być o IKEI i wystawie, to będzie:)
Było bardzo klimatycznie, kolorowo i zabawnie, choć nie idealne. To ideału brakowało malutkich prostokatnych szczególików...plakietek, które pozwoliłyby blogerom odnaleźć się w tym - już nie wirtualnym - świecie. Miałam to szczęście, że w tłumie odnalazla mnie Aga (Dwa Domy) i przegadałyśmy kilka godzin pałaszujac specjały serwowane w goszczącej nas restauracji, potem spacerując Marszałkowską...To niesamowite jak bardzo zblizone są nasze marzenia, nasze postrzeganie świata. Aga - fantastycznie było Cię poznać!
Ale wracając do samej wystawy - w restauracji mozna było oglądać wszystkie meble z nowej kolekcji IKEA PS i przyznam, że w oko wpadła mi biała witrynka-biblioteczka oraz dwu-elementowa komoda sosnowa z czerwonym wnętrzem. Choć pewnie w moim domu jasna sosna zostałaby trochę "sponiewierana":)
Generalnie jest to bardzo wesoła, energetyczna kolekcja, mnóstwo koloru w dodatkach - kolorowe tkaniny, świeczniki, krzesełka. Jak przystało na IKEĘ jest też miejsce dla bieli i drewna - w duchu skandynawskiego wzornictwa - proste formy są przecież najpiękniejsze.
Ale pisząc o wystawie nie mogę nie wspomnieć samej Restauracji Śródmiejskiej - dla mnie BOMBA! Z zewnątrz troszkę niechlujna (ups), wewnątrz cieszy oko kolorami, umeblowaniem...rządzą tu sofy z palet na "antycznych" nóżkach, drewniane stoliki ze szpul po kablach ze śrubami na wierzchu (ach, czy ja kiedyś taki znajdę!) , konewki w roli lamp, pomarańczowe i różowe fluorescencyjne sztukaterie i szafki, wielka ściana tablicowa z menu. Bez nadęcia, niekonwencjonalnie, trochę skandynawsko, trochę loftowo, ale na pewno INACZEJ!!! Tego miejsca i jego klimatu po prostu nie da się ot tak zapomnieć (jak i równie barwnych i oryginalnych pań kelnerek:P). Wszystkim odwiedzającym stolicę polecę zajrzeć do Środmiejskiej!
W weekend możecie wstapić tam na warsztaty dla dzieciaków i przy okazji obejrzeć jeszcze meble z kolekcji. Polecam!
Pozdrawiam też przemiłe Panie organizatorki i kustoszki wystawy - na prawdę miło było poznać i pozazdrościć trochę takiej pracy:)
A już jutro MOJA Warszawa w skrócie - czyli Starówka w pigułce:P
Do zobaczenia!
No wrażeń to miałaś Kochana :)zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
ja z Warszawy zawsze wracam z bólem głowy, wolę moją pipidówę, chociaż zazdroszczę dostępności sklepów, wystaw wszelakich i restauracji - no ale coś za coś :)
OdpowiedzUsuńrelacja fajna, Śródmiejską postaram się odwiedzić kiedyś
pozdrawiam ciepło
Kasia
Aniu, podobno szukały nas dziewczyny z Heureki, ale ja też cieszę się przede wszystkim z rozmowy z Tobą
OdpowiedzUsuńna tematy, które są bliskie nam obu, mimo, że w tak odległych światach. Pozdrawiam i czekam na relację ze Starówki. Miałam ochotę tam pospacerować, ale jak widać u mnie na zdjęciach doszłam tylko do Krakowskiego Przedmieścia, a Zamek ledwo mi zamajaczył. Nogi omówiły posłuszeństwa:)
Ja tez wole Aniu moje male przytulne miasteczko:-)) Wow piekne wrazenia z wystawy!!!:-))) Pozdrawiam cieplusio
OdpowiedzUsuńAle super, że mogłaś tam być!wspaniale!
OdpowiedzUsuńJa też wolę mniejsze miasta, zdecydowanie:-)
buziaki!
To prawda Aniu, ze ten hasał w stolicy na dłuższą metę jest uciążliwy. Miejsce , które pokazałaś bardzo fajne. Może dane mi będzie się tam kiedys wybrac. Dziękujemy za ten wpis.Uściski
OdpowiedzUsuńmieszkałam w stolicy 8 miesięcy i nigdy nie jej polubiłam... też wolę swoje wiejskie klimaty:)
OdpowiedzUsuń